Przepraszam za tak długą nieobecność, zatrzymały mnie sprawy zdrowotne, ale już jestem i myśle, że kolejny rodział pojawi się w ten weekend, albo w poniedziałek. Ten rozdział to taka rozgrzewka, nie wiem jak mi wyszedł, sami zobaczcie, pisany na szybko, więc z góry przepraszam za niego.
____________________________________________________________________________________
____________________________________________________________________________________
Rano obudziłam się w
świetnym humorze, zamrugalam pare razy by się obudzić. Spojrzałam
w bok, gdzie słodko spał Alexis, pocałowałam go w nos i
wyczołgałam się z łóżka. Dzisiaj mieliśmy jechać na
wakaje,Alexis nie chciał powiedzieć, gdzie dokładnie jedziemy,
ciągle powtarzał, że to niespodzianka, a jedyną informacją jaką
udało mi się od niego wyciągnąć to, to że jest tam
ciepło.Ostatni raz otworzyłam walizkę, aby sprawdzić czy wszystko
mam. Usiadłam na walizce i próbowałam ją zapiąć kiedy w
drzwiach pojawiła się Izka.
- Dawaj to, pomogę ci – westchnęła i usiadła na walizce. – Coś ty tu wzięłaś?
- Sama najpotrzebniejsze rzeczy – broniłam się
- Ja się wpakowałam w jedną – oznajmiłam triumfalnie
- Ty?! – zakpiłam
- Ja, ja – wypiła pierś – Obudź tego swojego królewicza i zapraszam na śniadanie – uśmiechnęła się i wyszła.
Wciągnęłam dresy i podeszłam do łóżka. Położyłam się obok Alexa i zaczęłam go głaskać po policzku.
- Kochanie – szepnęłam, ale on ani drgnął. – Alex – powiedziałam głośniej
- Tak to ty go nie obudzisz – oznajmił Tello, pojawiając się w pokoju
- To jak?
- Pokaże ci – podszedł do łóżka z szyderczym uśmiechem, następnie rzuciając się na Alex, ten zaczął się wydzierać i wymachiwać kończynami. Tak się wiercili, że zrzucili mnie z łóżka, czym się zorientowałam, że leże na podłodzę na mnie leżał Alexis.
- Złaź ze mnie – pisknęłam
- To ja się może oddale – powiedział Cris i wyszedł z pokoju.
- Dorwę cię gnido! – krzyknął Alexis do odchodzącego Tello, a potem położył swoje dłonie na mojej twarzy, uśmiechając się szeroko. – Witam cię kochanie – pocałował mnie w usta
- Witam – uśmiechnęłam się
- Idziemy na śniadanie? – spytał pocierając swój nos o mój
- Nie zostajemy, bo przecież tylko za 4 godziny powinniśmy siedzieć w samolocie – ironizowałam
- Skoro chcesz… - zaczął mnie całować po szyji
- Alex – westchnełam – Musimy iść coś zjeść – ten tylko głośno westchnął i wstał ze mnie.
Zjedliśmy śniadanie dość spokojnie jak na nas, obyło się nawet bez bitwy na jedzenie, co mnie zaskoczyło. Spojrzałam się na Izkę, która siedziała naprzeciwko mnie.
- Ty coś wiesz – założyłam ręce na piersi i kontynuowałam w języku polskim. – Powiedź mi, gdzie jedziemy – zrobiłam słodką minkę
- Nie mogę, ale przygotuj się psychicznie. – zaśmiała się – Ja nie wiedziałam, że wy już aż tak poważnie – przęciogała, a ja już kompletnie nie wiedziałam, o co jej chodzi.
- Że co? – wypiszczałam
- Nic, nic – uciekła z kuchni z bananem na twarzy, gdzieś na korytarzu dodała – Zobaczysz!
Spojrzałam na Crisa i Alexa, którzy dziwinie mi się przyglądali.
- O co jej chodziło? Że na poważnie!? Coś ty wymyślił – zwróciłam się do Chilijczyka
- Nic księżniczko – pocałował mnie w czoło i odszedł od stołu, moje spojrzenie mimowolnie przeniosło się na Tello, który chyba chciał uciec, ale go zatrzymałam.
- Siadaj – rozkazałam, posłusznie to zrobił i spuścił głowę
- Nic nie wiem – powiedział cicho
- Cris kochanie – powiedziałam przesłodko – No powiedź, nie wygadam się – uśmiechnęłam się pod nosem
- Nie mogę – założył ręce na piersi, westchnełam ciężko i obkrążyłam stół, znalazłam się na kolanach Tello.
- No powiedź - powtórzyłam
- No to Alexis… On nie znalazał, żadnych fajnych domków, a zadzwoniła… Kurde Nina, nie mogę! – powiedział i wstał zrzucając mnie ze swoich kolan.
- Jak to zadzwoniła! Jaka ona! – krzyczałam za nim, ale odpowiedziała mi tylko cisza. Chciałam dalej drążyć ten temat, ale zostały mi tylko trzy godziny więc, poszłam się odświeżyć i ubrać.
- Dawaj to, pomogę ci – westchnęła i usiadła na walizce. – Coś ty tu wzięłaś?
- Sama najpotrzebniejsze rzeczy – broniłam się
- Ja się wpakowałam w jedną – oznajmiłam triumfalnie
- Ty?! – zakpiłam
- Ja, ja – wypiła pierś – Obudź tego swojego królewicza i zapraszam na śniadanie – uśmiechnęła się i wyszła.
Wciągnęłam dresy i podeszłam do łóżka. Położyłam się obok Alexa i zaczęłam go głaskać po policzku.
- Kochanie – szepnęłam, ale on ani drgnął. – Alex – powiedziałam głośniej
- Tak to ty go nie obudzisz – oznajmił Tello, pojawiając się w pokoju
- To jak?
- Pokaże ci – podszedł do łóżka z szyderczym uśmiechem, następnie rzuciając się na Alex, ten zaczął się wydzierać i wymachiwać kończynami. Tak się wiercili, że zrzucili mnie z łóżka, czym się zorientowałam, że leże na podłodzę na mnie leżał Alexis.
- Złaź ze mnie – pisknęłam
- To ja się może oddale – powiedział Cris i wyszedł z pokoju.
- Dorwę cię gnido! – krzyknął Alexis do odchodzącego Tello, a potem położył swoje dłonie na mojej twarzy, uśmiechając się szeroko. – Witam cię kochanie – pocałował mnie w usta
- Witam – uśmiechnęłam się
- Idziemy na śniadanie? – spytał pocierając swój nos o mój
- Nie zostajemy, bo przecież tylko za 4 godziny powinniśmy siedzieć w samolocie – ironizowałam
- Skoro chcesz… - zaczął mnie całować po szyji
- Alex – westchnełam – Musimy iść coś zjeść – ten tylko głośno westchnął i wstał ze mnie.
Zjedliśmy śniadanie dość spokojnie jak na nas, obyło się nawet bez bitwy na jedzenie, co mnie zaskoczyło. Spojrzałam się na Izkę, która siedziała naprzeciwko mnie.
- Ty coś wiesz – założyłam ręce na piersi i kontynuowałam w języku polskim. – Powiedź mi, gdzie jedziemy – zrobiłam słodką minkę
- Nie mogę, ale przygotuj się psychicznie. – zaśmiała się – Ja nie wiedziałam, że wy już aż tak poważnie – przęciogała, a ja już kompletnie nie wiedziałam, o co jej chodzi.
- Że co? – wypiszczałam
- Nic, nic – uciekła z kuchni z bananem na twarzy, gdzieś na korytarzu dodała – Zobaczysz!
Spojrzałam na Crisa i Alexa, którzy dziwinie mi się przyglądali.
- O co jej chodziło? Że na poważnie!? Coś ty wymyślił – zwróciłam się do Chilijczyka
- Nic księżniczko – pocałował mnie w czoło i odszedł od stołu, moje spojrzenie mimowolnie przeniosło się na Tello, który chyba chciał uciec, ale go zatrzymałam.
- Siadaj – rozkazałam, posłusznie to zrobił i spuścił głowę
- Nic nie wiem – powiedział cicho
- Cris kochanie – powiedziałam przesłodko – No powiedź, nie wygadam się – uśmiechnęłam się pod nosem
- Nie mogę – założył ręce na piersi, westchnełam ciężko i obkrążyłam stół, znalazłam się na kolanach Tello.
- No powiedź - powtórzyłam
- No to Alexis… On nie znalazał, żadnych fajnych domków, a zadzwoniła… Kurde Nina, nie mogę! – powiedział i wstał zrzucając mnie ze swoich kolan.
- Jak to zadzwoniła! Jaka ona! – krzyczałam za nim, ale odpowiedziała mi tylko cisza. Chciałam dalej drążyć ten temat, ale zostały mi tylko trzy godziny więc, poszłam się odświeżyć i ubrać.
~‘*~‘
Została nam tylko
godzina do odprway, a Nina nadal nie wychodzi z łazienki.
- Nina, żyjesz ? – spytałem stając pod drzwiami
- Tak, tak – powiedziała słabo, nadusiłem klamkę były otwarte więc wszedłem.
- Na pewno? – dopytywałem, gdy Nina siedziała na wannie
- Chyba się czymś zatrułam – pomasowała sobie brzuch
- Moja biedulka, niemartw się doleciemy dostaniesz ziółek – przytuliłem ją
- Ziółek?! – spojrzała na mnie pytająco
- Tak księżniczko, choć już – uśmiechnąłem się i zaprowadziłem do samochodu.
Wreszcie zasiedliśmy w samolocie, Nina od razu usnęła, a ja rozmyślałem czy Nina mnie czasem nie udusi, za to gdzie ją zabieram. Tello z Izą znikli gdzieś, czy oni nawet w samolocie muszą się zgubić. Włączyłem muzykę kiedy Izą z Tello dali o sobie znać, sami się znaleźli ku niezadowoleniu wszystkich, są tak nie wyrzyci, że nawet w samolocie nie mogą się powstrzymać.
- Słońce wstajemy – ktoś mówił, chyba do mnie
- Co? – przetarłem oczy
- Będzie przesiadka, bo jest jakaś awaria – uśmiechneła się Nina
- Aha – ziewnąłem
- Choć wyjdziemy wreszcie z samolotu, bo Trudi nas zabija wzrokiem – szepnęła Nina, spojrzałem na ową panią i uśmeichnąłem się, ale jej mina sprawiła, że czym prędzej złapałem Ninę za rękę i wybiegłem z samolotu.
Mieliśmy 14 godzin wolnego, do naszego samolotu, jakoś nie byłem szczęśliwy z tego powodu. Usiedliśmy na krzesełkach i zaczęliśmy z Niną śpiewac piosenki, szukałem wzrokiem Tello i Izki, ale jak zwykle się gdzieś ulotnili. Nie zalecieliśmy daleko, ku niezadowoleniu Crisa jesteśmy na lotnisku w Lizbonie. A, że mieliśmy tyle wolnego czasu wzięłem Ninę za rękę i powędrowaliśmy na spacer po lotnisku, wiem romantycznie. Po godzinie chodzenia wróciliśmy do naszej niewyrzytej parki, Iza żywo tłumaczyła coś Tello, niezważając na innych ludzi, Cris raz po raz odwracał się i zabijał kogoś wzrokiem, kompletnie nie wiedziałem, o co tej dwójce chodzi. Czyżby Cris wrócił do starych nawyków i kogoś podrywał? Wątpliwości postanowiła rozwiac Nina.
- Co jest? - spytała
- No patrz na tych pacanów tylko ich tu brakowało – grzmiał Tello i wskazał na jakąś grupkę palcem. Mój wzrok powędrował za palcem Crisa, zresztą Niny też.
- Nie no, co oni tu robią – warknąłem widząc reprezentacje Portugalii.
- O co wam chodzi, chłopaki zapewne jadą na turniej, przejmujecie się jakąś tam drużyną, może oni grają w kosza – ciągnęła Nina widocznie nie rozpoznając „gwiazdeczek”
- Jakaś tam drużyna – ktoś za nami się zirytował, gdy się odwróciliśmy zobaczyliśmy nikogo innego jak Ronaldo, jego wzrok właśnie przeszywał Ninę na wylot, a ona stała jak zaczarowana, Izka zbierała szczęke z ziemi, a Tello niebezpiecznie poczerwieniał. Nina szybko wróciła na ziemię, co nie można powiedziec o Izce, która nawet nie mrugła.
- No dobra reprezentacja Portugalii, nie zauważyłam – powiedziała Nina obojętnie
- Może mnie nie poznajesz, jestem Cris...
- Ronaldo – wypiszczała Izka, za co oberwała od Niny
- Nina – podała mu rękę, a on uniósł ją i pocałował
- Miło mi Nino – wyszczerzył się pan Żelka.
- Powiedźmy, że mi też – zabrała mu swoją dłoń
- Co tak piękna istota robi z nimi – wskazał na mnie i Tello, wkurzyłem się nienażarty, Tello zresztą już wymachiwał łapami, ale Izka go powstrzymywała.
- Czworokącik – wypaliła Nina i niewinnie spoglądała na Ronaldo, ten zrodziabił buzię, a my z Tello zaczęliśmy się cicho śmiac.
- Że, że co? - wydukał zbity z tropu pan Żelosław.
- No wiesz, trójkąciki mi nie wystarczały więc dokoptowałam koleżankę – objęła ramnieniem Izkę, która tylko kiwała głową niewiedząc co powiwedziec, a my z Tello turlaliśmy się na ziemi. Żelosław potrząsnął pare razy głową i zmierzył Ninę. Nie no znów ten jego głupkowaty uśmieszek.
- Ah tak – podszedł niebezpiecznie blisko Niny, a ta miała płaskie buty i sięgała mu do ramion. Nina podniosła głowę i spojrzała na Ronaldo. Wstałem z ziemi, bo niewiadomo, co mu do żela przyjdzie.
- No tak – wypieła dumnie pierś Nina, była tak spokojna
- Pepe! - darł się Żelosław
- Co? - podbiegł Pepe – O kurduple, witam – ukłonił się i podszedł do Crisa R. Ten szepnął mu coś do ucha patrząc na nas, a Nina patrzyła na Izką i mówiła coś do niej po polsku.
- TERAZ – wrzasnął Żelowsław, zostaliśmy stratowani przez Pepe, a Żelosław biegł w stronę swoich kolegów z Niną przewiaszoną przez ramię.
- Złaź ze mnie baranie! - warknąłęm, gdy Pepe nadal na nas leżał
- Izka no zrób coś! - jęknął Tello
- Jeszcze nie, jeszcze nie – mruczał pod nosem portugalczyk patrząc się w stronę swoich kolegów.
- Nina, żyjesz ? – spytałem stając pod drzwiami
- Tak, tak – powiedziała słabo, nadusiłem klamkę były otwarte więc wszedłem.
- Na pewno? – dopytywałem, gdy Nina siedziała na wannie
- Chyba się czymś zatrułam – pomasowała sobie brzuch
- Moja biedulka, niemartw się doleciemy dostaniesz ziółek – przytuliłem ją
- Ziółek?! – spojrzała na mnie pytająco
- Tak księżniczko, choć już – uśmiechnąłem się i zaprowadziłem do samochodu.
Wreszcie zasiedliśmy w samolocie, Nina od razu usnęła, a ja rozmyślałem czy Nina mnie czasem nie udusi, za to gdzie ją zabieram. Tello z Izą znikli gdzieś, czy oni nawet w samolocie muszą się zgubić. Włączyłem muzykę kiedy Izą z Tello dali o sobie znać, sami się znaleźli ku niezadowoleniu wszystkich, są tak nie wyrzyci, że nawet w samolocie nie mogą się powstrzymać.
- Słońce wstajemy – ktoś mówił, chyba do mnie
- Co? – przetarłem oczy
- Będzie przesiadka, bo jest jakaś awaria – uśmiechneła się Nina
- Aha – ziewnąłem
- Choć wyjdziemy wreszcie z samolotu, bo Trudi nas zabija wzrokiem – szepnęła Nina, spojrzałem na ową panią i uśmeichnąłem się, ale jej mina sprawiła, że czym prędzej złapałem Ninę za rękę i wybiegłem z samolotu.
Mieliśmy 14 godzin wolnego, do naszego samolotu, jakoś nie byłem szczęśliwy z tego powodu. Usiedliśmy na krzesełkach i zaczęliśmy z Niną śpiewac piosenki, szukałem wzrokiem Tello i Izki, ale jak zwykle się gdzieś ulotnili. Nie zalecieliśmy daleko, ku niezadowoleniu Crisa jesteśmy na lotnisku w Lizbonie. A, że mieliśmy tyle wolnego czasu wzięłem Ninę za rękę i powędrowaliśmy na spacer po lotnisku, wiem romantycznie. Po godzinie chodzenia wróciliśmy do naszej niewyrzytej parki, Iza żywo tłumaczyła coś Tello, niezważając na innych ludzi, Cris raz po raz odwracał się i zabijał kogoś wzrokiem, kompletnie nie wiedziałem, o co tej dwójce chodzi. Czyżby Cris wrócił do starych nawyków i kogoś podrywał? Wątpliwości postanowiła rozwiac Nina.
- Co jest? - spytała
- No patrz na tych pacanów tylko ich tu brakowało – grzmiał Tello i wskazał na jakąś grupkę palcem. Mój wzrok powędrował za palcem Crisa, zresztą Niny też.
- Nie no, co oni tu robią – warknąłem widząc reprezentacje Portugalii.
- O co wam chodzi, chłopaki zapewne jadą na turniej, przejmujecie się jakąś tam drużyną, może oni grają w kosza – ciągnęła Nina widocznie nie rozpoznając „gwiazdeczek”
- Jakaś tam drużyna – ktoś za nami się zirytował, gdy się odwróciliśmy zobaczyliśmy nikogo innego jak Ronaldo, jego wzrok właśnie przeszywał Ninę na wylot, a ona stała jak zaczarowana, Izka zbierała szczęke z ziemi, a Tello niebezpiecznie poczerwieniał. Nina szybko wróciła na ziemię, co nie można powiedziec o Izce, która nawet nie mrugła.
- No dobra reprezentacja Portugalii, nie zauważyłam – powiedziała Nina obojętnie
- Może mnie nie poznajesz, jestem Cris...
- Ronaldo – wypiszczała Izka, za co oberwała od Niny
- Nina – podała mu rękę, a on uniósł ją i pocałował
- Miło mi Nino – wyszczerzył się pan Żelka.
- Powiedźmy, że mi też – zabrała mu swoją dłoń
- Co tak piękna istota robi z nimi – wskazał na mnie i Tello, wkurzyłem się nienażarty, Tello zresztą już wymachiwał łapami, ale Izka go powstrzymywała.
- Czworokącik – wypaliła Nina i niewinnie spoglądała na Ronaldo, ten zrodziabił buzię, a my z Tello zaczęliśmy się cicho śmiac.
- Że, że co? - wydukał zbity z tropu pan Żelosław.
- No wiesz, trójkąciki mi nie wystarczały więc dokoptowałam koleżankę – objęła ramnieniem Izkę, która tylko kiwała głową niewiedząc co powiwedziec, a my z Tello turlaliśmy się na ziemi. Żelosław potrząsnął pare razy głową i zmierzył Ninę. Nie no znów ten jego głupkowaty uśmieszek.
- Ah tak – podszedł niebezpiecznie blisko Niny, a ta miała płaskie buty i sięgała mu do ramion. Nina podniosła głowę i spojrzała na Ronaldo. Wstałem z ziemi, bo niewiadomo, co mu do żela przyjdzie.
- No tak – wypieła dumnie pierś Nina, była tak spokojna
- Pepe! - darł się Żelosław
- Co? - podbiegł Pepe – O kurduple, witam – ukłonił się i podszedł do Crisa R. Ten szepnął mu coś do ucha patrząc na nas, a Nina patrzyła na Izką i mówiła coś do niej po polsku.
- TERAZ – wrzasnął Żelowsław, zostaliśmy stratowani przez Pepe, a Żelosław biegł w stronę swoich kolegów z Niną przewiaszoną przez ramię.
- Złaź ze mnie baranie! - warknąłęm, gdy Pepe nadal na nas leżał
- Izka no zrób coś! - jęknął Tello
- Jeszcze nie, jeszcze nie – mruczał pod nosem portugalczyk patrząc się w stronę swoich kolegów.
~`*~`
- To jest
porwanie! - wrzeszczałam do tego pacana, który mnie niósł,
co to epoka kamienia łupanego, jeszcze mógł mnie za włosy
ciągnąc do jakieś jaskini.
- Ja ci tylko dostarczam nowych przygód – powiedział uśmiechnięty Żel
- Ja ci dam – pogroziłam, spojrzałam w górę i zamilkłam kiedy zorientowałam się, że jestem w jakimś samolocie
- Jesteśmy – postawił mnie na ziemi Żelosław, już zabierałam nogi za pas, ale koledzy Żelosława mi to uniemożliwili.
- Chcecie mnie wykorzystac? - spytałam już nie tak pewna siebie jak przedtem
- Daj spokój – machnął ręką Crisżel – Potrzebujemy towarzystwa na zgrupowaniu, a ty nam sie spodobałaś – skwitował, a ja zrobiłam wielkie oczy i założyłam ręce na piersi
- Aha, czyli każdą, która wam się spodoba porywacie? - spytałam naburmuszona
- Niee – odpowiedzieli wszyscy
- Ale ty byłaś z wrogiem, trzeba było cię odbic – oznajmił Pepe, który właśnie sie pojawił
- Trzymajcie mnie ludzie – krzyknęłam, a ci posadzili mnie na jeden z foteli i zapeli w pasy – Nie o to mi chodziło – próbowałam się odpiąc i wyjśc do moich przyjaciół, ale kapitam powiedział, że właśnie startujemy i co ja teraz zrobie? Pacany wokół mnie się szczerzą, myślą, że wygrali, przecież ja ich nie znam. Mamusiu boje się! Sprawdziłam w torebce, która na całe szczęście mi nie spadła, czy mam portfel i paszport, są. Tylko wyląduje i pozabijam tych pacanów, wracam do Alexisa.
- Ja ci tylko dostarczam nowych przygód – powiedział uśmiechnięty Żel
- Ja ci dam – pogroziłam, spojrzałam w górę i zamilkłam kiedy zorientowałam się, że jestem w jakimś samolocie
- Jesteśmy – postawił mnie na ziemi Żelosław, już zabierałam nogi za pas, ale koledzy Żelosława mi to uniemożliwili.
- Chcecie mnie wykorzystac? - spytałam już nie tak pewna siebie jak przedtem
- Daj spokój – machnął ręką Crisżel – Potrzebujemy towarzystwa na zgrupowaniu, a ty nam sie spodobałaś – skwitował, a ja zrobiłam wielkie oczy i założyłam ręce na piersi
- Aha, czyli każdą, która wam się spodoba porywacie? - spytałam naburmuszona
- Niee – odpowiedzieli wszyscy
- Ale ty byłaś z wrogiem, trzeba było cię odbic – oznajmił Pepe, który właśnie sie pojawił
- Trzymajcie mnie ludzie – krzyknęłam, a ci posadzili mnie na jeden z foteli i zapeli w pasy – Nie o to mi chodziło – próbowałam się odpiąc i wyjśc do moich przyjaciół, ale kapitam powiedział, że właśnie startujemy i co ja teraz zrobie? Pacany wokół mnie się szczerzą, myślą, że wygrali, przecież ja ich nie znam. Mamusiu boje się! Sprawdziłam w torebce, która na całe szczęście mi nie spadła, czy mam portfel i paszport, są. Tylko wyląduje i pozabijam tych pacanów, wracam do Alexisa.
Hahaha Ronaldo uprowadził Ninę buahha... Współczuję.
OdpowiedzUsuńNiee ale to było świetne, Pepe obezwładniający Alexisa, Tello i Izkę pewnie też a Ronaldo biegnący z Niną przeweszoną przez ramię :D hahaha
Nie no, już się nie mogę doczekać co będzie później :DD
Mam nadzieję, że Ninie uda się zwiać do Sancheza ... Bo zgrupowanie z reprezentacją Portugalii ... No cóż może skończyć się śmiercią (ale ze śmiechu albo śmiercią- śmiercią) :DD
Pozdrawiam!