- Kochanie - objął mnie w pasie - Raquel jest moją przyjaciółką, a my jesteśmy w Chile. Mama nie mogła przyjechać, ale powita nas w domu - spojrzał na mnie ku jego zdziwieniu przytuliłam go
- Jak będziemy sami uduszę cię - szepnęłam mu do ucha
- To, co zbieramy się - klasnęła w ręce jego "przyjaciółka" i pomogła nam z torbami
Po drodze nie odezwałam się ani słowem, byłam przerażona i wściekała, uduszę go! Z mojego zadumania wyrwał mnie głos Raquel, wiem, że ona nie jest niczemu winna więc zaczęłam odpowiadać na zadane przez nią pytania.
Chile jest piękne, podziwiałam przez okno widoki, kiedy Raquel skończyła "przesłuchanie". Tello z Sanchezem siedzieli na samym tyle busa i spali, to samo siedząca obok mnie Iza. Wyjechaliśmy z miasta, po pół godzinie zatrzymaliśmy się w uroczej wiosce, aczkolwiek nowoczesnej.
- Jesteśmy - oznajmiła Rauqel, powoli zwlekłam się z siedzenia i wyszłam, czułam się jak na skazaniu.
- Spokojnie - zaśmiał się Alexis chwytając mnie za rękę i pociągnął mnie w stronę drzwi
- To my tu poczekamy - oznajmił Tello
- Wy też - zawołał Alex
- Oddychaj - pocałował mnie w czoło
- Zobaczymy jak ty pojedziesz do moich rodziców - spojrzałam na niego
- Wtedy ubiorę kamizelkę kuloodporną i kask, tak w razie, jakbym nie przypadł do gusta twojemu tacie - uśmiechnął się
- Ja nawet ochraniaczy nie wzięłam - zawyłam
- Alexis serduszko moje! - krzyknęła starsza pani i przycisła Alexisa do piersi, potem zlustrowała mnie z góry do dołu
- Trochę chuda, że jej wiatr nie porwał, przecież jak zawieje to poleci hen daleko - skwitowała patrząc na Alexisa i pokazując na mnie
- Mamo - jęknął - To Nina - podałam kobiecie rękę, ale ta przyciągnęła mnie i objęła, byłam zaskoczona, ale odwzajemniałam gest. Mama, bo tak kazała na siebie mówić oprowadziła nas po domu. Okazała się, że ja z Izką mamy sypialnie razem, myślałam, że to będzie inaczej wyglądać. Z domu mieliśmy wspaniały widok na plaże. Rozwaliłam się na łóżku i czekałam na Alexisa, który musiał się przyzwoicie, przywitać z mamusią.
- Wychodzę - oznajmiła Izka
- Nie zostawiaj mnie - zajęczałam
- Przykro mi, z Tello mamy pewne plany, a Pani Mama nam je uniemożliwia musimy sobie poszukać inne miejsce - pokazała mi język
- Zboczeńcy - przewróciłam oczami
- Potem dam ci znać jakbyś chciała z Alexisem iść na schadzkę, choć on pewnie zna najlepsze miejsca - zaśmiała się, a ja cisnęłam w nią poduszką
- A wy gdzie? - usłyszałam głos Pani Mamy
- My...my idziemy się przewietrzyć - oznajmi przerażony Cris
- Zaraz kolacja - powiedziała
- Ale... - zaczął Cris
- Nie ma żadnego ale, jutro się przejdziecie teraz nie wypada żeby kobieta i mężczyzna po ciemku wychodzili, jeszcze bez opieki, to mogło by się źle skończyć - wyjaśniła im Pani Mama, a ja cicho się zaśmiałam - Nina - zawołała wchodząc do mojego pokoju - Kolacja dziecko - spojrzała na mnie, poczłapałam za Panią Mamą do wielkiej jadalni, po jednej stronie siedzieli mężczyźni po drugiej kobiety, usiadłam na przeciwko Alexisa, a ten zaczął się szczerzyc, zasady jego mamy mogą zmarnować nam wspaniałe wakacje, chociaż dlaczego by nie pokazać jacy to my jesteśmy "inteligentni". Tyle jedzenia nawet na Wigilie nie widziałam, wszyscy się zajadali tylko Cris i Izka trzęśli się niemiłosiernie, pewnie zboczeńcy nakręcili się na siebie, a Pani Mama dała im celibat. Po kolacji mieliśmy iść do kościoła, spojrzałam z niedowierzaniem na Alexisa, a ten pokręcił bezradnie głową, objął mnie w pasie.
- Załatwiłem nam domki, jutro wybywamy - szepnął mi do ucha
- Naprawdę - wyszczerzyłam się i pocałowałam go w usta
- Dzieci nie przy ludziach, nie wypada - zawyła Pani Mama
- Przepraszamy - powiedzieliśmy razem, przeżyje tą noc, jak jutro będziemy wolni.
W kościele ze zmęczenia padałam na twarz, po wyjściu wyłam, aby Alexis mnie poniósł bo nie mam sił, Pani Mama wtrącała uwagi, ale nie powstrzymało nas to, Alexis wziął mnie na ręce, co chwila dyskretnie łapiąc za pupę, posyłałam mu wtedy złowrogie spojrzenie, na co on wybuchał śmiechem.
- PO 22! WSZYSCY DO SPANIA! - usłyszeliśmy z dołu
- Nie no to jakieś wariatkowo - wierciła się w swoim łóżku Iza, ubrana w koszulę pożyczoną od Pani Mamy, bo to stwierdziła, że Izki jest zbyt wyzywająca, ja na całe szczęście byłam wtedy jeszcze w dresach i oznajmiłam, ze tak śpię, potem bez ogródek mogłam ściągnąć wszystko i spać w koszulce i majtkach. Tak samo jak Izka nie potrafiłam spać, byłam już przyzwyczajona, że zawsze obok jest Alexis, kiedy byłam "porwana" Żelosław czasem był poduszką.
- Oszaleje - zawyła znowu Izka tym razem wstając, zarwała z siebie koszulę i położyła się nago - Teraz lepiej - odetchnęła z ulgą, a ja się zaśmiałam
- Zależy... jak jutro cie tak Pani Wielka Mama znajdzie to dopiero będzie - pokazałam jej język
- Powiem ci, że twoja teściówka jest szurnięta tak z lekka
- To nie jest moja teściówka - położyłam ręce na piersi oburzona
- Zapomniałam - walnęła się w czoło - To jest twoja Pani Mama - zaśmiała się
- Wal się - burknęłam
- Też cię kocham - przesłała mi buziaczka
- Yhy - wstałam z łóżka i otworzyłam balkon, było trochę chłodno, ale to mi nie przeszkadzało
- Nina! - usłyszałam gdzieś nad sobą
- Alexis - spojrzałam w górę - Ubierz się - zaśmiałam się widząc go w samym ręczniku przy barierce
- Skacze - oznajmił i wystawił nogę na zewnątrz
- Ogłupiałeś do reszty?! - spojrzałam na niego przerażona
- Na twoim punkcie - oznajmił i skoczył, nie wiem jak, ale wylądował tuż przy mnie -Debil - walnęłam go w ramię
- Ooo Alexis - przeciągała moja przyjaciółka
- Zakryj się pacanie! - zawyłam, orientując się, że jego ręcznik spadł
- Tello też skoczy? - zapytała ciągle patrząc na dolną cześć ciała mojego chłopaka
- Robi linę z pościeli, zaraz powinien być - oznajmił i wpakował się w moją pościel
- Nie no dwóch nagusów w jednym pokoju to za dużo - zawyłam
- Iza jesteś nago? - ożywił się Alexis
- Tak, więc, żeby było sprawiedliwie trzeba rozebrać Ninę - klasnęła owijając się pościelą
- Te powietrze źle na was działa - skwitowałam i rzuciłam Izce spodnie i koszulkę, szybko wciągnęła je na siebie i zaczęła się zbliżać do mnie - Izka dobrze się czujesz? - zapytałam kiedy była niebezpiecznie blisko ze swoim diabelskim uśmieszkiem
- Aż za - popchnęła mnie na łóżko obok Alexisa
- Hej kochanie - położył się na mnie Alexis
- To ja spadam - uciekła na balkon - TELLO DAWAJ TĄ LINĘ TO JA PRZYJDĘ DO CIEBIE, WRESZCIE POSŁUCHAMY JĘKÓW NINY! - krzyknęła Izka, będą na balkonie
- Żyje wśród zboczeńców - zapiszczałam, po czym Alex położył mi rękę na ustach
- Ciii - szepnął i zaczął całować moją szyje
- Jesteś nago - mówiłam do jego dłoni
- Ty też zaraz będziesz - spojrzał mi w oczy i uśmiechną się cwanie
- A twoja mama - zapytałam
- Śpi jak zabita od 22.05 do 6.00, już sprawdzałem to nieraz - zaśmiał się
- Jaka dokładność - ironizowałam
- Zamknij się już - zamknął mi usta pocałunkiem, szybko pozbył się mojej garderoby, bo przecież była nią tylko bluzka i majtki. Świadomość, że jego mama może w każdej chwili wparować do pokoju chyba jeszcze bardziej nas nakręcało. Jęknęłam cicho, gdy całował moje piersi, oddychałam niespokojnie i czekałam na kolejny jego ruch, ten na chwilę poprzestał swoich pieszczot i spojrzał mi w oczy z głupim uśmieszkiem, nie wytrzymałam i przyciągnęłam go do siebie namiętnie całując, wreszcie złączyliśmy się w jedno ciało, gdy osiągaliśmy szczyt nie mogłam powstrzymać jęków rozkoszy, opadłam na łóżko wyczerpana, a obok usadowił się Alexis, przyciągnął mnie do siebie.
- Kocham cię - odgarnął mi kosmyk, który spadał mi na twarz i pocałował w skroń
- Ja ciebie też - przytuliłam się do niego i zasnęłam.
~`*~`
Obudziłem się pierwszy, obok spała smacznie Nina, spojrzałem na zegar wiszący nad drzwiami i czym prędzej wyparowałem z łóżka, już po mnie, zapomniałem nastawić budzik, a już jest 10, czyli mama nie śpi.
- Kurde, ale koncert daliście, normalnie zagłuszyliście nas - wpadł do pokoju Cris
- Zamknij się i wyjdź! - warknąłem
- Spokojnie - podniósł ręce w geście obrony - Twoja szanowna mamusia prosi cię na dół
- To po mnie - jęknąłem ubierając się
- Nie chce cię straszyć, ale ma jakieś dziwne urządzenie, nie wiem, co to wyglądają jak gacie, ale są z drutu czy czegoś tam
- Nie wcale mnie nie przestraszyłeś - skwitowałem
- Zawsze do usług - powiedział i wyszedł
- Nina kochanie - usiadłem na łóżku
- Hm? - otworzyła powoli oczy
- Idę na dół, ty się zbieraj, bo popołudniu wyjeżdżamy - pocałowałem ją krótko w usta i zbiegłem na dół
Mama siedziała przy stole w salonie.
- Synu, usiądź - rozkazała
- Chciałaś mnie widzieć
- Słyszałam, co wczoraj wyrabialiście, to nie po Bożemu! - oburzyła się - Czy mam ci założyć druciane gacie, a może przemyślisz swoje zachowanie?
- Czy druciane gacie nie są czasami dla dziewczyn - podrapałem się po głowie
- Stworzyłam wersje dla chłopców - pochwaliła się
- Mamo no jestem dorosły - jęknąłem
- Wolałam tą blondynkę, miała trochę ciałka i nie robiłeś z nią tych okropnych rzeczy
- Jestem i będę z Niną, nie zmienisz tego
- Wiem synku, ale przemyśl to jeszcze. Poszukałam ci tutaj dziewczynę ma na imię Claudia, śliczna, z dobrego domu...
- Mamo - spojrzałem na nią błagalnie
- No dobrze - westchnęła - Ale nie przychodź z płaczem jak nie będzie chciała ci dzieci dać, bo kariera ją zatrzyma
- Proszę cię
- Chce wnuka, najlepiej piątkę
- Z tym jeszcze poczekamy - zaśmiałem się
- Ale ja chce dożyc ich
- Mamo, dożyjesz, ty przeżyjesz nas wszystkich - pocałowałem ją w policzek
Jeszcze chwilę porozmawiałem z mamą, potem wróciłem na górę i zacząłem się pakować, po godzinie byliśmy gotowi.
- Kurde, ale koncert daliście, normalnie zagłuszyliście nas - wpadł do pokoju Cris
- Zamknij się i wyjdź! - warknąłem
- Spokojnie - podniósł ręce w geście obrony - Twoja szanowna mamusia prosi cię na dół
- To po mnie - jęknąłem ubierając się
- Nie chce cię straszyć, ale ma jakieś dziwne urządzenie, nie wiem, co to wyglądają jak gacie, ale są z drutu czy czegoś tam
- Nie wcale mnie nie przestraszyłeś - skwitowałem
- Zawsze do usług - powiedział i wyszedł
- Nina kochanie - usiadłem na łóżku
- Hm? - otworzyła powoli oczy
- Idę na dół, ty się zbieraj, bo popołudniu wyjeżdżamy - pocałowałem ją krótko w usta i zbiegłem na dół
Mama siedziała przy stole w salonie.
- Synu, usiądź - rozkazała
- Chciałaś mnie widzieć
- Słyszałam, co wczoraj wyrabialiście, to nie po Bożemu! - oburzyła się - Czy mam ci założyć druciane gacie, a może przemyślisz swoje zachowanie?
- Czy druciane gacie nie są czasami dla dziewczyn - podrapałem się po głowie
- Stworzyłam wersje dla chłopców - pochwaliła się
- Mamo no jestem dorosły - jęknąłem
- Wolałam tą blondynkę, miała trochę ciałka i nie robiłeś z nią tych okropnych rzeczy
- Jestem i będę z Niną, nie zmienisz tego
- Wiem synku, ale przemyśl to jeszcze. Poszukałam ci tutaj dziewczynę ma na imię Claudia, śliczna, z dobrego domu...
- Mamo - spojrzałem na nią błagalnie
- No dobrze - westchnęła - Ale nie przychodź z płaczem jak nie będzie chciała ci dzieci dać, bo kariera ją zatrzyma
- Proszę cię
- Chce wnuka, najlepiej piątkę
- Z tym jeszcze poczekamy - zaśmiałem się
- Ale ja chce dożyc ich
- Mamo, dożyjesz, ty przeżyjesz nas wszystkich - pocałowałem ją w policzek
Jeszcze chwilę porozmawiałem z mamą, potem wróciłem na górę i zacząłem się pakować, po godzinie byliśmy gotowi.
~`*~`
Nie wiem, o czym Alexis rozmawiał z Panią Wielką Mamą, ale podziałało, przy obiedzie była milsza, nie wciskała mi jedzenia, nawet się uśmiechała, polubiłam ją jeszcze bardziej kiedy zaczęła opowiadać anegdotki z życia Alexisa, jak to przywiązywali go do drzewa, bo nie mogli go upilnować, hodował węże w piwnicy, oby tak u nas nie robił, najbardziej chyba rozwaliła mnie historia o tym, że Alexis jak miał zagrać pierwszy turniej porwał mamie szpilki, no bo przecież miał przyjść w korkach. Pożegnaliśmy się z rodziną i wyjechaliśmy w dalszą drogę, Alexis złapał focha, a ja siedziałam obok niego z przodu.
- Kochanie, ale moich szpilek nie pożyczysz, co nie? - spojrzałam na niego, po czym się zaśmiałam
- Haha - ironizował
- Ej a jaki kolor wybrałeś? - spytała Iza
- Różowy wiesz - warknął
- Bardzo modny kolor - pokazała mu język
- Oj no już przestańcie - przerwał nam Cris - Bo z nim nie wytrzymamy i będziemy musieli do drzewa go przywiązać - zaśmiał się
Ku uciesze Alexisa wreszcie dotarliśmy na miejsce, Alexis odbierając ode mnie torbę przybrał głupkowaty uśmiech, to nie wróży nic dobrego, dostani mi się za to przedrzeźnianie. Rozdzieliliśmy pokoje, Alex, gdzieś znikł, Iza z Tello poszli się rozejrzeć po okolicy, zostałam wiec sama. Nagle ktoś zaczął walic, bo pukanie tego nie nazwę do drzwi, rozejrzałam się nie pewnie, Alexisa nadal nie było, gdyby to była Iza z Tello weszliby.
- Kto tam? - zapytałam podchodząc do drzwi
- Wódz tutejszej wioski - oznajmił głos
- Aha - skwitowałam i znów nerwowo rozejrzałam się dookoła
- Otwórz, albo wtargniemy siłą - teraz to już zaczynam się bać
- Alexis was przysłał? - spytałam jeszcze pewnie
- Zgodnie z tradycją, jeśli chcecie być na naszych ziemiach musicie nam oddać jedną dziewkę.
- Jaką dziewkę, do cholery? ALEXIS! - zaczęłam krzyczeć, ale nie odpowiadał, nagle drzwi znalazły się na podłodze, a w futrynie stanęli jacyś mężczyźni cali umalowani w jakieś kreski i w liściach w dolnych partiach ciała, nie pozostało mi nic innego jak brać nogi za pas. Uciekłam do jakiegoś lasku, ciągle krzycząc imię Alexisa, ale nic, nagle grunt pod nogami mi się zapadł, a potem wisiałam w jakieś siatce, pięknie. Słyszałam jak czyjeś kroki, pewnie ci tubylcy, już po mnie, jak umrę będę nawiedzać tego pacana Alexisa, za to, że gdzieś wyparował.
___________________________________________________________________________________________
Myślałam, że rozdział o wakacjach przyjdzie mi łatwo, ale tak nie było, męczyłam się z nim niemiłosiernie i zmieniałam parę razy treśc, ale wreszcie COŚ jest, pozostawiam wam go do oceny.
Zapraszam też na mój nowy blog > http://m-i-marianna.blogspot.com/ -> Zwiastun
- Kochanie, ale moich szpilek nie pożyczysz, co nie? - spojrzałam na niego, po czym się zaśmiałam
- Haha - ironizował
- Ej a jaki kolor wybrałeś? - spytała Iza
- Różowy wiesz - warknął
- Bardzo modny kolor - pokazała mu język
- Oj no już przestańcie - przerwał nam Cris - Bo z nim nie wytrzymamy i będziemy musieli do drzewa go przywiązać - zaśmiał się
Ku uciesze Alexisa wreszcie dotarliśmy na miejsce, Alexis odbierając ode mnie torbę przybrał głupkowaty uśmiech, to nie wróży nic dobrego, dostani mi się za to przedrzeźnianie. Rozdzieliliśmy pokoje, Alex, gdzieś znikł, Iza z Tello poszli się rozejrzeć po okolicy, zostałam wiec sama. Nagle ktoś zaczął walic, bo pukanie tego nie nazwę do drzwi, rozejrzałam się nie pewnie, Alexisa nadal nie było, gdyby to była Iza z Tello weszliby.
- Kto tam? - zapytałam podchodząc do drzwi
- Wódz tutejszej wioski - oznajmił głos
- Aha - skwitowałam i znów nerwowo rozejrzałam się dookoła
- Otwórz, albo wtargniemy siłą - teraz to już zaczynam się bać
- Alexis was przysłał? - spytałam jeszcze pewnie
- Zgodnie z tradycją, jeśli chcecie być na naszych ziemiach musicie nam oddać jedną dziewkę.
- Jaką dziewkę, do cholery? ALEXIS! - zaczęłam krzyczeć, ale nie odpowiadał, nagle drzwi znalazły się na podłodze, a w futrynie stanęli jacyś mężczyźni cali umalowani w jakieś kreski i w liściach w dolnych partiach ciała, nie pozostało mi nic innego jak brać nogi za pas. Uciekłam do jakiegoś lasku, ciągle krzycząc imię Alexisa, ale nic, nagle grunt pod nogami mi się zapadł, a potem wisiałam w jakieś siatce, pięknie. Słyszałam jak czyjeś kroki, pewnie ci tubylcy, już po mnie, jak umrę będę nawiedzać tego pacana Alexisa, za to, że gdzieś wyparował.
___________________________________________________________________________________________
Myślałam, że rozdział o wakacjach przyjdzie mi łatwo, ale tak nie było, męczyłam się z nim niemiłosiernie i zmieniałam parę razy treśc, ale wreszcie COŚ jest, pozostawiam wam go do oceny.
Zapraszam też na mój nowy blog > http://m-i-marianna.blogspot.com/ -> Zwiastun