środa, 17 kwietnia 2013

Epilog


Kumple ustawiają się w rządek, race na trybunach to byczki, ostatni gwizdek sędziego, teraz albo nigdy! Podbiegłem do trybuny, gdzie siedziała Nina i przyklęknąłem ściągając koszulkę meczową i ukazując białą z napisem "Nina wyjdziesz za mnie?". Rozbrzmiewa wrzawa, a Nina zlatuje na boisko, rzuciła mi się na szyje.
- Ty debilu - zaśmiała się i pocałowała mnie w usta
- To znaczy tak? - spojrzałem na nią
- Tak, tak, tak! - uśmiechała się

Z tej nocy mało pamiętam, najpierw impreza potem sam na sam z Niną. Dwóch wariatów zamierza urządzić huczne wesele. Rano obudził mnie dźwięk dzwonka. Poczłapałem na dół i otworzyłem drzwi.
- MAMA!
- Witaj synku - założyła ręce na boki
- Co tutaj robisz? - podrapałem się w głowę
- Urządziłeś zaręczyny, a swej matki już nie zaprosisz, to sama przyleciałam - weszła do środka
- Kochanie kto przyszedł? - zawołała Nina zaspanym głosem
- Oh moja przyszła synowo, zejdź na dół - zawołała moja mama
- Przebiorę się - zawołała
- Ależ nie trzeba - pociągła ją ze schodów za rękę - Dziecko jak ty wyglądasz sama skóra i kośc - zapiała mama
- Yyy dziękuje - powiedziała zdezorientowana Nina
- Zaraz ci zrobię porządne śniadanie, jak będziesz przy nadziei zamieszkam z wami, bo zagłodzisz dziecko - ruszyła do kuchni
- NIE - zakrzyczeliśmy razem z Niną
- Co? - odwróciła się
- Znaczy niech się pani nie kłopocze poradzimy sobie - powiedziała Nina
- Jaka pani dziecko?! - oburzyła się - Mów mi mama - przyciągnęła ją do piersi
- Dobrze mamo - mówiła zdezorientowana Nina
- No dobrze, to chodźmy zrobić śniadanie - pociągła ją za rękę mama
- RATUJ! - wyczytałem z warg przerażonej Niny

Po tym śniadaniu Nina została poproszona (czytaj zmuszona) przez moją mamę do lekcji gotowania, nawet była w Chile uczyć się, ale nie wytrzymała i uciekła pierwszym samolotem, nie do Barcelony, poleciała do Poznania, ile musiałem naprosić się byczków, aby mi ją oddali. Kiedy Nina skończyła studia wzięliśmy ślub, skupienie świrów w luksusowym hotelu nie wróży nic dobrego, dopiero co ukryliśmy się w naszym apartamencie usłyszeliśmy krzyki, otóż byczki postanowili urządzić sobie afterparty po weselu nad basenem, w wodzie pływało wszystko, oni wysmarowani jakimiś olejkami skakali z rampy do wody z parasolami i śpiewali przy tym "motylem jestem", cokolwiek to znaczy. Nina na weselu pilnowała mnie abym się nie upił, było trudno, bo ciągle siadał obok jej dziadek i powtarzał "ze mną nie wypijesz!" szybko nauczyłem się tej regułki i tak witałem się z każdym, efekt był taki, że powinienem wypić sam cały zakupiony alkohol, stopowała mnie Nina przekonując mnie tekstem iż będę jej w nocy potrzebny, sorry chłopaki żona wzywa.
- Nina patrz latam! - zakrzyczał z rampy Olek
- Zaraz przyrżniesz w ziemie - pomachała mu pięścią - Do spania chłopaki! - rozkazała, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki byczki poszli do pokoi. A ja wreszcie miałem Ninę tylko dla siebie. Szykuje się najcudowniejsza noc...

~`*~`

-Pani Sanchez, witam! - przywitała się Izka buziakiem w policzek
-Witam panno Chorwat - pokazałam jej język
-Już niedługo, Jonatan chce mi się oświadczyć - zapiszczała
- A skąd ta pewność? - przymrużyłam oczy
- Bo przez przypadek rozwaliłam jego szufladę, no rozumiesz to, że zamknął ją przede mną na klucz! - oburzyła się
- Więc jak ją otworzyłaś? - zdziwiłam się
- Jak to jak! Kazałam wyrzucić jego biurko przez okno - zaśmiała się - Ty byś widziała jaką miał minę
- Że on z tobą wytrzymuje - zaśmiałam się
- Nooo, ale dość już o mnie widzę, że Alexis wziął się ostro do roboty - pokazała na mój zaokrąglony brzuszek
- Hm, aż nadto - mruknęłam
- Co?
- To bliźniaki, chłopcy! - zawyłam
- I to tak przeżywasz? - zdziwiła się
- Widzisz dwóch Alexisów Juniorów, normalnie jak odziedziczą po nim charakter koniec świata - zaśmiałam się
- A jak odziedziczą po tobie jeszcze gorzej - pokazała mi język, a ja rzuciłam w nią serwetką
- Byczki zdeklarowały się pomagać, Kamil już chce ich do drużyny - pogłaskałam brzuszek
- Na pewno tego chcesz? - zapytała
- Ale, że czego? - spojrzałam na nią
- No byczki do pomocy przy dzieciach - wybuchła śmiechem - Wcielą ich do swojej mafii i na ustawki z nimi będą chodzić
- Ty to masz pomysły - zaśmiałam się

I tak mijały kolejne miesiące, Izka miała racje po tygodniu kiedy z nią się spotkałam Jonatan oświadczył jej się, plus zaprojektował dla nich wspólny dom jak to na architekta, jest trochę nudny, ale to Anglik trzeba mu wybaczyć. A, co u Tello cóż transfer definitywny do Poznania, gdzie poznał niejaką Ewelinę, od pół roku tworzą zgraną parę.

- ALEXIS! - zawyłam z dołu
- Tak księżniczko, tylko nie mów, że mama znowu nas odwiedzi, bo wyśle ją na kurs do twoich rodziców. Czy ona nie może przyjeżdżać tak jak twoi, czyli jak najrzadziej.
- Ej! - cisnęłam w niego poduszką i znów skurcz, syknęłam z bólu, a on podleciał do mnie
- Przepraszam kochanie, ja naprawdę uwielbiam twoich rodziców - zaczął się tłumaczyć
- Zamknij się - warknęłam
- Tak słoneczko dla ciebie wszystko
- Szykuj samochód, zapakuj moje rzeczy są uszykowane w sypialni, SZYBKO!
- ALE... - nie zaczaił
- ALEXIS JA CHYBA RODZĘ WIĘC RUSZ SWOJE CZTERY LITERY Z ŁASKI SWOJEJ! - powiedziałam przez zęby.
Nie wiem ile zakazów złamaliśmy, nie obchodziło mnie to, bo ból narastał, odebrali mnie od Alexisa pielęgniarze to ten miał się jeszcze czelność kłócić, "a dlaczego nie pielęgniarki?!". Widząc mój karcący wzrok po chwili się przymknął. Leżałam już przygotowana do sali wszedł Alexis, zaczęło się, ścisnęłam rękę Alexisa, a ten z każdą minutą stawał się bladszy.
- Jak mi tu zemdlejesz to cię skopie - zwróciłam się do niego
- Nie zemdleje - wypierał się - A może jednak - spojrzał na mnie błagalnie, ale kiedy zapytał go lekarz czy chce wyjść to aż się wyprostował i poważnym tonem mówił, że musi wspierać żonę.
Po czterech godzinach na świat przyszli najwięksi przystojniacy, Santi i Juan. Byłam wykończona, ale i prze szczęśliwa, trzymałam na rękach dwa moje skarby, a trzeci siedział obok i nam się przyglądał.
- Jestem z ciebie dumny - pocałował mnie Alexis, a ja się uśmiechnęłam
- Jacy śliczni - uśmiech nie schodził mi z twarzy, obaj mieli ciemną karnacje po tatusiu, kruczoczarne włosy i ciemne oczy, a co po mnie, oby nie charakter...
- Nina to, co teraz córeczka? - zapytał Alexis trzymając Juana na rękach
- ALEXIS - zawyłam i przewróciłam oczami
- No co - zaśmiał się - Ten będzie napastnikiem zobacz jak wierzga - pokazał na Santiego
- A Juan będzie stoperem, jak mamusia - pokazałam mu język


15 lat później...

Cóż trzeba powiedzieć, że nasze typowanie się nie powiodło, otóż Santi jest stoperem, a Juan napastnikiem. O dziwo nie sprawiają większych problemów, chociaż...
- MAMO! SANTI ZAJEBAŁ MI DZIEWCZYNĘ! - wykrzyczał po polsku Juan
- Skąd ty znasz takie słowa?! - oburzyłam się
- No jak to skąd wujek Kamil - wyszczerzył się, ja mu dam popalić...

________________________________________________________________________________________________

Epi do waszej oceny...

No to czas się pożegnać, choć myślę, że z niektórymi spotkam się na innym moim blogu  ;
http://m-i-marianna.blogspot.com/

To dziękuje za liczne odwiedzanie tego bloga, komentowanie, które dawało motywacje do dalszego pisania, inspirowało... Szczególnie dziękuje ;
  •  Ynes Hernandez - mój pierwszy obserwator, doskonale pamiętam :p Dzięki za wszystko, twoje komentarze naprawdę mnie budowały, jak ty pisałaś, że uśmiałaś się czytając rozdział tak jak uśmiechałam się przy twoich komentarzach :D
  • Rosa Blanca - kochana Rosa, czytała jeszcze mój pierwszy blog, za co jej serdecznie dziękuje, za wszystkie komentarze, czasem czytała mi w myślach, co się stanie, skubana xdd
  •  meredith - która zawsze życzyła dużo weny, no cóż starczyło na tyle, źle? Chyba nie...
  •  natalia08081 - zawsze przypominała iż zbliża się termin nowego rozdziału, dzięki :)
  •  Only Barca., FeeMukazyna Sanchez- dzielni obserwatorzy moich wypocin xdd
  •  Claudia Gomez & Milena Torres - nie mogę też zapomniec o was, chciaz dałyście o sobie znać dopiero w koncowce i tak was ubóstwiam, a jeszcze bardziej na moim nowym blogu xD
  • i inni ( jeśli kogoś pominęłam z góry przepraszam)

    Pozdrawiam, do napisania A.E <3




sobota, 13 kwietnia 2013

Quince

Spojrzałam przez szybę, jakiś dziadek trzymał moje nagie zdjęcie, oczy zrobiły mi się jak pięciozłotówki. Izka była tak samo zaskoczona jak ja, nagle zaczęli podchodzić obcy mężczyźni z gazetami, na którym też było to zdjęcie, Izka pociągła mnie do łazienki i wydostaliśmy się na zewnątrz.
- Więc? - spojrzałam na Ize
- Jestem bankrutem, straciłam wszystko na... - spojrzała na mnie niepewnie
- Na?
- Dragi - spuściła głowę
- Izka! - spojrzałam na nią -Przecież ty nigdy
- A jednak - skrzywiła się - W Polsce rodzice zafundowali mi odwyk, ale nie mogłam wytrzymać uciekłam, Nina zrozum nie mogę być z Tello. Uwielbiam cię i zawsze będę o tobie pamiętać, ale teraz muszę już iść - przytuliła mnie
- Gdzie? - zawołałam za nią
- Rodzice mnie znaleźli i wysyłają na odwyk do Anglii. - uśmiechnęła się blado i wsiadła do samochodu, w którym siedzieli jej rodzice. - A Nina - odsunęła szybę - Nie daj się tej Mari!
- Bez ciebie będzie trudno - szepnęłam sama do siebie i skierowałam się w stronę domu. Nie miałam na nic humoru, zamknęłam się w pokoju i rzuciłam na łóżko.

- Nina - szepnął wchodząc do mojego pokoju Alexis
- Tak? - spojrzałam na niego, on położył się koło mnie i przytulił, opowiedziałam mu wszystko, po czym przyszedł Tello i też wysłuchał tej historii, kręcił głową z niedowierzaniem. Wieczorem Alexis zaczął pakować walizkę, spojrzałam na niego. - Co robisz? - zapytałam
- Widziałem zdjęcia w gazecie - oznajmił i dalej się pakował
- Wiesz, że ta debilka...
- Wiem, wyjeżdżamy - złapał za rączkę od walizki
- Ale...
- Wziąłem wolne na dwa dni, tobie i Tello też się to przyda, bo jutro rano będzie taka wrzawa, przez to, nie chce cię narażać - uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło. Wjechaliśmy na lotnisko, po paru godzinach znaleźliśmy się... w Poznaniu? Wyczołgałam się z lotniska i stanęłam jak wryta uśmiechając się głupio.
- Co się tak szczerzysz młoda! - zawołał ktoś za mną, odwróciłam się i zobaczyłam Kamila, rzuciłam mu się na szyje. Pod eskortą byczków zwiedzaliśmy miasto, nocą wygląda pięknie.

Wczorajszy wieczór przerodził się w romantyczną noc, który miał swój finał w hotelu. Zadowolona obudziłam się rano i przytuliłam się do Alexisa, który jeszcze spał. Po chwili założyłam ciuchy i podeszłam do okna.
- Dzisiaj jest, mecz idziemy na mecz - śpiewałam po cichu. Jak to któryś z byczków powiedział to miejsce naprawdę jest dla mnie uzdrowieniem, tu zapomina się o problemach.
- Dzień dobry kochanie - ucałował mnie Alexis
- Witam - pocałowałam go w usta
- Łoł sorry - wparował do naszego pokoju Cris
- Co było tak ważnego, że musiałeś wejść bez pukania? - spojrzał na niego Alexis
- No bo ten, my nie mamy biletu i trzeba iść kupić, a tak w ogóle poznałem super laskę! - klasnął w dłonie
- Ah tak - zaśmiałam się
- Ma na imię Gabriela - oznajmił - i jest pół Polką pół Brazylijką
- Cieszymy się ogromnie - pokazał mu język Alexis
- Ale nie widziałem jej z bliska - zasmucił się Tello
- Pech - ironizował Alexis, za co dostał ode mnie łokciem w żebra
- Dobra wy się tu ubierajcie czy nie wiem, co tam teraz macie zamiar zrobić, a ja idę na śniadanie - oznajmił i wyszedł.
O 14 spotkaliśmy się z byczkami, czekali przy stadionie, mecz zaplanowano na godzinę 17, więc ludzi nie było jeszcze, Alexis z Crisem dostali bilety, a potem usiedliśmy w kawiarni.
- E to jest ta Gabriela! - szturchnął mnie Cris
- Ehe a raczej Gabriel - zaśmiał się Kamil, a ja spojrzałam na niego
- Jak to? - oburzył się Tello
- No bo to transwestyta - oznajmił Kamil i wybuchnął śmiechem, a my wraz z nimi, za to Tello siedział cicho
- Mogłeś od razu mówić, że lubisz takie - pokazał mu język Alexis
- Odwal się - oburzył się Cris
Około 16 stawiliśmy się na stadionie, ponieważ trzeba było jeszcze Alexisa i Tello zaprowadzić na pikniki, nie ryzykowaliśmy pójścia z nimi na Kocioł, bo by czasem po mordzie dostali za to że nie śpiewają.
Weszłam na swój sektor, zaciągnęłam się powietrzem i rozejrzałam po stadionie, trybuny powoli się wypełniają, nade mną szykują sektorówkę, uśmiechnęłam się sama do siebie, po chwili przywitałam się z kumplami, pogadaliśmy aż wreszcie gwizdek, od początku wspaniały doping, 25 minucie pierwsza oprawa, w 37 gol dla Kolejorza, kibice szaleją, wzmaga się doping, przerwa szybko mija, druga połowa 62 minuta drugi gol dla Lecha, do końca zostaje taki wynik, gardło mam tak zdarte, że nie mogę wydobyc żadnego dzwięku, ale warto było. Cała rozpromieniona szłam do domu, Alexis opowiadał, że był pod wrażeniem dopingu, ja się tylko uśmiecham, bo mówic nie mogę. Kolejna gorąca noc, a nad ranem pakujemy się i wracamy do Barcelony.



Szybko minęły kolejne dwa miesiące, zaczęły mi się zajęcia, na których niestety jest też Mari, zarówno Lech jak i Barcelona są na czubie tabeli. Ostatnio wygrałam konkurs i to ja będę mieć praktyki w FCB, nie powiem że mi to nie odpowiada, ponadto Mari wyjeżdża do Portugalii, bo tam będzie miała praktyki w Rio Ave FC, podobno jej ojciec wykupił ten klub. Ostatnio na chacie rozmawiałam z Izką, znalazła sobie jakiegoś architekta. A Tello...bawi się, mówi, że ma czas na miłość jeszcze. My z Alexisem żyjemy dniem, ostatnio miałam urodziny i nawet Pani Mama zadzwoniła z życzeniami. Życzyła mi abym przytyła, nie zajmowała się piłką i abym urodziła chociaż 5 dzieci, urocze, nie ma co.
- Nina, bo się spóźnimy! - zawył Alexis
- Idę!
- Mówiłaś to już 20 minut temu - wypomniał mi
- Zaraz
- Ty może chcesz się spóźnić na trening, ale ja nie
- Jestem - zaszłam na dół
- Wreszcie - skwitował i odjechaliśmy z piskiem opon
Mój pierwszy trening, szkoda, że nie w roli zawodnika, a asystenta trenera Barcelony B, choć nie mogę nażekac.
- Pani trener coś mnie boli! - podbiegł do mnie Bartra
- Tam jest fizjoterapeuta - wskazałam
- Ale on mi nie pocałuje kolanka - zarobił smutną minkę
- Ja też tego nie zrobię - założyłam ręce na piersi
- Dlaczego? - załkał
- Bo tylko mi całuje - objął mnie w pasie Alexis
- To ty z nim - spojrzał się to na mnie to na Alexisa
- Tak - pocałował mnie w czoło Alex
- Szkoda - zasmucił się, a Chilijczyk spojrzał na niego złowrogo - Znaczy cieszę się waszym szczęściem - poniósł ręce do góry w geście obrony, a ja się zaśmiałam
- Myślę, że przyjdziesz na kolejny mecz? - odwrócił mnie do siebie Alexis
- Pewnie - uśmiechnęłam się i pocałowałam go w usta
- Świetnie - klasnął w ręce i pobiegł do kolegów, coś dziwnie się zachowywał, przecież i tak jestem na każdym meczu więc po, co pyta czy będę na kolejnym.
- NINA! - usłyszałam głos trenera, odwróciłam się i poszłam do niego, rozpoczął się trening, co to jest za banda oszołomów! Ten się rzuca na kolegę, ci robią kanapkę, ci się biją, krzyczą, tańczą, śpiewają istne zoo!
- Witam panią trener! - zawołał wesoło Tello
- Co ty tu robisz? - spojrzałam na niego
- Trener mnie odesłał znowu do Barcelony B, będę tu trenować, aż nie dojdę do formy - oznajmił - Liczę na jakieś wtyki u ciebie - puścił mi oczko, a ja się uśmiechnęłam słodko
- TELLO SPÓŹNIENIE 12 KÓŁECZEK DODATKOWYCH! - krzyknęłam - Czy takie wtyki mogą być? - zaśmiałam się, a ten pokręcił głową z niedowierzaniem, spojrzałam się na trenera, a ten zaczął się śmiać i kiwać głową, że dobrze zrobiłam.

~`*~`

- W piątek ważny mecz, gramy z Realem, pełna koncentracja(...) - mówił wyniośle trener, podniosłem rękę w górę nie wiedząc jak mu przerwać - Tak Sanchez? - zapytał
- A czy uzyskałem zgodę na... - zapytałem z nadzieją, ale nie dokończyłem, bo mi przerwał
- Tak, ale jeśli to w jakiś sposób odbije się na grze nie podaruje i ześle cię do rezerw, zrozumiano?! - zapytał poważnie trener
- Tak jest! - zasalutowałem

Trening, Nina, Spanie, Trening, Nina, Spanie, Trening, MECZ
- Gotów? - zapytał Pique
- Tak - powiedziałem pewnie, wyszliśmy z tunelu, odszukałem Ninę, a potem byczki, które też były na meczu, pokazałem im umówiony znak i stanąłem na swojej pozycji. Mecz nie zaczął się dla nas dobrze, może to znak, że nie mam tego robić, nie Alexis nawet tak nie mów. 17 minuta straciliśmy gola, strzelcem Ramos. Wściekły wracałem na swoją pozycje, podszedł do mnie Messi i szepnął mi na ucho, co ma zamiar zrobić, spełniłem jego prośbę. W 24 minucie Messi strzelił gola i było 1:1. W głowie miałem mętlik, już nic nie było takie jasne, jak przed meczem, szybko doprowadziłem się do ładu, schodzimy na przerwę, widzę uśmiechniętą Ninę, trener daje nam wskazówki, niby uważnie go słucham, ale jestem w innym świecie, w głowie mam tylko jedną myśl, strzelić, strzelić tego cholernego gola. Wychodzimy na boisko, wszystkie moje próby kończą się pudłem, za to Ronaldo strzela bramkę w 79 minucie. Podbiegł do mnie Tello, który wszedł przed chwilą na boisko.
- Jak nie strzelisz to oni skopią ci dupę - wskazał na miejsca gdzie siedzą byczki, w 87 minucie drugą bramkę dokłada Messi jest 2:2, jednak przestroga Tello siedziała mi w głowie i w doliczonym czasie gry zdobyłem tą upragnioną bramkę dającą zwycięstwo i ...

________________________________________________________________________________________________
Cóż wam mogę powiedzieć, za tydzień Epilog. Ciężko będzie pożegnać się z tym blogiem, ale cierpię na syndrom wypalenia na tym blogu, z każdym rozdziałem jest coraz ciężej więc, postanowiłam zakończyć czym stracił cały sens i nie przerodził się w telenowele. Pozdrawiam



sobota, 6 kwietnia 2013

Catorce

Spojrzałam w tamtą stronę przerażona, zza krzaków pojawił się Alexis, który wił się ze śmiechu.
- Kurde czemu tego nie nagrałem! - zaśmiał się
- Zginiesz! - warknęłam i próbowałam go dosięgnąć
- Nie mów tak, bo zostawię cię w tej siacie - zagroził
- Nie lubię cię - próbowałam się odwrócić do niego plecami, ale w siatce było mało miejsca
- My ją popilnujemy - zadeklarował się jeden dzikus
- Niee, ja mam dla niej coś ekstra - zaśmiał się i pomógł mi się wydostać
- Nawet oni ci nie pomogą - spojrzałam na niego złowrogo
- Nic mi nie zrobisz, kochasz mnie przecież - zaczął się wycofywać
- Chyba na chwilę o tym zapomnę - ruszyłam za nim kiedy wziął nogi za pas, dogoniłam go dopiero przy domku.
- Kochanie jesteś zmęczona, odpocznij - mówił po drugiej stronie stołu
- Mów za siebie - spojrzałam z byka
- Mamy się pytać, co wy robicie? - pojawił się Tello z Izką
- Nina chce mnie zabić - poskarżył się Alexis, biegaliśmy wokół stoły, nie wiedziałam, że Alexis potrafi tak piszczeć, Izka wspomogła mnie i podała mi mokry ręcznik, Alexis dostał nim po nogach kilka razy, co skutkowało czerwonymi szramami, potem jednak odebrał mi ręcznik i teraz ja musiałam uciekać, dogonił mnie na plaży i wrzucił do wody. Po dwu godzinnym podtapianiu się zdecydowaliśmy się wrócić, Cris i Izka mieli zrobić coś jadalnego.
- Jesteśmy! - krzyknęłam od progu, odpowiedziała mi cisza, spojrzałam na Alexisa, który był tak samo zaskoczony jak ja, kiedy ta para zostaje sama w domu zawsze, gdy wracamy jest harmider, więc co się stało? Przeszliśmy do salony, nic, w kuchni też, w sypialni też ich nie było.
- Znalazłeś ich? - spojrzałam na Alexisa, który poszedł sprawdzić na dworze
- Nie pewnie, poszli się przejść nie panikuj - cmoknął mnie w nos
- No tak i nic nie ugotowali - spojrzałam na Alexisa
- Na mnie nie patrz ja nie umiem - pokazał mi język
- Ja też nie - założyłam ręce na piersi
- To to wiem - zaśmiał się - Tylko nie mów tego mojej mamie - oznajmił
-Bo? - zaciekawiłam się
- Dostanie palpitacji, albo czegoś tam "bo jak jej synowa nie umie gotować, biedny mały Alexis wymrze z głodu" - powiedział poważnie
- Biedny mały Alexis - zaśmiałam się i poklepałam po ramieniu
- Głodny jestem - oznajmił
- Ja też - zawyłam
- Choć spróbujemy coś zrobić - pociągnął mnie za rękę do kuchni
- Jest tu jakaś książka kucharska? - zapytałam przeszukując szafki
- Znalazłem! - krzyknął pokazując mi książkę, otworzył na jakieś stronie i przeczytał - Kurczak w winie, nieźle brzmi - oblizał się
- Alexis, ale nie mamy wina - zawyłam
- Łeee mamy wódkę - oznajmił
- A tak można? - podrapałam się po głowie
- Nie wiem, chyba tak - zaczęliśmy przygotowywać nasze danie, kurczak z pozoru wyglądał nieźle, wyciągnęliśmy go i zaczęliśmy jeść, ale szybko skończyliśmy, bo nie był jadalny. Zrobiliśmy sobie kanapki i usiedliśmy na kanapie, w połowie filmu Alexisowi zebrało się na czułości, bez reszty mu się oddałam, nawet nie zorientowałam się kiedy znaleźliśmy się w sypialni.


~`*~`

Rano wstałem pierwszy, a raczej obudziło mnie trzaśnięcie drzwi wejściowych, spojrzałem na godzinę, 6 rano, na wakacjach, kto śmie! Zszedłem na dół i zobaczyłem Crisa, siedzącego w kuchni jedzącego niejadalnego kurczaka, jadł tak zawzięcie patrząc się przez siebie, że nawet mnie nie zauważył. Po mnie pojawiłam się Nina, uśmiechnęła się do mnie i pocałowała w usta, potem skierowała wzrok na Tello, który właśnie skończył jeść, ale nie ruszył się z miejsca i tępo patrzył przed siebie, a temu co?
- Cris? - dotknęła jego ramienia Nina, nie zaszczycił jej spojrzeniem
- Jak mogłeś to chłopie przełknąć? - zdziwiłem się i usiadłem na przeciwko niego, ale on jakby żył w innym świecie.
- Co? - zapytał nieprzytomnie
- Co się stało? - zapytała przejęta Nina
- Iza, ona - spuścił głowę - ona mnie zostawiła - powiedział smutno
- CO?! - wypiszczała i rzuciła się po schodach do góry
- Ale jak to było tak dobrze? - podrapałem się po głowię
- Widocznie nie - zrobił skwaszoną minę - oznajmiła mi, że wraca do Barcelony i wyszła
- GDZIE ONA JEST! - zagrzmiała Nina z góry
- Wyjechała - skwitował cicho Tello
- Co ona sobie wyobraża?! - zeszła na dół i zaczęła wymachiwać energicznie rękoma
- Mówiła dlaczego? - spojrzałem na niego
- Nie, po prostu odeszła - oznajmił i wstał - Muszę się napić
- Tello nie - pociągnęła go za rękę Nina, objęła go
- Wracam do Barcelony, poszukam sobie mieszkania - oznajmił i poszedł na górę po swoje rzeczy, chyba wszystkim odechciało się wakacji, poszedłem za Niną, która chyba odczytała moje myśli i zaczęła pakować rzeczy, mrucząc coś pod nosem.
Samolot nazajutrz, wieczór spędziliśmy przed tv, Nina z Crisem beczeli przy jakiś romansidłach, a ja siedziałem pomiędzy nimi i musiałem to przetrwać. Zużyli całe pudełko chusteczek i nawciągali się lodów. 

~`*~`

Wysiedliśmy właśnie z samolotu, jak zwykle paparazzi, wszyscy założyliśmy okulary przeciwsłoneczne i czym prędzej opuściliśmy teren lotniska.
Zastanawiałam się, co kierowało Izką, myślałam, że wreszcie znalazła tego jedynego, że jest nim Cris, wydawała się być w nim zakochana i jeszcze ta ucieczka... to zupełnie nie w jej stylu. Musiałam się dowiedziec o co tak naprawdę chodzi, ona taka nie jest, znam ją. Tello chodził przygaszony, a już w poniedziałek miały zacząć się treningi, martwiłam sie o niego, jeszcze w takim stanie go nie widziałam. Niby po Izce mogłam sie tego spodziewac, ale zmieniła się odkąd jest/była z Crisem, imprezowała tylko z nami, nie zdradzała Tello, a może zaczęła się dusic w tym związku, jeśli tak skopie jej tyłek.

Minął tydzień, Izka nie daje znaku życia, wiem tylko tyle, że wróciła do Polski, tylko dlaczego? Mieszkam nadal z Alexisem i Crisem, od dwóch dni prześladuje nas znowu Maria, była Alexisa, czy jej się nigdy nie znudzi? Alexis chodzi na treningi, a Cris dostał jeszcze tydzień wolnego, spędzam z dużo czasu, jasne Alexis nie ma nic przeciwko, wieczory i noce są jego. Zdałam egzamin z języków i dostałam się na studia, ku mojemu nie zadowoleniu dowiedziałam się, że Maria będzie ze mną miała zajęcia, gdyby była tu Izka, może znów pogoniłaby ją sprayem na karaluchy, trzeba obmyślić nowy plan, bo pałęta się pod naszym domem, ostatnio miałam z nią nawet mała ustawkę, ale na jej szczęście Cris mnie odciągnął, trochę włosów jej wyrwałam.

- Nina twój telefon! - zawołał, któregoś dnia Tello z dołu
- Idę! - oznajmiłam i wyparowałam z łazienki w samym ręczniku -`Halo- odezwałam się niepewnie, bo ktoś dzwonił z zastrzeżonego
-`Nina, możemy się spotkac? - zapytała słabo Izka -`Proszę - dodała po chwili kiedy się nie odezwałam
-`Przecież jesteś w Polsce - spojrzałam na Tello
-`Nie, już w Barcelonie, wyjaśnię ci wszystko, będę czekać w naszej ulubionej kawiarni o 14, pasuje ci? - zapytała
-` Ok, przyjdę - po tym się rozłączyła
- Kto to? - zapytał Tello stojąc obok
- Iii... moja mama
- Nina - spojrzał na mnie
- Izka
- Aha - odpowiedział tonem wypranym z emocji, od paru dni znów był sobą, chociaż udawał, zaczął chodzić na treningi, spał z kim popadnie, ale znów był moim kochanym chamem i głupkiem. Zlustrował mnie z góry do dołu
- Co się gapisz? - zapytałam zdezorientowana
- Ładnie wyglądasz - zaśmiał się
- Spieprzaj, już ci przeszło - założyłam ręce na piersi
- Mhm - kiwał głową
- Świetnie, idę się ubrać - odwróciłam się na pięcie, nagle poczułam jak coś spływa po moich plecach
- Może najpierw się wykąp - zaśmiał się, ze mnie właśnie spływał placek, który jeszcze przed chwilą był na stole
- Tello posrało cię do reszty! Że tak powiem - spojrzałam na niego złowrogo i podbiegłam do lodówki, złapałam za muffiny, które były przyozdobione śmietaną i rzuciłam w niego, pierwszą chybiłam, ale druga pięknie pomazała mu prawy policzek - Debil - zaśmiałam się
- Gdyby Alexis tu był - westchnął piskliwy głos, odwróciliśmy się i zobaczyliśmy Marie, nie no tego już za dużo, wpierdziela się do domu bez zaproszenia.
- Wypierdalaj! - powiedziałam w złości po polsku, potem się poprawiłam - Fuera! - krzyknęłam w jej stronę, ale stała jak stała
- Nie słyszałaś - ryknął Tello i wstał
- Jak myślicie ile dałyby brukowce za nowinę iż dziewczyna Alexisa Sancheza zdradza go z jego najlepszym kumplem - zaśmiała się, podeszłam do niej, a ona ruchem ręki nakazała mi stanąć spojrzała na nią z drwiną - Jeśli zrobisz jeszcze jeden krok roześle to do wszystkich możliwych gazet - zagroziła
- Nina uspokój się, przecież nic złego nie zrobiliśmy - uspokoił mnie Tello, kiwnęłam głową, że z nim się zgadzam
- Tak? - zapytała z drwiną - A to? - pokazała film, pierwszy dzień kiedy tu przyjechałam, ja i Tello na walizkach, potem to z dzisiaj kiedy rzucaliśmy się jedzeniem, nie wyglądało to dobrze, człowiek, który nie wie, że łączy nas tylko przyjaźń na 100% snąłby historyjki. Ale Alexis zrozumie, ruszyłam na nią, słyszałam dźwięk iż wiadomośc została wysłana no cóż klamka zapadła. Po paru sekundach odciągnął mnie Tello.
- Nie warto - szepnął, a ta blondi leżała na ziemi, niestety podczas "walki" spadł mi ręcznik, szybko się nim zakryłam, ale ta zdzira zdążyła zrobić zdjęcie, wszystko zaplanowała! - Idź się ubierz ja ją wyprowadzę - oznajmił Tello, wbiegłam do góry i naciągałam na siebie dresy nie miałam jakoś weny na wymyślne ubrania, zbliżała się 14 więc czas ruszać na spotkanie, szybki prysznic, biały top, szare dresy i nike, włosy związałam w kitkę i nałożyłam okulary przeciwsłoneczne. Kiedy doszłam do kawiarni Izka już czekała, widziałam, że jest przerażona, co takiego się stało, że uciekła? Usiadłam na przeciwko niej.
- Nina... - spojrzała na mnie ze łzami w oczach, widziałam, że zabrakło jej słów. Czekałam cierpliwie jak się uspokoi. Nagle ktoś zapukał w szybę...

__________________________________________________________________________________________
MATKO~, Przepraszam, przepraszam, przepraszam! Naprawdę nie miałam pomysłu na ten rozdział, nie wiedziałam jak go wg. napisać. Straciłam pomysł, ale sami oceńcie. Pozdrawiam










piątek, 29 marca 2013

Trece

- Hej jestem Raquel - wyciągnęła rękę dziewczyna w moją stronę, niepewnie ją chwyciłam i nadal wpatrywałam się w Alexisa
- Kochanie - objął mnie w pasie - Raquel jest moją przyjaciółką, a my jesteśmy w Chile. Mama nie mogła przyjechać, ale powita nas w domu - spojrzał na mnie ku jego zdziwieniu przytuliłam go
- Jak będziemy sami uduszę cię - szepnęłam mu do ucha
- To, co zbieramy się - klasnęła w ręce jego "przyjaciółka" i pomogła nam z torbami
Po drodze nie odezwałam się ani słowem, byłam przerażona i wściekała, uduszę go! Z mojego zadumania wyrwał mnie głos Raquel, wiem, że ona nie jest niczemu winna więc zaczęłam odpowiadać na zadane przez nią pytania.
Chile jest piękne, podziwiałam przez okno widoki, kiedy Raquel skończyła "przesłuchanie". Tello z Sanchezem siedzieli na samym tyle busa i spali, to samo siedząca obok mnie Iza. Wyjechaliśmy z miasta, po pół godzinie zatrzymaliśmy się w uroczej wiosce, aczkolwiek nowoczesnej.
- Jesteśmy - oznajmiła Rauqel, powoli zwlekłam się z siedzenia i wyszłam, czułam się jak na skazaniu.
- Spokojnie - zaśmiał się Alexis chwytając mnie za rękę i pociągnął mnie w stronę drzwi
- To my tu poczekamy - oznajmił Tello
- Wy też - zawołał Alex
- Oddychaj - pocałował mnie w czoło
- Zobaczymy jak ty pojedziesz do moich rodziców - spojrzałam na niego
- Wtedy ubiorę kamizelkę kuloodporną i kask, tak w razie, jakbym nie przypadł do gusta twojemu tacie - uśmiechnął się
- Ja nawet ochraniaczy nie wzięłam - zawyłam
- Alexis serduszko moje! - krzyknęła starsza pani i przycisła Alexisa do piersi, potem zlustrowała mnie z góry do dołu
-  Trochę chuda, że jej wiatr nie porwał, przecież jak zawieje to poleci hen daleko - skwitowała patrząc na Alexisa i pokazując na mnie
- Mamo - jęknął - To Nina - podałam kobiecie rękę, ale ta przyciągnęła mnie i objęła, byłam zaskoczona, ale odwzajemniałam gest. Mama, bo tak kazała na siebie mówić oprowadziła nas po domu. Okazała się, że ja z Izką mamy sypialnie razem, myślałam, że to będzie inaczej wyglądać. Z domu mieliśmy wspaniały widok na plaże. Rozwaliłam się na łóżku i czekałam na Alexisa, który musiał się przyzwoicie, przywitać z mamusią.
- Wychodzę - oznajmiła Izka
- Nie zostawiaj mnie - zajęczałam
- Przykro mi, z Tello mamy pewne plany, a Pani Mama nam je uniemożliwia musimy sobie poszukać inne miejsce - pokazała mi język
- Zboczeńcy - przewróciłam oczami
- Potem dam ci znać jakbyś chciała z Alexisem iść na schadzkę, choć on pewnie zna najlepsze miejsca - zaśmiała się, a ja cisnęłam w nią poduszką
- A wy gdzie? - usłyszałam głos Pani Mamy
- My...my idziemy się przewietrzyć - oznajmi przerażony Cris
- Zaraz kolacja - powiedziała
- Ale... - zaczął Cris
- Nie ma żadnego ale, jutro się przejdziecie teraz nie wypada żeby kobieta i mężczyzna po ciemku wychodzili, jeszcze bez opieki, to mogło by się źle skończyć - wyjaśniła im Pani Mama, a ja cicho się zaśmiałam - Nina - zawołała wchodząc do mojego pokoju - Kolacja dziecko - spojrzała na mnie, poczłapałam za Panią Mamą do wielkiej jadalni, po jednej stronie siedzieli mężczyźni po drugiej kobiety, usiadłam na przeciwko Alexisa, a ten zaczął się szczerzyc, zasady jego mamy mogą zmarnować nam wspaniałe wakacje, chociaż dlaczego by nie pokazać jacy to my jesteśmy "inteligentni". Tyle jedzenia nawet na Wigilie nie widziałam, wszyscy się zajadali tylko Cris i Izka trzęśli się niemiłosiernie, pewnie zboczeńcy nakręcili się na siebie, a Pani Mama dała im celibat. Po kolacji mieliśmy iść do kościoła, spojrzałam z niedowierzaniem na Alexisa, a ten pokręcił bezradnie głową, objął mnie w pasie.
- Załatwiłem nam domki, jutro wybywamy - szepnął mi do ucha
- Naprawdę - wyszczerzyłam się i pocałowałam go w usta
- Dzieci nie przy ludziach, nie wypada - zawyła Pani Mama
- Przepraszamy - powiedzieliśmy razem, przeżyje tą noc, jak jutro będziemy wolni.
W kościele ze zmęczenia padałam na twarz, po wyjściu wyłam, aby Alexis mnie poniósł bo nie mam sił, Pani Mama wtrącała uwagi, ale nie powstrzymało nas to, Alexis wziął mnie na ręce, co chwila dyskretnie łapiąc za pupę, posyłałam mu wtedy złowrogie spojrzenie, na co on wybuchał śmiechem.
- PO 22! WSZYSCY DO SPANIA! - usłyszeliśmy z dołu
- Nie no to jakieś wariatkowo - wierciła się w swoim łóżku Iza, ubrana w koszulę pożyczoną od Pani Mamy, bo to stwierdziła, że Izki jest zbyt wyzywająca, ja na całe szczęście byłam wtedy jeszcze w dresach i oznajmiłam, ze tak śpię, potem bez ogródek mogłam ściągnąć wszystko i spać w koszulce i majtkach. Tak samo jak Izka nie potrafiłam spać, byłam już przyzwyczajona, że zawsze obok jest Alexis, kiedy byłam "porwana" Żelosław czasem był poduszką.
- Oszaleje - zawyła znowu Izka tym razem wstając, zarwała z siebie koszulę i położyła się nago - Teraz lepiej - odetchnęła z ulgą, a ja się zaśmiałam
- Zależy... jak jutro cie tak Pani Wielka Mama znajdzie to dopiero będzie - pokazałam jej język
- Powiem ci, że twoja teściówka jest szurnięta tak z lekka
- To nie jest moja teściówka - położyłam ręce na piersi oburzona
- Zapomniałam - walnęła się w czoło - To jest twoja Pani Mama - zaśmiała się
- Wal się - burknęłam
- Też cię kocham - przesłała mi buziaczka
- Yhy - wstałam z łóżka i otworzyłam balkon, było trochę chłodno, ale to mi nie przeszkadzało
- Nina! - usłyszałam gdzieś nad sobą
- Alexis - spojrzałam w górę - Ubierz się - zaśmiałam się widząc go w samym ręczniku przy barierce
- Skacze - oznajmił i wystawił nogę na zewnątrz
- Ogłupiałeś do reszty?! - spojrzałam na niego przerażona
- Na twoim punkcie - oznajmił i skoczył, nie wiem jak, ale wylądował tuż przy mnie -Debil - walnęłam go w ramię
- Ooo Alexis - przeciągała moja przyjaciółka
- Zakryj się pacanie! - zawyłam, orientując się, że jego ręcznik spadł
- Tello też skoczy? - zapytała ciągle patrząc na dolną cześć ciała mojego chłopaka
- Robi linę z pościeli, zaraz powinien być - oznajmił i wpakował się w moją pościel
- Nie no dwóch nagusów w jednym pokoju to za dużo - zawyłam
- Iza jesteś nago? - ożywił się Alexis
- Tak, więc, żeby było sprawiedliwie trzeba rozebrać Ninę - klasnęła owijając się pościelą
- Te powietrze źle na was działa - skwitowałam i rzuciłam Izce spodnie i koszulkę, szybko wciągnęła je na siebie i zaczęła się zbliżać do mnie - Izka dobrze się czujesz? - zapytałam kiedy była niebezpiecznie blisko ze swoim diabelskim uśmieszkiem
- Aż za - popchnęła mnie na łóżko obok Alexisa
- Hej kochanie - położył się na mnie Alexis
- To ja spadam - uciekła na balkon - TELLO DAWAJ TĄ LINĘ TO JA PRZYJDĘ DO CIEBIE, WRESZCIE POSŁUCHAMY JĘKÓW NINY! - krzyknęła Izka, będą na balkonie
- Żyje wśród zboczeńców - zapiszczałam, po czym Alex położył mi rękę na ustach
- Ciii - szepnął i zaczął całować moją szyje
- Jesteś nago - mówiłam do jego dłoni
- Ty też zaraz będziesz - spojrzał mi w oczy i uśmiechną się cwanie
- A twoja mama - zapytałam
- Śpi jak zabita od 22.05 do 6.00, już sprawdzałem to nieraz - zaśmiał się
- Jaka dokładność - ironizowałam
- Zamknij się już - zamknął mi usta pocałunkiem, szybko pozbył się mojej garderoby, bo przecież była nią tylko bluzka i majtki. Świadomość, że jego mama może w każdej chwili wparować do pokoju chyba jeszcze bardziej nas nakręcało. Jęknęłam cicho, gdy całował moje piersi, oddychałam niespokojnie i czekałam na kolejny jego ruch, ten na chwilę poprzestał swoich pieszczot i spojrzał mi w oczy z głupim uśmieszkiem, nie wytrzymałam i przyciągnęłam go do siebie namiętnie całując, wreszcie złączyliśmy się w jedno ciało, gdy osiągaliśmy szczyt nie mogłam powstrzymać jęków rozkoszy, opadłam na łóżko wyczerpana, a obok usadowił się Alexis, przyciągnął mnie do siebie.
- Kocham cię - odgarnął mi kosmyk, który spadał mi na twarz i pocałował w skroń
- Ja ciebie też - przytuliłam się do niego i zasnęłam.



~`*~`

Obudziłem się pierwszy, obok spała smacznie Nina, spojrzałem na zegar wiszący nad drzwiami i czym prędzej wyparowałem z łóżka, już po mnie, zapomniałem nastawić budzik, a już jest 10, czyli mama nie śpi.
- Kurde, ale koncert daliście, normalnie zagłuszyliście nas - wpadł do pokoju Cris
- Zamknij się i wyjdź! - warknąłem
- Spokojnie - podniósł ręce w geście obrony - Twoja szanowna mamusia prosi cię na dół
- To po mnie - jęknąłem ubierając się
- Nie chce cię straszyć, ale ma jakieś dziwne urządzenie, nie wiem, co to wyglądają jak gacie, ale są z drutu czy czegoś tam
- Nie wcale mnie nie przestraszyłeś - skwitowałem
- Zawsze do usług - powiedział i wyszedł
- Nina kochanie - usiadłem na łóżku
- Hm? - otworzyła powoli oczy
- Idę na dół, ty się zbieraj, bo popołudniu wyjeżdżamy - pocałowałem ją krótko w usta i zbiegłem na dół

Mama siedziała przy stole w salonie.
- Synu, usiądź - rozkazała
- Chciałaś mnie widzieć
- Słyszałam, co wczoraj wyrabialiście, to nie po Bożemu! - oburzyła się - Czy mam ci założyć druciane gacie, a może przemyślisz swoje zachowanie?
- Czy druciane gacie nie są czasami dla dziewczyn - podrapałem się po głowie
- Stworzyłam wersje dla chłopców - pochwaliła się
- Mamo no jestem dorosły - jęknąłem
- Wolałam tą blondynkę, miała trochę ciałka i nie robiłeś z nią tych okropnych rzeczy
- Jestem i będę z Niną, nie zmienisz tego
- Wiem synku, ale przemyśl to jeszcze. Poszukałam ci tutaj dziewczynę ma na imię Claudia, śliczna, z dobrego domu...
- Mamo - spojrzałem na nią błagalnie
- No dobrze - westchnęła - Ale nie przychodź z płaczem jak nie będzie chciała ci dzieci dać, bo kariera ją zatrzyma
- Proszę cię
- Chce wnuka, najlepiej piątkę
- Z tym jeszcze poczekamy - zaśmiałem się
- Ale ja chce dożyc ich
- Mamo, dożyjesz, ty przeżyjesz nas wszystkich - pocałowałem ją w policzek
Jeszcze chwilę porozmawiałem z mamą, potem wróciłem na górę i zacząłem się pakować, po godzinie byliśmy gotowi.




~`*~`

Nie wiem, o czym Alexis rozmawiał z Panią Wielką Mamą, ale podziałało, przy obiedzie była milsza, nie wciskała mi jedzenia, nawet się uśmiechała, polubiłam ją jeszcze bardziej kiedy zaczęła opowiadać anegdotki z życia Alexisa, jak to przywiązywali go do drzewa, bo nie mogli go upilnować, hodował węże w piwnicy, oby tak u nas nie robił, najbardziej chyba rozwaliła mnie historia o tym, że Alexis jak miał zagrać pierwszy turniej porwał mamie szpilki, no bo przecież miał przyjść w korkach. Pożegnaliśmy się z rodziną i wyjechaliśmy w dalszą drogę, Alexis złapał focha, a ja siedziałam obok niego z przodu.
- Kochanie, ale moich szpilek nie pożyczysz, co nie? - spojrzałam na niego, po czym się zaśmiałam
- Haha - ironizował
- Ej a jaki kolor wybrałeś? - spytała Iza
- Różowy wiesz - warknął
- Bardzo modny kolor - pokazała mu język
- Oj no już przestańcie - przerwał nam Cris - Bo z nim nie wytrzymamy i będziemy musieli do drzewa go przywiązać - zaśmiał się
Ku uciesze Alexisa wreszcie dotarliśmy na miejsce, Alexis odbierając ode mnie torbę przybrał głupkowaty uśmiech, to nie wróży nic dobrego, dostani mi się za to przedrzeźnianie. Rozdzieliliśmy pokoje, Alex, gdzieś znikł, Iza z Tello poszli się rozejrzeć po okolicy, zostałam wiec sama. Nagle ktoś zaczął walic, bo pukanie tego nie nazwę do drzwi, rozejrzałam się nie pewnie, Alexisa nadal nie było, gdyby to była Iza z Tello weszliby.
- Kto tam? - zapytałam podchodząc do drzwi
- Wódz tutejszej wioski - oznajmił głos
- Aha - skwitowałam i znów nerwowo rozejrzałam się dookoła
- Otwórz, albo wtargniemy siłą - teraz to już zaczynam się bać
- Alexis was przysłał? - spytałam jeszcze pewnie
- Zgodnie z tradycją, jeśli chcecie być na naszych ziemiach musicie nam oddać jedną dziewkę.
- Jaką dziewkę, do cholery? ALEXIS! - zaczęłam krzyczeć, ale nie odpowiadał, nagle drzwi znalazły się na podłodze, a w futrynie stanęli jacyś mężczyźni cali umalowani w jakieś kreski i w liściach w dolnych partiach ciała, nie pozostało mi nic innego jak brać nogi za pas. Uciekłam do jakiegoś lasku, ciągle krzycząc imię Alexisa, ale nic, nagle grunt pod nogami mi się zapadł, a potem wisiałam w jakieś siatce, pięknie. Słyszałam jak czyjeś kroki, pewnie ci tubylcy, już po mnie, jak umrę będę nawiedzać tego pacana Alexisa, za to, że gdzieś wyparował.
___________________________________________________________________________________________
Myślałam, że rozdział o wakacjach przyjdzie mi łatwo, ale tak nie było, męczyłam się z nim niemiłosiernie i zmieniałam parę razy treśc, ale wreszcie COŚ jest, pozostawiam wam go do oceny.

Zapraszam też na mój nowy blog >      http://m-i-marianna.blogspot.com/  ->  Zwiastun


niedziela, 24 marca 2013

Ogłoszenie

Wszem i wobec powiadamiam, że rozpoczynam nowego bloga

http://m-i-marianna.blogspot.com/

Pierwszy rozdział zaplanowany jest na czwartek, bo właśnie wtedy planuje zakończyć mojego pierwszego bloga [http://kksvshsv.blogspot.com/]
Kto interesują moje wypociny niech się czuje zaproszony xdd
Pozdrawiam A.E.

sobota, 23 marca 2013

Doce

    Niewiele myśląc wparowałam do samochodu i wyciągnęłam Kasie za szmaty, rzuciłam ją na ziemię i usiadłam na nią.
- Odwal się wariatko! - wrzeszczała, ale nic sobie z tego nie robiłam, odwróciłam głowę w stronę Alexisa, który nadal siedział w samochodzie, nie kontaktując, co się dzieje.
- A ty! - wskazałam na niego - Mogłeś być zły, ok. Ale żeby miziać się z tym czymś! - wskazałam na Kasie - Ona jest w połowie Niemką! Rozumiesz Helga! AAAA! - zaczęłam wymachiwać łapami we wszystkie strony, ale skończyłam kiedy poczułam jak ktoś, a raczej Kasia mnie ciągnie za włosy, czy ona nie wie, że trenowałam z moim byczkami. Zaczęła się szamotanina, a piski Kaśki było słychać w całym ośrodku, zbiegli się wszyscy.
- Nina, chcesz maczetę? Wypucowałem! - piszczał Kamil
- Poradzę sobie - mruknęłam, już miała dostać w twarz, a ktoś mnie odciągnął od niej
- Starczy! - warknął Alexis i przycisnął mnie do siebie
- Jesteś wariatką, zadzwonię ci po kaftan! - wrzeszczała Kasia - Alexis masz mój numer zadzwoń - powiedziała na odchodnym i uciekła do samochodu
- Wziąłeś od niej numer! - krzyknęłam i odwróciłam się do Alexisa
- Tak jakoś mi podała - mówił z głupkowatym uśmiechem
- Tu będzie potrzebny cięższy sprzęt, wieź zadzwoń po Roberta, on jest wojskowym, czołg przywiezie - szeptali pomiędzy sobą byczki
- Mówisz, że karabin na jednego piłkarza nie wystarczy? - zdziwił się Olek i wyciągnął telefon
- W czołgu będzie lepsza zabawa! Sie jeszcze ustawi w szeregu tych Portugalczyków - szepnął Kamil
- Dobra to dzwonie - ucieszył się Olek, kiedy już wysłuchałam jakże inteligentnej rozmowy moich byczków znów spojrzenie przeniosłam na Alexisa, który ani myślał mnie puszczać.
- Co się tak szczerzysz? - zapytałam
- Nie wiedziałem, że potrafisz być tak zazdrosna - pocałował mnie w nos
- I tak masz przerąbane - założyłam ręce na piersi
- Mhm - wymruczał mi do ucha i pocałował w szyje
- Brakuje ci czegoś? - podniosłam brew, udając obrażoną
- Ty już dobrze wiesz czego - musnął moje usta
- Rozmawialiśmy już o tym - przewróciłam oczami
- Myślę, że nie będę musiał czekać do ślubu - zaśmiał się
- A dlaczego by nie? - spojrzałam mu w oczy
- Nie rób mi tego - jęknął - Błagam - szepnął mi w usta, po czym namiętnie pocałował
- Jedziemy do domu? - spytałam odrywając się od niego
- Domu? - uśmiechnął się - Tak jedziemy

~`*~`

- Tello nie rób scen - jęknąłem, gdy Cris tupał nogą
- Ale ja chce tylko z nimi wygrać, przygotowałem sobie różowe kulki z farbą specjalnie dla Żela - zrobił oczy kota ze Shreka
- Miaucz Ninie - powiedziałem zrezygnowany, a ten w podskokach udał się do Niny, za chwilę wrócił.
- Zgodziła się! - krzyknął na cały głos
- Chłopaki przygotować się - krzyknął Kamil - Alexis! A ty gdzie masz strój!
- Ja się w to nie bawię - machnąłem ręką i przytuliłem się do Niny
- Bo zaraz my ją porwiemy - pogroził mi palcem, niechętnie poczłapałem do szatni i przebrałem sie w strój
- Już - oznajmiłem
- Za 10, 9, 8... - odliczał Kamil
- ATAK! - krzyknął Tello w jakimiś nieznanym języku, wszyscy zaczęli wydawać jakieś niezidentyfikowane odgłosy i ruszyli do ataku, Kamil z Olkiem zostali z tyłu i wyglądali jakby na coś czekali. Biegaliśmy po jakimś lesie strzelając do Portugalczyków, wycelowałem w Naniego, a tan kiedy dostał zaczął się tarzać po ziemi mówiąc, że jest zbyt przystojny żeby umierać, spojrzałem w bok, gdzie z bezpiecznej odległości nasze poczynania oglądała Nina z Izką, tarzały się ze śmiechu. Usłyszałem pisk i spojrzałem w tamtą stronę Tello właśnie gonił Żelka i co chwila celował w niego różową farbą, najpierw Żel dostał w nogę, ale skwitował to, że bez nogi może nadal walczyć, Tello był nie ugięty i nadal prześladował Ronaldo, po chwili obaj stali z pistoletami wymierzonymi w siebie.
- Cris dawaj! - krzyknęła Izka
- Do kogo to mówiłaś? Do mnie czy niego? - zapytał tępo Tello
- Do ciebie pacanie! - oburzyła się
- Aha - wyszczerzył się, ale zaraz uśmiech znikł z jego twarzy bo Ronaldo zasadził mu farbą pomiędzy nogi
- Myślę, że dzieci mieć nie planowałeś - zaśmiał się Żel, strzeliłem w jego stronę dostał.
- Dziękuje przyjacielu, pomściłeś mnie - zawył Tello
- Zamknij się! Ty nie żyjesz! - krzyknął Coentrao
- Ty też - wycelował w niego jeden z byczków
- Nie wiem jak ci się odwdzięczę Alexis - kontynuował swoje wywody Tello - Będę z tobą zawsze, patrzył na ciebie z chmurki...
- Tylko nie przychodź do mnie w nocy - zaśmiałem się
- Dlaczego?! - oburzył się
- Noc mam zarezerwowaną dla Niny - powiedziałem tak, aby nie usłyszała
- To przyjdę popatrzeć! - wyszczerzył się
- Tello, do cholery cicho bądź ty już nie żyjesz! - włączył się Nani
Wywody Tello przerwał nam dźwięk jakiegoś urządzenia, szczerze mówiąc nie wiedzieliśmy, co to jest. Zza górki wyłonił się...CZOŁG!
PODDAJCIE SIĘ WY NA ŻELOWANE GNIDY! - głos Kamila
- A co zazdrościsz, że mamy włosy, a ty nie? - oburzył się Ronadlo
- Ty jak już możesz postawić sobie włosy pod pachami na żel, łysolu! - wtrącił się Nani, wymachując łapami we wszystkie strony, to chyba uraził Kamila, ponieważ wyleciał z czołgu jak opętany, wrzeszcząc niewiadomo, co i goniąc już uciekającego Naniego. Nani powinien być wiewiórką, bo wspiął się na drzewo w ekspresowym tempie.
- Poczekam, aż zejdziesz - usiadł pod drzewem Kamil
- Nani ty najbardziej lubisz mech z kwiatków nie? - krzyknął Coentrao
- Nie lubię kwiatków! - oburzył się Nani nadal trzymając się kurczowo drzewa
- To, co marchewki chcesz na pomniku?! - oburzył się
- Nie! Wiśnie! - oznajmił
- Dobra, już zamawiam
- To, co koniec zabawy? - zapytała Nina podchodząc do nas
- Chyba tak - uśmiechnąłem się do niej
- Czy mam pytać dlaczego Nani jest na drzewie? - spojrzała na mnie
- Lepiej nieee - podrapałem się po głowię
- I co tu robi czołg! - oburzyła się - Poszłam tylko po kawę, a wy już jakieś cyrki odstawiacie - założyła ręce na boki - Do samochodu - rozkazała
- Ja zostanę z moim nowym przyjacielem - oznajmił Kamil, a wszyscy się zaśmiali oprócz Naniego, który tylko głośno przełknął ślinę
- Kamil - zgromiła go wzrokiem - Może Nani, kiedyś będzie twoim zawodnikiem, bądź miły - pogroziła mu
- Jak to? - zdziwił się Nani
- Jestem trenerem pacanie - oznajmił mu Kamil
- I ty przeszedłeś te wszystkie testy psychologiczne?! Kogo zabiłeś?!
- Jeszcze nikogo, a co chcesz być pierwszy?! - odgryzł mu się Kamil
- Nie no całe życie z idiotami - walła sobie w czoł ręką Nina i pokręciła z niedowierzaniem głową
- Nani trener przyjechał złaź! - krzyknął Oliveira
- Nie widzisz, że nie mogę - zawył i pokazał ręką na Kamila, Nani jedną ręką nie utrzymał się na drzewie i spadł obok Kamila
- To co maszynka i na łyso - zatarł ręce Kamil
- Nie!!! - zaczął znowu uciekać Nani - Ratunku!!! - Nani rzucił się na Ronaldo, a ten przerażony stał jak kołek
Kamil przewiesił sobie Naniego przez ramię i poszedł z nim do hotelu, po drodze mówiąc
- Zrobimy ci modnego grzyba!

~`*~`

    Po dwóch godzinach stania pod drzwiami, Kamil wyszedł z zadowoloną miną.
- I jak - wyciągnął za koszulkę Naniego, szczerze mówiąc nie wyglądał źle, Kamil widocznie minął się z przeznaczeniem. Po jednej stronie wygolił Naniemu MU, a po drugiej LP. Zaśmiałam się jak to zobaczyłam.
- Nani, ale z ciebie przystojniak - zaśmiałam się, a on się wyszczerzył
- Przypominam, stoję obok - upomniał się Alexis
- Wiem kochanie - przytuliłam się do niego
- Zabieracie już nam naszą dziewczynę - zawył Coentrao
- Moją! - warknął Sanchez
- Naszą! - założył ręce na boki Portugalczyk
- Dobra idziemy już - przewróciłam oczami
- Ej chłopaki grupowy uścisk - pojawił się Pepe i znalazłam się pośród 23 Portugalczyków
- Koniec tych czułości - warknął Alexis, gdzieś w tyłu
- Dobra, dobra nie złość się, bo zmalejesz - dogryzł mu Żel
- Starczy, Alexis pakuj wszystkich do samochodów. Pa chłopaki - uśmiecham się i wyszłam
- Pa moja, nasza dziewczyno! - krzyknął za mną Coentrao
Po drodze do samochodu minęliśmy się z trenerem, który tylko otworzył buzię ze zdziwienia. Wpakowaliśmy wszystkich do samochodów, ale dla trzech nie było miejsc, bo Kasia odjechała. Postanowili się "poświecić" i jechać czołgiem. Co ja z nimi mam, kiedy dojechaliśmy do centrum Poznania nie widzieliśmy za sobą czołgu, ale zaraz się znaleźli, zatrzymała ich policja, ale Robert po okazaniu dokumentów i wytłumaczeniu sprawy mógł jechać dalej, swoją drogą ciekawe, co im nagadał, przecież nie powiedział, że gonił czołgiem za reprezentacją Portugalii.

Po godzinie wszystkie byczki były już w domu, my znaleźliśmy się na lotnisku skąd mieliśmy samolot do Lizbony, postanowiliśmy kontynuować nasze zaplanowane wakacje, nadal nie wiedziałam, gdzie lecimy. W samolocie zaraz usnęłam w ramionach Alexisa, obudziłam się, gdy trzeba było zapiać pasy. Zabraliśmy rzeczy od kolegi Alexisa, który mieszkał w Lizbonie i znów zameldowaliśmy się na lotnisku, kolejna odprawa i siedzimy na miejscach.
- Powiesz mi wreszcie, gdzie mnie zabierasz? - zapytałam
- Nie - zaśmiał się
- Proszeeeee - pocałowałam go krótko w usta
- Zobaczysz - przyciągnął mnie do siebie
- Czy mogę autograf? - ktoś zapytał za nami
- Ależ oczywiście - oderwał się ode mnie Alexis i uśmiechnął się do chłopca, podpisał się mu w notesie i poczochrał włosy
- Dziękuje - uśmiechnął się mały chłopiec i spojrzał na mnie - Ma pan ładną dziewczynę
- Prawda - przytulił mnie, a ja schowałam się w jego ramionach - Jestem zmęczony idę spać, tobie też radzę się wyspać - szepnął mi na ucho i zamknął oczy, poszłam za jego przykładem. Nie mogłam jednak usnąć, słuchałam rozmowy Crisa i Izki, wiem nie powinnam podsłuchiwać.
- Mówisz, że z nią wytrzyma? - zapytał Tello Izki
- Nie wiem - zaśmiała się moja przyjaciółka - Zobaczymy na miejscu
- Oby za dużo sie nie wtrącała
- Oby - nastała cisza - Tak słodko razem wyglądają
- Noo, Alexis pobija rekordy bycia z kimś, myślę, że naprawdę się zakochał
- Ja też, a ty?
- Co ja? - zdziwił się Cris
- Zakochałeś się?
- Muszę się zastanowić - zaśmiał się
- Ej - chyba walnęła go w ramię, uznałam, że nie będę słuchać i przesłodkiej rozmowy, zachciało mi się spac więc odpłynęłam w krainę Morfeusza

~`*~`

- Cześć słoneczko - przywitałem przeciągającą sie Ninę
- Witam - ziweła - Jesteśmy już? - zapytała rozglądając się
- Jeszcze godzina
- To, gdzie my lecimy tak długo? - podrapała się po głowię
- Nie rób tak - zganiłem ją
- Dlaczego? - zdziwiła się
- Bo tak robi Villa, nie chce go na wakacjach - zaśmiałem się
- Ja nie mam koziej bródki - zawyła
- Fakt, ty jesteś przystojniejsza - zaśmiałem się i przyciągnąłem do siebie
- Dzięki - burknęła
- Też cię kocham - pocałowałem ją w skroń, a ona spojrzała mi w oczy
- Pierwszy raz...
- Co?
- Pierwszy raz powiedziałeś, że mnie kochasz - uśmiechnęła się
- Myślałem, że wiesz - pocałowałem ją w usta
- Ja ciebie też kocham
- E Nina, poczekaj z tymi wyznaniami, aż wylądujemy, bo możesz zmienić zdanie! - zaśmiał się Tello, rzuciłem w niego jaśkiem
- Przymknij się!
Przez resztę lotu przedrzeźniałem Tello, gdy podchodziliśmy do lądowania Nina wyjrzała przez okno, akurat zaczęło się ściemniać.
- Wszystko przeciwko mnie, chciałam przeczytać tabliczkę, ale jest ciemno - zawyła wychodząc z samolotu
- Zaraz się dowiesz - zaśmiałem się i odebrałem od niej walizki - Więcej zabrać nie mogłaś? - spojrzałem na nią
- Oczywiście, że mogłam. Spakowałabym mniej, gdybym wiedziała gdzie jadę - odgryzła się
- Dobra gołąbeczki bo tamujecie ruch - popchnął mnie Tello, na lotnisku było dużo ludzi odszukałem tego kogo chciałem widzieć i ruszyłem w jej stronę
- Poczekaj, gdzie lecisz! - krzyknęła za mną Nina, ale ja miałem obrany cel i do niego dążyłem
- Witam, tak bardzo tęskniłam - objęła mnie ramieniem
- Ja też - szepnąłem, a ona ucałowała moja policzki, po chwili dołączyła do nas Nina, z Izką i Tello
- Czy mogę się dowiedzieć, co robisz? Albo chociaż wreszcie gdzie jestem? - spojrzała to na mnie, to na dziewczynę stojącą obok mnie.