- Więc? - spojrzałam na Ize
- Jestem bankrutem, straciłam wszystko na... - spojrzała na mnie niepewnie
- Na?
- Dragi - spuściła głowę
- Izka! - spojrzałam na nią -Przecież ty nigdy
- A jednak - skrzywiła się - W Polsce rodzice zafundowali mi odwyk, ale nie mogłam wytrzymać uciekłam, Nina zrozum nie mogę być z Tello. Uwielbiam cię i zawsze będę o tobie pamiętać, ale teraz muszę już iść - przytuliła mnie
- Gdzie? - zawołałam za nią
- Rodzice mnie znaleźli i wysyłają na odwyk do Anglii. - uśmiechnęła się blado i wsiadła do samochodu, w którym siedzieli jej rodzice. - A Nina - odsunęła szybę - Nie daj się tej Mari!
- Bez ciebie będzie trudno - szepnęłam sama do siebie i skierowałam się w stronę domu. Nie miałam na nic humoru, zamknęłam się w pokoju i rzuciłam na łóżko.
- Nina - szepnął wchodząc do mojego pokoju Alexis
- Tak? - spojrzałam na niego, on położył się koło mnie i przytulił, opowiedziałam mu wszystko, po czym przyszedł Tello i też wysłuchał tej historii, kręcił głową z niedowierzaniem. Wieczorem Alexis zaczął pakować walizkę, spojrzałam na niego. - Co robisz? - zapytałam
- Widziałem zdjęcia w gazecie - oznajmił i dalej się pakował
- Wiesz, że ta debilka...
- Wiem, wyjeżdżamy - złapał za rączkę od walizki
- Ale...
- Wziąłem wolne na dwa dni, tobie i Tello też się to przyda, bo jutro rano będzie taka wrzawa, przez to, nie chce cię narażać - uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło. Wjechaliśmy na lotnisko, po paru godzinach znaleźliśmy się... w Poznaniu? Wyczołgałam się z lotniska i stanęłam jak wryta uśmiechając się głupio.
- Co się tak szczerzysz młoda! - zawołał ktoś za mną, odwróciłam się i zobaczyłam Kamila, rzuciłam mu się na szyje. Pod eskortą byczków zwiedzaliśmy miasto, nocą wygląda pięknie.
Wczorajszy wieczór przerodził się w romantyczną noc, który miał swój finał w hotelu. Zadowolona obudziłam się rano i przytuliłam się do Alexisa, który jeszcze spał. Po chwili założyłam ciuchy i podeszłam do okna.
- Dzisiaj jest, mecz idziemy na mecz - śpiewałam po cichu. Jak to któryś z byczków powiedział to miejsce naprawdę jest dla mnie uzdrowieniem, tu zapomina się o problemach.
- Dzień dobry kochanie - ucałował mnie Alexis
- Witam - pocałowałam go w usta
- Łoł sorry - wparował do naszego pokoju Cris
- Co było tak ważnego, że musiałeś wejść bez pukania? - spojrzał na niego Alexis
- No bo ten, my nie mamy biletu i trzeba iść kupić, a tak w ogóle poznałem super laskę! - klasnął w dłonie
- Ah tak - zaśmiałam się
- Ma na imię Gabriela - oznajmił - i jest pół Polką pół Brazylijką
- Cieszymy się ogromnie - pokazał mu język Alexis
- Ale nie widziałem jej z bliska - zasmucił się Tello
- Pech - ironizował Alexis, za co dostał ode mnie łokciem w żebra
- Dobra wy się tu ubierajcie czy nie wiem, co tam teraz macie zamiar zrobić, a ja idę na śniadanie - oznajmił i wyszedł.
O 14 spotkaliśmy się z byczkami, czekali przy stadionie, mecz zaplanowano na godzinę 17, więc ludzi nie było jeszcze, Alexis z Crisem dostali bilety, a potem usiedliśmy w kawiarni.
- E to jest ta Gabriela! - szturchnął mnie Cris
- Ehe a raczej Gabriel - zaśmiał się Kamil, a ja spojrzałam na niego
- Jak to? - oburzył się Tello
- No bo to transwestyta - oznajmił Kamil i wybuchnął śmiechem, a my wraz z nimi, za to Tello siedział cicho
- Mogłeś od razu mówić, że lubisz takie - pokazał mu język Alexis
- Odwal się - oburzył się Cris
Około 16 stawiliśmy się na stadionie, ponieważ trzeba było jeszcze Alexisa i Tello zaprowadzić na pikniki, nie ryzykowaliśmy pójścia z nimi na Kocioł, bo by czasem po mordzie dostali za to że nie śpiewają.
Weszłam na swój sektor, zaciągnęłam się powietrzem i rozejrzałam po stadionie, trybuny powoli się wypełniają, nade mną szykują sektorówkę, uśmiechnęłam się sama do siebie, po chwili przywitałam się z kumplami, pogadaliśmy aż wreszcie gwizdek, od początku wspaniały doping, 25 minucie pierwsza oprawa, w 37 gol dla Kolejorza, kibice szaleją, wzmaga się doping, przerwa szybko mija, druga połowa 62 minuta drugi gol dla Lecha, do końca zostaje taki wynik, gardło mam tak zdarte, że nie mogę wydobyc żadnego dzwięku, ale warto było. Cała rozpromieniona szłam do domu, Alexis opowiadał, że był pod wrażeniem dopingu, ja się tylko uśmiecham, bo mówic nie mogę. Kolejna gorąca noc, a nad ranem pakujemy się i wracamy do Barcelony.
Szybko minęły kolejne dwa miesiące, zaczęły mi się zajęcia, na których niestety jest też Mari, zarówno Lech jak i Barcelona są na czubie tabeli. Ostatnio wygrałam konkurs i to ja będę mieć praktyki w FCB, nie powiem że mi to nie odpowiada, ponadto Mari wyjeżdża do Portugalii, bo tam będzie miała praktyki w Rio Ave FC, podobno jej ojciec wykupił ten klub. Ostatnio na chacie rozmawiałam z Izką, znalazła sobie jakiegoś architekta. A Tello...bawi się, mówi, że ma czas na miłość jeszcze. My z Alexisem żyjemy dniem, ostatnio miałam urodziny i nawet Pani Mama zadzwoniła z życzeniami. Życzyła mi abym przytyła, nie zajmowała się piłką i abym urodziła chociaż 5 dzieci, urocze, nie ma co.
- Nina, bo się spóźnimy! - zawył Alexis
- Idę!
- Mówiłaś to już 20 minut temu - wypomniał mi
- Zaraz
- Ty może chcesz się spóźnić na trening, ale ja nie
- Jestem - zaszłam na dół
- Wreszcie - skwitował i odjechaliśmy z piskiem opon
Mój pierwszy trening, szkoda, że nie w roli zawodnika, a asystenta trenera Barcelony B, choć nie mogę nażekac.
- Pani trener coś mnie boli! - podbiegł do mnie Bartra
- Tam jest fizjoterapeuta - wskazałam
- Ale on mi nie pocałuje kolanka - zarobił smutną minkę
- Ja też tego nie zrobię - założyłam ręce na piersi
- Dlaczego? - załkał
- Bo tylko mi całuje - objął mnie w pasie Alexis
- To ty z nim - spojrzał się to na mnie to na Alexisa
- Tak - pocałował mnie w czoło Alex
- Szkoda - zasmucił się, a Chilijczyk spojrzał na niego złowrogo - Znaczy cieszę się waszym szczęściem - poniósł ręce do góry w geście obrony, a ja się zaśmiałam
- Myślę, że przyjdziesz na kolejny mecz? - odwrócił mnie do siebie Alexis
- Pewnie - uśmiechnęłam się i pocałowałam go w usta
- Świetnie - klasnął w ręce i pobiegł do kolegów, coś dziwnie się zachowywał, przecież i tak jestem na każdym meczu więc po, co pyta czy będę na kolejnym.
- NINA! - usłyszałam głos trenera, odwróciłam się i poszłam do niego, rozpoczął się trening, co to jest za banda oszołomów! Ten się rzuca na kolegę, ci robią kanapkę, ci się biją, krzyczą, tańczą, śpiewają istne zoo!
- Witam panią trener! - zawołał wesoło Tello
- Co ty tu robisz? - spojrzałam na niego
- Trener mnie odesłał znowu do Barcelony B, będę tu trenować, aż nie dojdę do formy - oznajmił - Liczę na jakieś wtyki u ciebie - puścił mi oczko, a ja się uśmiechnęłam słodko
- TELLO SPÓŹNIENIE 12 KÓŁECZEK DODATKOWYCH! - krzyknęłam - Czy takie wtyki mogą być? - zaśmiałam się, a ten pokręcił głową z niedowierzaniem, spojrzałam się na trenera, a ten zaczął się śmiać i kiwać głową, że dobrze zrobiłam.
- Nina, bo się spóźnimy! - zawył Alexis
- Idę!
- Mówiłaś to już 20 minut temu - wypomniał mi
- Zaraz
- Ty może chcesz się spóźnić na trening, ale ja nie
- Jestem - zaszłam na dół
- Wreszcie - skwitował i odjechaliśmy z piskiem opon
Mój pierwszy trening, szkoda, że nie w roli zawodnika, a asystenta trenera Barcelony B, choć nie mogę nażekac.
- Pani trener coś mnie boli! - podbiegł do mnie Bartra
- Tam jest fizjoterapeuta - wskazałam
- Ale on mi nie pocałuje kolanka - zarobił smutną minkę
- Ja też tego nie zrobię - założyłam ręce na piersi
- Dlaczego? - załkał
- Bo tylko mi całuje - objął mnie w pasie Alexis
- To ty z nim - spojrzał się to na mnie to na Alexisa
- Tak - pocałował mnie w czoło Alex
- Szkoda - zasmucił się, a Chilijczyk spojrzał na niego złowrogo - Znaczy cieszę się waszym szczęściem - poniósł ręce do góry w geście obrony, a ja się zaśmiałam
- Myślę, że przyjdziesz na kolejny mecz? - odwrócił mnie do siebie Alexis
- Pewnie - uśmiechnęłam się i pocałowałam go w usta
- Świetnie - klasnął w ręce i pobiegł do kolegów, coś dziwnie się zachowywał, przecież i tak jestem na każdym meczu więc po, co pyta czy będę na kolejnym.
- NINA! - usłyszałam głos trenera, odwróciłam się i poszłam do niego, rozpoczął się trening, co to jest za banda oszołomów! Ten się rzuca na kolegę, ci robią kanapkę, ci się biją, krzyczą, tańczą, śpiewają istne zoo!
- Witam panią trener! - zawołał wesoło Tello
- Co ty tu robisz? - spojrzałam na niego
- Trener mnie odesłał znowu do Barcelony B, będę tu trenować, aż nie dojdę do formy - oznajmił - Liczę na jakieś wtyki u ciebie - puścił mi oczko, a ja się uśmiechnęłam słodko
- TELLO SPÓŹNIENIE 12 KÓŁECZEK DODATKOWYCH! - krzyknęłam - Czy takie wtyki mogą być? - zaśmiałam się, a ten pokręcił głową z niedowierzaniem, spojrzałam się na trenera, a ten zaczął się śmiać i kiwać głową, że dobrze zrobiłam.
~`*~`
- W piątek ważny mecz, gramy z Realem, pełna koncentracja(...) - mówił wyniośle trener, podniosłem rękę w górę nie wiedząc jak mu przerwać - Tak Sanchez? - zapytał
- A czy uzyskałem zgodę na... - zapytałem z nadzieją, ale nie dokończyłem, bo mi przerwał
- Tak, ale jeśli to w jakiś sposób odbije się na grze nie podaruje i ześle cię do rezerw, zrozumiano?! - zapytał poważnie trener
- Tak jest! - zasalutowałem
Trening, Nina, Spanie, Trening, Nina, Spanie, Trening, MECZ
- Gotów? - zapytał Pique
- Tak - powiedziałem pewnie, wyszliśmy z tunelu, odszukałem Ninę, a potem byczki, które też były na meczu, pokazałem im umówiony znak i stanąłem na swojej pozycji. Mecz nie zaczął się dla nas dobrze, może to znak, że nie mam tego robić, nie Alexis nawet tak nie mów. 17 minuta straciliśmy gola, strzelcem Ramos. Wściekły wracałem na swoją pozycje, podszedł do mnie Messi i szepnął mi na ucho, co ma zamiar zrobić, spełniłem jego prośbę. W 24 minucie Messi strzelił gola i było 1:1. W głowie miałem mętlik, już nic nie było takie jasne, jak przed meczem, szybko doprowadziłem się do ładu, schodzimy na przerwę, widzę uśmiechniętą Ninę, trener daje nam wskazówki, niby uważnie go słucham, ale jestem w innym świecie, w głowie mam tylko jedną myśl, strzelić, strzelić tego cholernego gola. Wychodzimy na boisko, wszystkie moje próby kończą się pudłem, za to Ronaldo strzela bramkę w 79 minucie. Podbiegł do mnie Tello, który wszedł przed chwilą na boisko.
- Jak nie strzelisz to oni skopią ci dupę - wskazał na miejsca gdzie siedzą byczki, w 87 minucie drugą bramkę dokłada Messi jest 2:2, jednak przestroga Tello siedziała mi w głowie i w doliczonym czasie gry zdobyłem tą upragnioną bramkę dającą zwycięstwo i ...
________________________________________________________________________________________________
Cóż wam mogę powiedzieć, za tydzień Epilog. Ciężko będzie pożegnać się z tym blogiem, ale cierpię na syndrom wypalenia na tym blogu, z każdym rozdziałem jest coraz ciężej więc, postanowiłam zakończyć czym stracił cały sens i nie przerodził się w telenowele. Pozdrawiam
- A czy uzyskałem zgodę na... - zapytałem z nadzieją, ale nie dokończyłem, bo mi przerwał
- Tak, ale jeśli to w jakiś sposób odbije się na grze nie podaruje i ześle cię do rezerw, zrozumiano?! - zapytał poważnie trener
- Tak jest! - zasalutowałem
Trening, Nina, Spanie, Trening, Nina, Spanie, Trening, MECZ
- Gotów? - zapytał Pique
- Tak - powiedziałem pewnie, wyszliśmy z tunelu, odszukałem Ninę, a potem byczki, które też były na meczu, pokazałem im umówiony znak i stanąłem na swojej pozycji. Mecz nie zaczął się dla nas dobrze, może to znak, że nie mam tego robić, nie Alexis nawet tak nie mów. 17 minuta straciliśmy gola, strzelcem Ramos. Wściekły wracałem na swoją pozycje, podszedł do mnie Messi i szepnął mi na ucho, co ma zamiar zrobić, spełniłem jego prośbę. W 24 minucie Messi strzelił gola i było 1:1. W głowie miałem mętlik, już nic nie było takie jasne, jak przed meczem, szybko doprowadziłem się do ładu, schodzimy na przerwę, widzę uśmiechniętą Ninę, trener daje nam wskazówki, niby uważnie go słucham, ale jestem w innym świecie, w głowie mam tylko jedną myśl, strzelić, strzelić tego cholernego gola. Wychodzimy na boisko, wszystkie moje próby kończą się pudłem, za to Ronaldo strzela bramkę w 79 minucie. Podbiegł do mnie Tello, który wszedł przed chwilą na boisko.
- Jak nie strzelisz to oni skopią ci dupę - wskazał na miejsca gdzie siedzą byczki, w 87 minucie drugą bramkę dokłada Messi jest 2:2, jednak przestroga Tello siedziała mi w głowie i w doliczonym czasie gry zdobyłem tą upragnioną bramkę dającą zwycięstwo i ...
________________________________________________________________________________________________
Cóż wam mogę powiedzieć, za tydzień Epilog. Ciężko będzie pożegnać się z tym blogiem, ale cierpię na syndrom wypalenia na tym blogu, z każdym rozdziałem jest coraz ciężej więc, postanowiłam zakończyć czym stracił cały sens i nie przerodził się w telenowele. Pozdrawiam
świetny rozdział szkoda że to już ostatni z niecierpliwością czekam na epilog :) ciekawe co Alexis wymyślił już nie moge sie doczekać :)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :> mam nadzieję, że on się jej oświadczy ! <3 oby tak było :> Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBrawo :D Alexis zdobył gola heh ciekawe co ma zamiar zrobić... Oświadczy się! ;D hahaha szkoda, że tosię zbliża ku końcowi... Czytając Twoje opowiadanie śmiałam się ile mogłam, a teraz.. :/ Koniec.
OdpowiedzUsuńBędę czytać drugi raz haha ;'D
Pozdrawiam :)
Nowy na infatuacio.blogspot.com :>
OdpowiedzUsuń