Kumple ustawiają się w rządek, race na trybunach to byczki, ostatni gwizdek sędziego, teraz albo nigdy! Podbiegłem do trybuny, gdzie siedziała Nina i przyklęknąłem ściągając koszulkę meczową i ukazując białą z napisem "Nina wyjdziesz za mnie?". Rozbrzmiewa wrzawa, a Nina zlatuje na boisko, rzuciła mi się na szyje.
- Ty debilu - zaśmiała się i pocałowała mnie w usta
- To znaczy tak? - spojrzałem na nią
- Tak, tak, tak! - uśmiechała się
Z tej nocy mało pamiętam, najpierw impreza potem sam na sam z Niną. Dwóch wariatów zamierza urządzić huczne wesele. Rano obudził mnie dźwięk dzwonka. Poczłapałem na dół i otworzyłem drzwi.
- MAMA!
- Witaj synku - założyła ręce na boki
- Co tutaj robisz? - podrapałem się w głowę
- Urządziłeś zaręczyny, a swej matki już nie zaprosisz, to sama przyleciałam - weszła do środka
- Kochanie kto przyszedł? - zawołała Nina zaspanym głosem
- Oh moja przyszła synowo, zejdź na dół - zawołała moja mama
- Przebiorę się - zawołała
- Ależ nie trzeba - pociągła ją ze schodów za rękę - Dziecko jak ty wyglądasz sama skóra i kośc - zapiała mama
- Yyy dziękuje - powiedziała zdezorientowana Nina
- Zaraz ci zrobię porządne śniadanie, jak będziesz przy nadziei zamieszkam z wami, bo zagłodzisz dziecko - ruszyła do kuchni
- NIE - zakrzyczeliśmy razem z Niną
- Co? - odwróciła się
- Znaczy niech się pani nie kłopocze poradzimy sobie - powiedziała Nina
- Jaka pani dziecko?! - oburzyła się - Mów mi mama - przyciągnęła ją do piersi
- Dobrze mamo - mówiła zdezorientowana Nina
- No dobrze, to chodźmy zrobić śniadanie - pociągła ją za rękę mama
- RATUJ! - wyczytałem z warg przerażonej Niny
Po tym śniadaniu Nina została poproszona (czytaj zmuszona) przez moją mamę do lekcji gotowania, nawet była w Chile uczyć się, ale nie wytrzymała i uciekła pierwszym samolotem, nie do Barcelony, poleciała do Poznania, ile musiałem naprosić się byczków, aby mi ją oddali. Kiedy Nina skończyła studia wzięliśmy ślub, skupienie świrów w luksusowym hotelu nie wróży nic dobrego, dopiero co ukryliśmy się w naszym apartamencie usłyszeliśmy krzyki, otóż byczki postanowili urządzić sobie afterparty po weselu nad basenem, w wodzie pływało wszystko, oni wysmarowani jakimiś olejkami skakali z rampy do wody z parasolami i śpiewali przy tym "motylem jestem", cokolwiek to znaczy. Nina na weselu pilnowała mnie abym się nie upił, było trudno, bo ciągle siadał obok jej dziadek i powtarzał "ze mną nie wypijesz!" szybko nauczyłem się tej regułki i tak witałem się z każdym, efekt był taki, że powinienem wypić sam cały zakupiony alkohol, stopowała mnie Nina przekonując mnie tekstem iż będę jej w nocy potrzebny, sorry chłopaki żona wzywa.
- Nina patrz latam! - zakrzyczał z rampy Olek
- Zaraz przyrżniesz w ziemie - pomachała mu pięścią - Do spania chłopaki! - rozkazała, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki byczki poszli do pokoi. A ja wreszcie miałem Ninę tylko dla siebie. Szykuje się najcudowniejsza noc...
- Ty debilu - zaśmiała się i pocałowała mnie w usta
- To znaczy tak? - spojrzałem na nią
- Tak, tak, tak! - uśmiechała się
Z tej nocy mało pamiętam, najpierw impreza potem sam na sam z Niną. Dwóch wariatów zamierza urządzić huczne wesele. Rano obudził mnie dźwięk dzwonka. Poczłapałem na dół i otworzyłem drzwi.
- MAMA!
- Witaj synku - założyła ręce na boki
- Co tutaj robisz? - podrapałem się w głowę
- Urządziłeś zaręczyny, a swej matki już nie zaprosisz, to sama przyleciałam - weszła do środka
- Kochanie kto przyszedł? - zawołała Nina zaspanym głosem
- Oh moja przyszła synowo, zejdź na dół - zawołała moja mama
- Przebiorę się - zawołała
- Ależ nie trzeba - pociągła ją ze schodów za rękę - Dziecko jak ty wyglądasz sama skóra i kośc - zapiała mama
- Yyy dziękuje - powiedziała zdezorientowana Nina
- Zaraz ci zrobię porządne śniadanie, jak będziesz przy nadziei zamieszkam z wami, bo zagłodzisz dziecko - ruszyła do kuchni
- NIE - zakrzyczeliśmy razem z Niną
- Co? - odwróciła się
- Znaczy niech się pani nie kłopocze poradzimy sobie - powiedziała Nina
- Jaka pani dziecko?! - oburzyła się - Mów mi mama - przyciągnęła ją do piersi
- Dobrze mamo - mówiła zdezorientowana Nina
- No dobrze, to chodźmy zrobić śniadanie - pociągła ją za rękę mama
- RATUJ! - wyczytałem z warg przerażonej Niny
Po tym śniadaniu Nina została poproszona (czytaj zmuszona) przez moją mamę do lekcji gotowania, nawet była w Chile uczyć się, ale nie wytrzymała i uciekła pierwszym samolotem, nie do Barcelony, poleciała do Poznania, ile musiałem naprosić się byczków, aby mi ją oddali. Kiedy Nina skończyła studia wzięliśmy ślub, skupienie świrów w luksusowym hotelu nie wróży nic dobrego, dopiero co ukryliśmy się w naszym apartamencie usłyszeliśmy krzyki, otóż byczki postanowili urządzić sobie afterparty po weselu nad basenem, w wodzie pływało wszystko, oni wysmarowani jakimiś olejkami skakali z rampy do wody z parasolami i śpiewali przy tym "motylem jestem", cokolwiek to znaczy. Nina na weselu pilnowała mnie abym się nie upił, było trudno, bo ciągle siadał obok jej dziadek i powtarzał "ze mną nie wypijesz!" szybko nauczyłem się tej regułki i tak witałem się z każdym, efekt był taki, że powinienem wypić sam cały zakupiony alkohol, stopowała mnie Nina przekonując mnie tekstem iż będę jej w nocy potrzebny, sorry chłopaki żona wzywa.
- Nina patrz latam! - zakrzyczał z rampy Olek
- Zaraz przyrżniesz w ziemie - pomachała mu pięścią - Do spania chłopaki! - rozkazała, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki byczki poszli do pokoi. A ja wreszcie miałem Ninę tylko dla siebie. Szykuje się najcudowniejsza noc...
~`*~`
-Pani Sanchez, witam! - przywitała się Izka buziakiem w policzek
-Witam panno Chorwat - pokazałam jej język
-Już niedługo, Jonatan chce mi się oświadczyć - zapiszczała
- A skąd ta pewność? - przymrużyłam oczy
- Bo przez przypadek rozwaliłam jego szufladę, no rozumiesz to, że zamknął ją przede mną na klucz! - oburzyła się
- Więc jak ją otworzyłaś? - zdziwiłam się
- Jak to jak! Kazałam wyrzucić jego biurko przez okno - zaśmiała się - Ty byś widziała jaką miał minę
- Że on z tobą wytrzymuje - zaśmiałam się
- Nooo, ale dość już o mnie widzę, że Alexis wziął się ostro do roboty - pokazała na mój zaokrąglony brzuszek
- Hm, aż nadto - mruknęłam
- Co?
- To bliźniaki, chłopcy! - zawyłam
- I to tak przeżywasz? - zdziwiła się
- Widzisz dwóch Alexisów Juniorów, normalnie jak odziedziczą po nim charakter koniec świata - zaśmiałam się
- A jak odziedziczą po tobie jeszcze gorzej - pokazała mi język, a ja rzuciłam w nią serwetką
- Byczki zdeklarowały się pomagać, Kamil już chce ich do drużyny - pogłaskałam brzuszek
- Na pewno tego chcesz? - zapytała
- Ale, że czego? - spojrzałam na nią
- No byczki do pomocy przy dzieciach - wybuchła śmiechem - Wcielą ich do swojej mafii i na ustawki z nimi będą chodzić
- Ty to masz pomysły - zaśmiałam się
I tak mijały kolejne miesiące, Izka miała racje po tygodniu kiedy z nią się spotkałam Jonatan oświadczył jej się, plus zaprojektował dla nich wspólny dom jak to na architekta, jest trochę nudny, ale to Anglik trzeba mu wybaczyć. A, co u Tello cóż transfer definitywny do Poznania, gdzie poznał niejaką Ewelinę, od pół roku tworzą zgraną parę.
- ALEXIS! - zawyłam z dołu
- Tak księżniczko, tylko nie mów, że mama znowu nas odwiedzi, bo wyśle ją na kurs do twoich rodziców. Czy ona nie może przyjeżdżać tak jak twoi, czyli jak najrzadziej.
- Ej! - cisnęłam w niego poduszką i znów skurcz, syknęłam z bólu, a on podleciał do mnie
- Przepraszam kochanie, ja naprawdę uwielbiam twoich rodziców - zaczął się tłumaczyć
- Zamknij się - warknęłam
- Tak słoneczko dla ciebie wszystko
- Szykuj samochód, zapakuj moje rzeczy są uszykowane w sypialni, SZYBKO!
- ALE... - nie zaczaił
- ALEXIS JA CHYBA RODZĘ WIĘC RUSZ SWOJE CZTERY LITERY Z ŁASKI SWOJEJ! - powiedziałam przez zęby.
Nie wiem ile zakazów złamaliśmy, nie obchodziło mnie to, bo ból narastał, odebrali mnie od Alexisa pielęgniarze to ten miał się jeszcze czelność kłócić, "a dlaczego nie pielęgniarki?!". Widząc mój karcący wzrok po chwili się przymknął. Leżałam już przygotowana do sali wszedł Alexis, zaczęło się, ścisnęłam rękę Alexisa, a ten z każdą minutą stawał się bladszy.
- Jak mi tu zemdlejesz to cię skopie - zwróciłam się do niego
- Nie zemdleje - wypierał się - A może jednak - spojrzał na mnie błagalnie, ale kiedy zapytał go lekarz czy chce wyjść to aż się wyprostował i poważnym tonem mówił, że musi wspierać żonę.
Po czterech godzinach na świat przyszli najwięksi przystojniacy, Santi i Juan. Byłam wykończona, ale i prze szczęśliwa, trzymałam na rękach dwa moje skarby, a trzeci siedział obok i nam się przyglądał.
- Jestem z ciebie dumny - pocałował mnie Alexis, a ja się uśmiechnęłam
- Jacy śliczni - uśmiech nie schodził mi z twarzy, obaj mieli ciemną karnacje po tatusiu, kruczoczarne włosy i ciemne oczy, a co po mnie, oby nie charakter...
- Nina to, co teraz córeczka? - zapytał Alexis trzymając Juana na rękach
- ALEXIS - zawyłam i przewróciłam oczami
- No co - zaśmiał się - Ten będzie napastnikiem zobacz jak wierzga - pokazał na Santiego
- A Juan będzie stoperem, jak mamusia - pokazałam mu język
15 lat później...
Cóż trzeba powiedzieć, że nasze typowanie się nie powiodło, otóż Santi jest stoperem, a Juan napastnikiem. O dziwo nie sprawiają większych problemów, chociaż...
- MAMO! SANTI ZAJEBAŁ MI DZIEWCZYNĘ! - wykrzyczał po polsku Juan
- Skąd ty znasz takie słowa?! - oburzyłam się
- No jak to skąd wujek Kamil - wyszczerzył się, ja mu dam popalić...
________________________________________________________________________________________________
Epi do waszej oceny...
No to czas się pożegnać, choć myślę, że z niektórymi spotkam się na innym moim blogu ;
http://m-i-marianna.blogspot.com/
To dziękuje za liczne odwiedzanie tego bloga, komentowanie, które dawało motywacje do dalszego pisania, inspirowało... Szczególnie dziękuje ;
-Witam panno Chorwat - pokazałam jej język
-Już niedługo, Jonatan chce mi się oświadczyć - zapiszczała
- A skąd ta pewność? - przymrużyłam oczy
- Bo przez przypadek rozwaliłam jego szufladę, no rozumiesz to, że zamknął ją przede mną na klucz! - oburzyła się
- Więc jak ją otworzyłaś? - zdziwiłam się
- Jak to jak! Kazałam wyrzucić jego biurko przez okno - zaśmiała się - Ty byś widziała jaką miał minę
- Że on z tobą wytrzymuje - zaśmiałam się
- Nooo, ale dość już o mnie widzę, że Alexis wziął się ostro do roboty - pokazała na mój zaokrąglony brzuszek
- Hm, aż nadto - mruknęłam
- Co?
- To bliźniaki, chłopcy! - zawyłam
- I to tak przeżywasz? - zdziwiła się
- Widzisz dwóch Alexisów Juniorów, normalnie jak odziedziczą po nim charakter koniec świata - zaśmiałam się
- A jak odziedziczą po tobie jeszcze gorzej - pokazała mi język, a ja rzuciłam w nią serwetką
- Byczki zdeklarowały się pomagać, Kamil już chce ich do drużyny - pogłaskałam brzuszek
- Na pewno tego chcesz? - zapytała
- Ale, że czego? - spojrzałam na nią
- No byczki do pomocy przy dzieciach - wybuchła śmiechem - Wcielą ich do swojej mafii i na ustawki z nimi będą chodzić
- Ty to masz pomysły - zaśmiałam się
I tak mijały kolejne miesiące, Izka miała racje po tygodniu kiedy z nią się spotkałam Jonatan oświadczył jej się, plus zaprojektował dla nich wspólny dom jak to na architekta, jest trochę nudny, ale to Anglik trzeba mu wybaczyć. A, co u Tello cóż transfer definitywny do Poznania, gdzie poznał niejaką Ewelinę, od pół roku tworzą zgraną parę.
- ALEXIS! - zawyłam z dołu
- Tak księżniczko, tylko nie mów, że mama znowu nas odwiedzi, bo wyśle ją na kurs do twoich rodziców. Czy ona nie może przyjeżdżać tak jak twoi, czyli jak najrzadziej.
- Ej! - cisnęłam w niego poduszką i znów skurcz, syknęłam z bólu, a on podleciał do mnie
- Przepraszam kochanie, ja naprawdę uwielbiam twoich rodziców - zaczął się tłumaczyć
- Zamknij się - warknęłam
- Tak słoneczko dla ciebie wszystko
- Szykuj samochód, zapakuj moje rzeczy są uszykowane w sypialni, SZYBKO!
- ALE... - nie zaczaił
- ALEXIS JA CHYBA RODZĘ WIĘC RUSZ SWOJE CZTERY LITERY Z ŁASKI SWOJEJ! - powiedziałam przez zęby.
Nie wiem ile zakazów złamaliśmy, nie obchodziło mnie to, bo ból narastał, odebrali mnie od Alexisa pielęgniarze to ten miał się jeszcze czelność kłócić, "a dlaczego nie pielęgniarki?!". Widząc mój karcący wzrok po chwili się przymknął. Leżałam już przygotowana do sali wszedł Alexis, zaczęło się, ścisnęłam rękę Alexisa, a ten z każdą minutą stawał się bladszy.
- Jak mi tu zemdlejesz to cię skopie - zwróciłam się do niego
- Nie zemdleje - wypierał się - A może jednak - spojrzał na mnie błagalnie, ale kiedy zapytał go lekarz czy chce wyjść to aż się wyprostował i poważnym tonem mówił, że musi wspierać żonę.
Po czterech godzinach na świat przyszli najwięksi przystojniacy, Santi i Juan. Byłam wykończona, ale i prze szczęśliwa, trzymałam na rękach dwa moje skarby, a trzeci siedział obok i nam się przyglądał.
- Jestem z ciebie dumny - pocałował mnie Alexis, a ja się uśmiechnęłam
- Jacy śliczni - uśmiech nie schodził mi z twarzy, obaj mieli ciemną karnacje po tatusiu, kruczoczarne włosy i ciemne oczy, a co po mnie, oby nie charakter...
- Nina to, co teraz córeczka? - zapytał Alexis trzymając Juana na rękach
- ALEXIS - zawyłam i przewróciłam oczami
- No co - zaśmiał się - Ten będzie napastnikiem zobacz jak wierzga - pokazał na Santiego
- A Juan będzie stoperem, jak mamusia - pokazałam mu język
15 lat później...
Cóż trzeba powiedzieć, że nasze typowanie się nie powiodło, otóż Santi jest stoperem, a Juan napastnikiem. O dziwo nie sprawiają większych problemów, chociaż...
- MAMO! SANTI ZAJEBAŁ MI DZIEWCZYNĘ! - wykrzyczał po polsku Juan
- Skąd ty znasz takie słowa?! - oburzyłam się
- No jak to skąd wujek Kamil - wyszczerzył się, ja mu dam popalić...
________________________________________________________________________________________________
Epi do waszej oceny...
No to czas się pożegnać, choć myślę, że z niektórymi spotkam się na innym moim blogu ;
http://m-i-marianna.blogspot.com/
To dziękuje za liczne odwiedzanie tego bloga, komentowanie, które dawało motywacje do dalszego pisania, inspirowało... Szczególnie dziękuje ;
- Ynes Hernandez - mój pierwszy obserwator, doskonale pamiętam :p Dzięki za wszystko, twoje komentarze naprawdę mnie budowały, jak ty pisałaś, że uśmiałaś się czytając rozdział tak jak uśmiechałam się przy twoich komentarzach :D
- Rosa Blanca - kochana Rosa, czytała jeszcze mój pierwszy blog, za co jej serdecznie dziękuje, za wszystkie komentarze, czasem czytała mi w myślach, co się stanie, skubana xdd
- meredith - która zawsze życzyła dużo weny, no cóż starczyło na tyle, źle? Chyba nie...
- natalia08081 - zawsze przypominała iż zbliża się termin nowego rozdziału, dzięki :)
- Only Barca., Fee & Mukazyna Sanchez- dzielni obserwatorzy moich wypocin xdd
- Claudia Gomez & Milena Torres - nie mogę też zapomniec o was, chciaz dałyście o sobie znać dopiero w koncowce i tak was ubóstwiam, a jeszcze bardziej na moim nowym blogu xD
- i inni ( jeśli kogoś pominęłam z góry przepraszam)
Pozdrawiam, do napisania A.E <3