czwartek, 31 stycznia 2013

Cinco



            Patrzyłam na blondi stojącą przede mną, Alexis osłonił mnie, a ta wariatka rzuciła butelką wina w naszą stronę. Na całe szczęście nie trafiła w nas, wkurzyłam się, bo dopiero, co wypucowałam podłogi. W międzyczasie pojawili się w korytarzu wszyscy goście.
- Kociaki będą się bić – zagwizdał Kamil
- Zamknij się – odburknęłam wychodząc, przed Alexisa
- Te blondi uważaj na Ninę, on z nami trenowała – zaśmiał się Filip i zwrócił się do wściekłej blondi.
- Alexis ja ci chciałam dać drugą szanse, a ty już zamieszkałeś z inną – nic sobie nie robiła z naszej obecności i darła się na Sancheza
- Ale ja nie chcę szansy, odwal się – grzmiał Chilijczyk, widziałam w oczach dziewczyny łzy, trochę mi się jej żal zrobiło, ale nie na długo, bo zaczęła mnie obrażać, wzięłam ją za koszulkę i wypchnęłam za drzwi.
- Idź porozmawiać ze swoją dziunią na zewnątrz, a nie robi sceny przy gościach – wysyczałam do Alexisa i poszłam do salonu.
- Waruj Nina – spojrzał na mnie Kamil, a ja zabiłam go wzrokiem, podniósł tylko ręce w geście obrony.
- A w mordę chcesz? – zapytałam słodko, nic nie odpowiedział, zaraz przyszedł Sanchez widać było, że jest zły. Kolejny dzwonek.
- Tym razem ja otworze – powiedział Tello i wstał, słyszałam jak otwiera drzwi, było można usłyszeć wesoły gwar, po chwili zjawił się Tello w towarzystwie swoich kolegów z drużyny. Uśmiechnęłam się mimowolnie, właśnie widzę prawie całą drużynę FCB! Po przedstawieniu się wszyscy zabrali się za picie, Czesiek razem z Tello włączyli muzykę, zaczęły się dzikie tańce, po dwóch godzina doszli jeszcze znajomi Izki, którzy po wypiciu sporej ilości alkoholu przestali ze zdziwieniem wpatrywać się w piłkarzy, a ja z Izką mieliśmy chwile oddechu, bo przyszły inne dziewczyny i teraz je zamęczali chłopacy. Usiadł koło mnie Kamil, był już wstawiony jeszcze nawet 21 nie ma, a on ledwo się trzyma na nogach. Zaczął opowiadać mi jak mu idzie w Lechu, aby skwitować swoją wypowiedź zdaniem, że zawsze mnie kochał. Spojrzałam na niego zdziwiona i przywołałam Alexisa do siebie, który właśnie się nam przyglądał, bo mój kumpel właśnie zaliczył zgon.
- Co jest – zapytał
- Pomóż mi go odholować na górę – powiedziałam błagalnie
- Takiego byka! – oburzył się – Ja nie dam rady
- Wiedziałam, że te twoje mięśnie to tyko pic na wodę fotomontaż – skwitowałam podenerwowana. I usiłowałam podnieść Kamila z kanapy. Gdy wreszcie mi się to udało Kamil na chwile się obudził, wymamrotał coś pod nosem i znów opadł na kanapę tym samym teraz ja leżałam na nim.
- Dobra już – pomógł mi wstać z Kamila i wspólnymi siłami wyszliśmy z pokoju, a następnie siłowaliśmy się z nim po schodach. –Gdzie go położymy? – spytał Alex
- U mnie jest najbliżej – i szarpnęłam Kamila, bo uwiesił się na mnie całym ciałem, tak jak kiedyś na kotle przy barach.
- I co będziesz z nim spać – oburzył się Alexis
- To nic nowego – powiedziałam bez emocji, spojrzałam na Alexisa, widocznie ta odpowiedź mu się nie spodobała, bo aż poczerwieniał ze złości.
- Ach tak, wszystko już rozumiem – wysyczał
- Oj no, o co ci chodzi – warknęłam – Spałam z nim tylko w łóżku, nie uprawiłam z nim sex,’u, jeśli o tym myślisz – wyjaśniłam, widziałam jak na jego twarzy rysuje się lekki uśmiech. – Możemy już go położyć, ciężko mi – jęknęłam
- Tak jest – zasalutował i władował Kamila do mojego łóżka. Potem podszedł do mnie na niebezpieczną odległość i ściągną koszulkę.
- Co ty robisz – wydukałam
- Udowadniam ci, że moje mięśnie to nie pic – szepnął mi w usta i chwycił moją rękę, skierował ją na swoją klate. Sterował moją dłonią po jego klacie, a mi się robiło gorąco, przegryzłam dolną wargę, spojrzałam mu w oczy i nagle… Kamil zaczął chrapać, a raczej udawał, że to robi, co u mnie wywołało napad śmiechu, Alexis spojrzał na mnie zdezorientowany. Uwolniłam rękę z jego uścisku i podeszłam do łóżka, Kamil pociągną mnie za ręce i zaczął gilgotać, wiłam się ze śmiechu, a gdy spojrzałam w stronę gdzie ostatni raz widziałam Sancheza nie było go tam.
- Debil – skwitowałam zachowanie kumpla
- Sorry Nin, że popsułem ci grę wstępną – zaśmiał się
- Idiota – kontynuowałam wyzwiska i ułożyłam się koło niego na poduszce
- Nie złość się na mnie, widziałaś jak dzisiaj potraktował blondi, nie chce, żeby ciebie to spotkało – położył mi głowę na piersiach
- Te nie za wygodnie ci – burknęłam i spojrzałam na niego – Tak w ogóle umiem o siebie zadbać
- Tak, tak właśnie widziałem – wybuczał i ani myślał się ruszyć – Dobranoc – oznajmił
- Ej, ja idę na dół – zapiszczałam, ale on nic sobie z tego nie robił, zamknął oczy i wyłączył się. Westchnęłam ciężko, zamknęłam oczy, ale wiedziałam, że zaraz i tak zejdę na dół. – Śpisz? – szepnęłam po chwili, widząc, że Kamil odpłyną na dobre podniosłam jego głowę i wyślizgnęłam się z łóżka, podłożyłam mu poduszki pod głowę i na palcach wyszłam z pokoju chwytając szpilki w rękę. Nie wiem ile tam byłam, ale z dołu nadal dobiegała muzyka, czyli impreza trwa w najlepsze, poprawiłam sobie włosy i poszłam się bawić, do tańca porwał mnie Thiago. Izka podała mi drinka, którego pospiesznie wypiłam. Po szalonych wygibasach, z Thiago bo tańcem tego nazwać nie mogłam, usiadłam przy barze, gdzie drinki serwował Tello, mieszał dosłownie wszystko, nalałam sobie do stojących przede mną kieliszków wódki i wypiłam jeden za drugim, świat zawirował, ale nie przejmowałam się tym przeszłam z małą asekuracją ściany do salonu. Połowa ludzi była już skończonych, ci bardziej ogarnięci już się zmyli. Oparłam się o ścianę i głupio się uśmiechałam, ze mną też już nie najlepiej.

~`*~`

            Nie myśl, o niej! Mówiłem ci kurwa, żebyś o niej nie myślał, a ty mnie nie słuchasz. Mówiłem do siebie w myślach, nie wypiłem dużo, po akcji z Niną odechciało mi się zabawy, ale robiłem dobrą minę do złej gry. Co ona tak długo robiła z Kamilem? A może gdyby nie on już bym ją zaliczył… Ja chyba głupieje, bo nie chce jej tylko na jedną noc, ale na… zawsze? Po godzinie, nie wytrzymałem wyruszyłem do pokoju Niny, uchyliłem drzwi i zobaczyłem, że Kamil leży głową na jej piersiach, a ona coś do niego mówi i wstaje. I, że on ma dziewczynę?! Zagotowało się we mnie, ale ten łysol by mnie stuk na kwaśne jabłko. Wycofałem się widząc, że Nina ewakuuje się z swojego pokoju, poszedłem za nią, gdy weszła do salonu Thiago porwał ją do tańca, a ja już chciałem to zrobić, skubany! Izka podała jej właśnie wynalazek Crisa.
- Nina nie pij tego – szepnąłem, ale byłem za daleko, aby mnie usłyszała. Po, którejś imprezie gdzie Cris robił drinki, cała drużyna miała kaco-atoma, bo to nie był zwykły kac, tylko bomba atomowa! Pice jego wynalazków, źle się kończy po nich Valdesowi powypadały włosy, a Puyolowi włosy na nogach się zakręciły, dlatego zgolił je. Mi nic się nie stało takiego ekscytującego po tych drinkach, no dobra przez miesiąc mój „przyjaciel” nie stawał na wysokości zadania. Ciekawe, co się stanie z Niną? Zacząłem obserwować jej ruchy, poszła do kuchni gdzie sporo wypiła. Oparła się o ścianę i uśmiechała się jakby zjadła tonę sera.
- Wszystko ok.? – spytałem, a ta z bananem na twarzy pokiwała twierdząco głową. – Choć zabiorę cię do góry – uśmiechnąłem się, a ona się nachyliła. – Nina? – spytałem zdezorientowany, kiedy głowę miała na wysokości mojego krocza.
- Hmm – usłyszałem w odpowiedzi, trzymając się mojej ręki ściągała drugą szpilki, a ja sobie myślałem… Alexis zobeczeńcu ogarnij dupę, skarciłem się w myślach.
- Idziemy do góry – oznajmiłem, ale ta wyminęła mnie i zaczęła tańczyć z Izą.
- Drinka? – stanął koło mnie Cris, wzdrygnąłem się i poszedłem do dziewczyn. Bawiliśmy się do drugiej, Nina chyba zbyt dużo pamiętać nie będzie. Zamówiliśmy gościom taxi, niektórzy bardziej ogarnięci odwozili tych zalanych. Po godzinie po imprezie został jeden wielki bałagan i muzyka, która właśnie była ustawiona na wolne kawałki. Tello wziął Izę do pokoju, a Nina siedziała na kanapie i zapewne starała się ukryć, jaka była pijana. Podszedłem do niej i spojrzałem w jej zamglone oczy.
- Zatańczymy – wyszeptała mi w usta i wstała, ale stan jej nie pozwalał się długo utrzymać na nogach i znów opadła na kanapę.
- Może jutro – zaśmiałem się, ale ona spojrzała na mnie błagalnie, wstałem i pomogłem jej wstać, bez tych szpilek jest taka malutka, podniosłem ją i postawiłem na swoich stopach, ta uśmiechnęła się i wtuliła się we mnie, a ja mogłem zachwycać się jej wspaniałym zapachem.
Po kilku piosenkach wziąłem Nine na ręce i zaniosłem do mojego pokoju, nie chciałem, aby spała z tym jej kolegą, a raczej kolegami, bo usadowiliśmy tam całą drużynę nie daj się. Położyłem ją ostrożnie na łóżkom, ona przeciągła się słodko przy tym mrucząc, otuliłem ją i wyszedłem się wykąpać, gdy wróciłem Nina smacznie spała. Gdy znalazłem się obok niej otworzyła nieprzytomnie oczy.
- Muszę zmazać makijaż i się przebrać – zerwała się z łóżka, spojrzałem na nią pytająco.
- Rano to zrobisz, choć spać – oznajmiłem, a ona zaczęła się rozbierać, gdy dotarłem do niej była już w bieliźnie, wyglądała niesamowicie, ledwie odgoniłem myśli, aby rzucić się na nią. Podszedłem do szafy i podałem jej moją koszulkę, pobiegłem do niej do pokoju przyniosłem jakieś mleczko do zmazywania makijażu i waciki, chyba to było to. Objąłem ją jedną ręką w pasie i przeniosłem na łóżko. – Dobra, ale jak zmyjesz makijaż to pójdziesz spać tak – spojrzałem na nią, ta położyła się i zamknęła oczy.
- Nie mam siły, zrób to za mnie – oznajmiła
- Naprawdę jesteś pijana – skwitowałem jej zachowanie, ale nalałem trochę mleczka na wacik i zacząłem zmywać, widziałem jak się to robi, bo oglądałem kiedyś operacje stylówa. Po skończonej misji, położyłem się obok niej.
- Dziękuje – wyszeptała i położyła głowę na moim torsie, a nogę na moich udach. Uśmiechnąłem się mimowolnie.
- Nie ma, za co – wyszeptałem, ale chyba już się wyłączyła. Ja niedługo po niej też odpłynąłem, przedtem mamrocząc bardziej do siebie niż do niej. – Czy nie może być tak codziennie, Nina? – ale jak mówiłem zadałem raczej sobie to pytanie.

~`*~`

            Obudziły mnie promienie słoneczne, świecące prosto w oczy. Czułam się okropnie, nie chciałam ruszać się z łóżka, bo wszystko mnie bolało, ale Sahara, jaka hulała w mojej paszczy nie pozwalała mi na to. Odwróciłam się na bok i zorientowałam się, że nie leże sama, nie chcąc otwierać patrzałków, które by miały nieprzyjemne spotkanie z mr.Słońce postanowiłam, wymerać kto to. Po dłoniach stwierdzam, że nie wiem, jedziemy dalej klata, uhu ktoś ćwiczy, uśmiechnęłam się i jeździłam dłońmi po osobniku obok, nie mogłam się powstrzymać i zjechałam poniżej pasa, dotknęłam jego przyjaciela, a wtedy ktoś się odchrząknął, otworzyłam najpierw jedno oko potem drugie.
- Wiesz, że za molestowanie można trafić za kratki? – zaśmiał się Alexis, odskoczyłam od niego, czym spowodowałam, że spadłam z łóżka.
- Co ty tu robisz – wypiszczałam, ale zaraz tego pożałowałam, bo poczułam straszny ból głowy.
- Spałem, ale mnie zbudziłaś, nie powiem dość przyjemnie – oznajmił z bananem na twarzy, po czym parsknął śmiechem.
- Ha Ha Ha – powiedziałam z ironią, czułam jak policzki mnie palą
- Ładne barwy – mówił przez śmiech i pokazała na moje policzki – Uważaj bo zaraz bordowe będą
- Ty uważaj, żeby twoje oczko zaraz sine się nie zrobiło – pogroziłam i wstałam z ziemi.
- To ja ci makijaż zmywam, a ty chcesz mnie bić – powiedział, zakładając ręce na piersi.
- Że co?! – zdziwiłam się – A zresztą nie ważne – machnęłam ręką – Dlaczego śpię u ciebie, a nie w moim pokoju – zapytałam rozglądając się po pokoju i napotkałam na towar najbardziej pożądany przeze mnie… WODĘ! Rzuciłam się na nią, a Alexis z rozbawieniem kręcił głową.
- Bo tam nie ma miejsca – powiedział, gdy uspokoił napad głupawki.
- To dziękuje – wyciągnęłam rękę do niego
- Co tak oficjalnie? – zdziwił się i pociągną mnie za rękę, że teraz siedziałam na jego kolanach. Pocałowałam go w policzek i wyszłam z pokoju zobaczyć, co u moich byczków.

- Witam – wtargłam do pokoju i niechcący kogoś zdzieliłam drzwiami. – Sorry – jęknęłam zażenowana widząc poszkodowanego Filipa. Wszyscy zaczęli się śmiać, a ten machnął ręką.
- Jak się czujesz? – zapytał Kamil
- Czy ja wyglądam jakbym się jakoś czuła – pokazałam na siebie i dopiero teraz zorientowałam się, że mam na sobie koszulkę Barcy.
- Widzę, ze noc udana – podniósł brwi Darek
- Przestańcie byłam pijana – machnęłam ręką, a oni wstali i kierowali się do wyjścia. – Gdzie idziecie? – spytałam zdziwiona ich zachowaniem
- Wykorzystał cię idziemy go trochę poprzestawiać – oznajmił Filip, a cała zgraja mu przytaknęła.
- Jeny, źle mnie zrozumieliście, nic nie było, rozumiecie NIC – po tych słowach chłopcy odetchnęli z ulgą i wrócili na miejsca.
- Ja myślę – burknął Kamil – A tak z innej beczki, o 13 będziemy się zbierać – oznajmił
- Szkoda – westchnęłam i usidlałam do grupy moich byczków.
- Teraz ty wpadniesz do nas – skwitował Filip
- Na inauguracje – oznajmiłam
- To już zaklepię ci bilety, tych 2 osobników też zabierzesz- kiwnął Kamil w stronę drzwi gdzie właśnie przechodzili Tello i Sanchez.
- Zobaczę dam ci znać – poklepałam go po ramieniu – Śniadanie? – uśmiechnęłam się do wszystkich.
- Ty Nina żarcia nie tykaj, Iza już poszła zrobić, przy okazji nam wodę przyniosła.
- Dzięki – burknęłam
- Nie gniewaj się mała, ale wiesz twoje umiejętności kulinarne stoją na dość przeciętnym poziomie – skwitował Filip, a wszyscy jak jeden mąż dodali – Delikatnie mówiąc. – zaczęliśmy się śmiać, zadawałam sobie sprawę, że gotować kompletnie nie umiem. A oni przy każdym spotkaniu przypominają mi jak przez przypadek zamiast kiwi do deseru dodałam ogórki. Ale to było tylko małe nie dopatrzenie, byłam zajęta oglądaniem rozgrywek La Ligi.
Z dołu dobiegł do nas głos Izki, czyli śniadanie gotowe. Zeszłam na dół, Iza podała mi proszki na głowę, które zaraz wzięłam rozejrzałam się po mieszkaniu i ku mojemu zdziwieniu wszystko było posprzątane, uśmiechnęłam się w duchu, że nie muszę sprzątać.
- Nie ciesz się, tobie została łazienka – oznajmiła triumfalnie Iza, a ja się wzdrygałam.
- Mogłaś mi powiedzieć po śniadaniu – po moich słowach wszyscy wybuchli śmiechem.
Zaczęłam konsumować śniadanie, aby potem wziąć się do roboty. Przypomniałam sobie jednak, że chłopcy dzisiaj wyjeżdżają wiec przydałoby się zwiedzić Barcelonie, z nas nie są zbyt dobre przewodniczki, bo same dopiero przyjechaliśmy, ale kochany Tello powiedział, że chętnie się z nami wybierze, jak to stwierdził świeżego powietrza nigdy za wiele, Alex też przystał do nas.
- A łazienka? – zapytała Iza, gdy ubierałam się na wycieczkę.
- Nie ucieknie przecież – uśmiechnęłam się i wciągałam jeansowe spodenki i luźny szary podkoszulek do tego Air Max’y, włosy związałam w kitkę i nałożyłam lekki makijaż, ale worki pod oczami nie chciały się ukryć wiec założyłam okulary przeciwsłoneczne na nos.
- Wow – powiedziała część męska, gdy mnie zobaczyła
- Filip ty masz żonę – upomniał kumpla Kamil
- A ty dziewczynę – odgryzł się Filip
- Skończcie – urwałam, czym zaczęliby się przekrzykiwać, bo doskonale wiedziałam, co Kamil powie Dziewczyna nie ściana da się przestawić.
- To ruszamy – zakomunikowała Tello biorąc za rękę Izke, słodko razem wyglądali. Uśmiechnęłam się i wzrok skierowałam na Alexisa, on odwzajemnił mój uśmiech, założył okulary na nos i objął mnie ramieniem, wyszliśmy z domu, zakluczając drzwi. Chłopcy szli za nami, słyszałam ich szepty, ciekawe, co kombinują. Na razie logiczne myślenie utrudniał mi boski zapach, Alexisa.
- E coś jest za drzewem – oznajmiła Olka
- Zdaje ci się – powiedział Tello
Szliśmy przez park szerokim chodnikiem, chłopcy wyrównali kroku ze mną i Alexisem. Coś zaraz odwalą czuje to. Olek wyprzedził nas i skierował telefon na nas, Filip na chwile przystaną i razem z Darkiem okrążyli nas tak, że stali koło Alexisa, byliśmy w pułapce dwóch z mojej strony, dwóch ze strony Alexa, Kamil, który stał obok mnie położył ręce na moich ramionach. Zaintonował przyśpiewkę Lecha i zaczęli skakać, spojrzałam w bok, Alexis nie wiedział, co robić.
- Skacz – uśmiechnęłam się do niego i dołączyłam do kolegów, niestety na barach się nie skończyło, bo chłopcy zaczęli bawić się w przepychani, Alexisowi spadły okulary, a ludzie, którzy się na nas dziwnie patrzyli teraz osaczyli, Alexisa, a z za krzaków wyskoczył fotograf. Chłopcy odciągnęli zbyt natrętnych fanów, ja rozejrzałam się, dookoła, ale nigdzie nie było Izy i Tello.
- Choć – krzykną Alexis i pociągną mnie za rękę
- Chłopaki
- Dojdą potem, oni wiedzą gdzie- oznajmił
Zobaczyłam przed sobą stadion, Camp Nou w całej okazałości. Przystanęłam na chwilę by przyjrzeć się dokładniej, ale nie było mi to dane, Sanchez wziął mnie na ręce i wbiegł na stadion, otworzył jakieś drzwi i zamknął je nogą za sobą. Usadowił mnie na ławce. Rozejrzałam się dookoła, to była ich szatnia. Uśmiechnęłam się i podziwiałam wszystko, spojrzałam w bok i zobaczyłam szafkę 9, gdy odwróciłam głowę Alexis nachylał się nade mną.
- A ty, co? – spytałam zdziwiona i nie mogłam się powstrzymać, przejechałam dłonią po jego policzku. Przymkną na chwilę oczy.
- Ratuje cię przed natrętami – oznajmił, a ja uśmiechnęłam się i zatonęłam w jego oczach.
- Mhm – wymruczałam, zbliżył swoją twarz do mojej i położył mi ręce na uda. Nagle poczułam jak ktoś mnie łapie za ramię, wystraszyłam się i odwróciłam głowę, stał tam Leo Messi we własnej osobie! Nie poznałam go na imprezie, bo został z synkiem. – Znowu musiał ktoś nam przeszkodzić – powiedziałam pod nosem po polsku, Sanchez się wyprostował.
- Nina to Leo, Leo to Nina – przedstawił nas sobie Alex
- Miło mi poznać, temat Sancheza numer jeden – zaśmiał się Leo, a ja spojrzałam pytająco na Alexisa.
- Pewnie gada same bzdury – oznajmiłam z uśmiechem
- Widocznie nie – uśmiechną się tajemniczo Leo, chciałam się zapytać, co ma na myśli, ale rozdzwonił mu się telefon i po czym przeprosił i pożegnał się z nami. Gdy tylko zniknął za drzwiami zaczęłam wrzeszczeć na Alexisa.
- Coś ty im nagadał?! – zapytałam
- Nic – przedłużał
- Powiedź – tupnęłam nogą
- Zachowujesz się jak dziecko – skwitował
- Wal się – założyłam ręce na piersi
- O teraz też – wytknął mi, wzięłam głęboki oddech
- Nie wytrzymam zaraz – mruknęłam pod nosem, nagle wpadł mi do głowy głupi pomysł, chwyciłam spodenki Sancheza i ściągnęłam je na dół na moje nieszczęście, a może szczęście… zsunęły się z bokserkami. Wybuchłam śmiechem i wybiegłam z szatni, nie wiedziałam gdzie biegnę, zobaczyłam jakieś wyjście, wybiegłam po schodach i zobaczyłam wnętrze stadionu, był piękny, jasne moje serce jest na Bułgarskiej, ale skłamałabym gdybym powiedziała, że ten stadion nie zrobił na mnie wrażenia.
- Wiesz, że nie śmieje się z mojego przyrodzenia – usłyszałam za sobą głos pana bez gatek. Momentalnie ruszyłam z miejsca i przeskoczyłam reklamy, wbiegłam na trybuny niestety Alexis był szybszy, powalił mnie na ziemię i zaczął gilgotać. Nagle zakrył mi buzię ręką i pokazał palcem, że coś się dzieje na boisku. Zobaczyliśmy na samym środku parę zakochanych.
- Oh on się jej zaraz oświadczy – szepnęłam wzruszona
- Mówisz, że nas nie widzieli – zapytał uchylając się, żeby go nie zauważyli.
- Dopiero przyszli, może uszło to im uwadze – mówiłam z nadzieją.
- Teraz nie możemy stąd wyjść – uśmiechnął się i musnął moje usta
- A jak nas zobaczą – wyszeptałam pomiędzy pocałunkami
- Zamknij się wariatko – pocałował mnie w szyje, błądził rękoma po moim całym ciele, całował coraz śmielej i namiętniej, jednak, gdy usiadłam na nim okrakiem uderzyłam się o krzesełko i cicho jęknęłam, co przywołało spojrzenie zakochanych. Spaliłam buraka i wybiegłam z trybuny, słyszałam jeszcze jak Alexis krzyczy do zakochańców.
- Dawaj chłopie zrób to wreszcie! Jestem z tobą! – i wybiegł za mną, najpierw czułam zażenowanie, ale gdy dobiegł Alexis zaczęliśmy pokładać się ze śmiechu. Gdy atak głupawki minął, pan bez gatek stał się nad wyraz poważny.
- Dasz mi szanse? – zapytał patrząc mi w oczy.

środa, 23 stycznia 2013

Cuatro



            Wyszedłem z łazienki i byłem przygotowany na śmierć z ręki Niny, ale ku mojemu zaskoczeniu nic takiego się nie stało. Nina leżała na łóżku chyba spała, miała poduszkę położoną na głowie. Podszedłem bliżej, aby sprawdzić czy wszystko dobrze. Wziąłem poduszkę z jej twarzy i uśmiechnąłem się pod nosem, spała w najlepsze. Po chwili usłyszałem krzyki, a raczej jęki. Tello widać nieźle poczynał sobie z Izką. Nachyliłem się nad Niną i chciałem ją pocałować. Gdy nagle…
- Nawet o tym nie myśl – szepnęła i przewróciła się na drugi bok. Odsłoniła mi tym samym połowę łóżka, no nie mogłem nie skorzystać.
- Dobranoc – powiedziałem i położyłem się obok niej. I tu spotkało mnie kolejne zaskoczenie nie zrzuciła mnie, ani nie krzyczała. A może Nina mówi przez sen? W każdym bądź razie cieszyłem się, że nie śpię sam. Poprawiłem sobie poduszkę i objąłem ją w pasie.
- Już skończyli – wyszeptała, ale nic sobie nie robiła z tego, że ją przytulam. Widocznie naprawdę mówi przez sen. Zaśmiałem się cicho i przysunąłem ją bliżej siebie, tak zasnąłem.

~‘*~‘

Obudziłam się, gdy słońce wtargnęło do mojego pokoju. Przyciągnęłam się i już miałam wstawać, gdy poczułam, że ktoś obejmuje mnie w pasie. Usiadłam na łóżku i popatrzyłam w bok. Zobaczyłam śpiącego Alexisa, był tak słodki. Przez chwile przyglądałam mu się, ale usłyszałam świergotanie Tello i panny Chorwat, którzy zapewne przemierzali korytarz.
- Pójdę obudzić Nine – odparła Iza
- Ok., ja jak się wykąpie pójdę zbudzić, Sancheza – odpowiedział jej Cris.
Rozejrzałam się po całym pokoju, chyba nie pozostało mi nic innego jak zrzucić go z mojego łóżka, Iza nie może go zobaczyć. Jednak najpierw spróbowałam obudzić go, aby sam się schował.
- Alex – szepnęłam, ale na nic. – Alex do cholery – warknęłam i usłyszałam jak ktoś puka do drzwi, to pewnie Izka i co teraz?
- Co… - westchnął Alexis przeciągając się, zakryłam mu usta ręką.
- Pod łóżko już – rozkazałam, on nic sobie z tego nie robił. Zamknął ponownie oczy i przyciągną mnie do siebie.
- Nina, co ty tam robisz? – zawołała Iza, która stała pod drzwiami. Dobrze, że zakluczyłam drzwi, bo byłoby już po mnie.
- Zaraz ci otworze tylko się ubiorę, bo jestem nago – wymyśliłam na poczekaniu
- Jesteś nago, pokaż – ocknął się Alexis i podniósł kołdrę.
- Debili z ciebie wiesz – wyszeptałam – A teraz pod łóżko – podniosłam się i zepchnęłam go z łóżka, nie było łatwo. – I ani słowa – pogroziłam palcem.
- Coś ty tak długo się ubierałaś? – powiedziała Iza, gdy otworzyłam jej drzwi. Zlustrowała mnie wzrokiem i weszła do pokoju.
- Tak jakoś – machnęłam ręką – Co chciałaś? – zapytałam
- Czy coś muszę chcieć, chciałam po prostu pobyć trochę z moją przyjaciółką – uśmiechnęła się i usiadła na łóżko. Usiadłam koło niej.
- Mhm, ale wiesz muszę się wykąpać potem… - nie pokończyłam, bo Alexis szmerał mnie po nodze. Zamachłam się i chyba w coś go kopałam, Iza spojrzała się na mnie podejrzliwie – a potem masz mnie tylko dla siebie – uśmiechnęłam się niewinnie
- Chyba tylko do imprezy – wyjęła język. – Ładnie wczoraj ozdobiliście dom z Alexisem, no dobra ja idę na śniadanie. A ciebie widzę za chwile na dole – zmrużyła oczy i wstała, gdy była już przy drzwiach spojrzała się na mnie, a potem po całym moim pokoju i wyszła. Podbiegłam do drzwi i je zakluczyłam.
- Dobra wyjdź już
- To był nokaut – wyturlał się spod łóżka i zaczął masować ramię
- Nie przesadzaj – machnęłam ręką – Trzeba było mnie nie macać – założyłam ręce na piesi i usiadłam na łóżku
- Pozwalasz mi ze sobą spać, a nie mogę… - nie dokończył, bo mu przerwałam
- Że co? Ja? Ja pozwalam ci spać! A właśnie, dlaczego ze mną spałeś? – spojrzałam się na niego, a on usiadł obok mnie.
- Sama mnie o to prosiłaś – uśmiechnął się cwanie
- Kłamiesz – odparłam oburzona
- Niee – przeciągał, a ja już wiedziałam, że na pewno kłamie.
- Ale z ciebie kłamczuch – usiadłam po turecku na łóżku
- To ty gadasz przez sen – skwitował, a ja spojrzałam mu w oczy. Prawda kiedyś gadałam, ale od dawna mi się nie zdarzyło.
- Przeszkadza ci – warknęłam
- Skąd, że – uśmiechnął się – Wtedy, chociaż jesteś uprzejma – wystawił język
- Idiota – oburzyłam się
- Dobra, dobra i tak wiem, że mnie pragniesz – przyciągnął mnie do siebie i objął mnie, tak, że teraz nie mogłam się mu wyrwać. – Dzisiaj jesteś cała Izy, tak? A jutro, kogo? – szepnął mi do ucha, a mnie po plecach przeszły ciarki.
- Na pewno nie twoja – skwitowałam
- Pewnie, ty jesteś moja codziennie – odparł i pocałował mnie w szyje.
- Ale sobie wlewasz – mruknęłam, jeszcze chwile, a nie wytrzymam. Przegryzłam dolną wargę.
- Nina! Śniadanie! – krzyknęła Iza
- Dziękuję – westchnęłam i chciałam się wydostać z objęć Alexisa
- I tak będziesz moja – obrócił mnie do siebie, szepnął mi w usta i cmoknął mnie w policzek. Zbiegłam szybko na dół i usiadłam koło Tello, zlustrował mnie wzrokiem.
- Co? – warknęłam, kiedy on głupio się uśmiechał.
- Ładne majteczki – szepnął mi do ucha, walnęłam go w ramie i zajęłam się śniadaniem.
- A mnie to już nie zawołacie – w kuchni pojawił się Alex
- Myślałem, że chcesz pospać – odparł Tello patrząc się raz nie niego raz na mnie.
- Ja nie ty, słyszałem wasze jęki – Alexis usiadł naprzeciwko mnie.
- Widocznie było jej dobrze - odparł i wyszczerzył się do Izy, za co ona kopała go pod stołem.
- Skończcie – wycedziłam i zaczęłam pić kawę
- Za to Ninie chyba nie było dobrze, no nie słyszałem jej – Tello zerknął nie mnie, a ja wyplułam kawę. Dostało się biednemu Sanchezowi.
- Ja z nim nie spałam – oburzyłam się
- To ciekawe, dlaczego jego łóżko jest nówka sztuka nie śmigane. Gdy wszedłem do jego pokoju jego łóżko było pościelone, czyli tak jak zostało przygotowane, a on nie ścieli łóżka. Nigdy. – uśmiechną się triumfalnie – U mnie nie spał, u Izy też nie, więc… - spojrzał na mnie
- Idę pod prysznic – tylko to byłam wstanie wymyślić, wrzuciłam talerz do zmywarki i pobiegłam do góry. Usłyszałam jak wybuchają śmiechem.
- Ja też idę się wykąpać – usłyszałam Alexisa
- Tylko jej nie zmęcz za bardzo, bo dzisiaj jeszcze czeka impreza – śmiał się Tello, a ja już chciałam tam wrócić i go walnąć, ale uznałam, że nie ma sensu. Zamknęłam się w łazience i odkręciłam kurek z ciepłą wodą. Miałam chwile ciszy.

~`*~`

            Nina nieźle mnie urządziła, opluła moją ulubioną koszulkę. Po paru minutach w łazience, byłem już spokojniejszy. Cwaniak Cris, ja mu dam. Dobra Alexis uspokój się. Podszedłem do szafy i wyciągnąłem biały T-Shirt i ciemne jeansy, do tego Nike i jestem gotowy na imprezę. A teraz ułożę moje kochane włosy, to nie jest tak, że tylko baby o siebie dbają, faceci też. Stałem w ręczniku, zawiązanym na biodrach. Wklepywałem mój balsam w klate, gdy do pokoju weszła Nina, tylko mnie zobaczyła zakryła oczy.
- Alexis przepraszam, że cię oplułam – wyciągnęła do mnie rękę
- Wybaczę ci, jeśli… - odkryła oczy, a ja nałożyłem jej balsam na rękę – wykremujesz mi plecki – uśmiechnąłem się cwanie i obróciłem się do niej plecami.
- Naprawdę muszę – jęknęła
- A chcesz, żebym ci wybaczył? – wyszczerzyłem się
- Okej – westchnęła i zaczęła nakładać mi balsam, jej dotyk sprawiał mi niebywałą przyjemność. Błądziła rękoma po moich plecach, a ja spojrzałem na jej twarz, która odbijała się w lustrze. Przegryzła dolną wargę, czyli ja też na nią działam. Uśmiechnąłem się mimowolnie i przymknąłem oczy, aby zatracić się w jej dotyku. Niestety ta piękna chwila minęła, a gdy spojrzałem w lustro, Niny nie było.
- Teraz mi wybaczysz? – usłyszałem jej głos, spojrzałem w jej oczy
- Tak królewno – objąłem rękoma jej twarz.
- To świetnie – ucieszyła się i pocałowała mnie w policzek – Muszę się iść przygotować na imprezę – i tyle ją widziałem, bo wybiegła z mojego pokoju.

~`*~`

            Wpadłam do pokoju jak oszalała. Jego boskie, umięśnione plecy, przyprawiły mnie o ciarki na całym ciele, musiałam się szybko ewakuować, bo jeszcze chwila, a Tello usłyszałby swoje upragnione jęki. Podkręciłam muzykę i zaczęła wybierać ubrania na imprezę, wybrałam czarną bluzkę ala gorset i rozkloszowaną chabrową spódnice, do tego beżowe szpilki. Spojrzałam na siebie w lustrze, byłam zadowolona, strój prezentował się znakomicie. Odruchowo spojrzałam na zegarek wskazywał 16, czyli mam tylko dwie godziny na makijaż i włosy. Wiedziałam, że długo stoję przy szafie, ale żeby trzy godziny, no tak połowę przetańczyłam. Włosy poszły mi względnie szybko, bo nie wydziwiałam zrobiłam sobie przedziałek na środku i zakręciłam je, aby dodać objętości i przy tym mieć fale. Czas na makijaż nie ma cudów zrobiłam sobie kocie oko i pomalowałam usta bezbarwnym błyszczykiem. Tak tyle mi starczy, no może jeszcze róż na policzki. Obejrzałam się w lustrze i stwierdziłam, iż jestem gotowa, spojrzałam na mój nadgarstek gdzie znajdowała się moja jedyna biżuteria, jeśli tak w ogóle można nazwać jedną bransoletkę z herbem Lecha. Uśmiechnęłam się mimowolnie i poszłam do Izy, zostało półtora godziny do przyjścia gości, a Iza jeszcze lata w bieliźnie, dobrze, że chociaż makijaż ma zrobiony.
- Iza, choć zrobię ci włosy – przywołałam ją, usiadła na krześle
- Dzięki kochana – powiedziała i obserwowała w lustrze moje poczynania. Wyprostowałam jej włosy i spojrzałam, co ma zamiar ubrać. Czerwona obcisła spódnica i top w kwiaty, chyba zamieniliśmy się rolami, to ja zawsze nosiłam kwiatowe wzorki na imprezy, to zawsze mówił „ Nie szukam, bo mam” tak nam się, chociaż wydawało, ale po tuzinach imprez, które przeżyłam z Izą muszę powiedzieć, że kwiatki oznaczają „ To jeszcze dziecko” albo „ Nie szukam przygody na jedną noc” może, dlatego nie miałam tylu chłopaków, co Izka, ale jakoś nie obchodziło mnie to.
- Niewinna Izka – uśmiechnęłam się i wskazałam jej strój
- A no, chciałam czegoś innego spróbować – uśmiechnęła się niewinnie
- Dobra, przecież nic nie mówię
- Za to ty wyglądasz „ pokaże ci moją sypialnie” – zaśmiała się
- Wal się – rzuciłam ją poduszką
- No tak Alex, już ją widział – pokazała mi język
- Żyje wśród debili, naprawdę – wyszłam z jej pokoju, zjechałam na poręczy na dół, aby nie nadwerężać moich nóg, dzisiaj i tak dużo przeżyją. Skierowałam się do kuchni, gdzie Tello eksperymentował z alkoholem. Usiadłam naprzeciwko niego.
- Ładnie wyglądasz królewno – uśmiechną się szeroko
- Ty też niczego sobie – odwzajemniłam uśmiech i zlustrowałam go wzrokiem szary T-Shirt i granatowe jeansy, do tego włosy postawione na żel.
- Czyli mogę liczyć na bonusa – oparł się o blat i pokazał mi język
- Chyba u Izki, kochanie – spojrzałam na niego
- Dobra, już – podniósł ręce w geście obrony – Baby – wycedził
- Mówiłeś coś? – zapytałam
- Nie, królewno, chcesz drinka? – spytał, spojrzałam na dość pokaźne ilości alkoholu i stwierdziłam, że nie ma najważniejszego.
- Gdzie moja wódka? – oburzyłam się
- Przecież tu stoi – pokazał mi jakieś hiszpańskie copy
- Ja chce POLSKĄ – wybiegłam z kuchni i skierowałam się do pokoju Izki, gdzie trzymaliśmy nasze „zapasy”. Swoją drogą na lotnisku musieliśmy nieźle zapłacić, aby przewieź takie ilości.
- Gdzie wódka? – spytałam Izkę
- Chłodzi się – uśmiechnęła się
- Pomieściłaś w lodówce tyle wódki? – spojrzałam na nią zdziwiona
- Gdzie w lodówce – machnęła – Choć alkoholiku – pociągnęła mnie w stronę… łazienki ?
- Zobacz, cała i zdrowa – wskazała na wielką wannę, podeszłam bliżej i zobaczyłam górę wódek obłożonych w lodzie.
- Uf, myślałam, że najważniejszego nie będzie – oparłam się o futrynę
- Alkoholik! – krzyknęła – Nie martw się jeszcze dowiozą – uśmiechnęła się tajemniczo i wyszła z łazienki
- Mamusia was kocha – powiedziałam do alkoholu i zeszłam na dół, byłam pomiędzy salonem, a kuchnią gdy doszło do mnie co Izka powiedziała. Jak to dowiozą? Kto?

~`*~`

            Wychodziłem z kuchni, gdzie natknąłem się na Nine, wyglądała zabójczo. Stała w bezruchu i nie obdarzyła mnie, choć jednym spojrzeniem, odwróciła się na pięcie i pobiegła w stronę kanapy gdzie siedziała Izka, rzuciła się na nią i krzyczała coś po polsku.
- Jak to dowiezie, kto dowiezie, Izka mów – z tego wszystkiego zrozumiałem tylko Izka, no cóż.
- Matole, nie powiem ci, zobaczysz – mówiła przez śmiech Iza, Nina po jej słowach zaczęła okładać ją poduszką. Nie powiem fajnie to wyglądało. Po krótkiej bijatyce Izka uciekła Ninie i wreszcie przeszyły na hiszpański, jak dobrze je wreszcie rozumieć.
- Nie dam ci alko, nie ma mowy. Ty na trzeźwo jesteś niebezpieczna, a co dopiero po. – wykrzyczała Izka biegnąca po schodach
- Zostaw mój skarb – zaśmiała się Nina i goniła ją, postanowiliśmy z Crisiem biec za nimi, może nawet rozkręcimy nowy biznes, walki kociaków. Gdy wbiegliśmy do łazienki Izy przystanęliśmy i spojrzeliśmy się z Tello na siebie. Wanna pełna wódki, a przed wanną dwie śmiejące się dziewczyny.
- Czy wy coś brałyście? – spytał Tello
- Ja ciebie, a Nina Alexisa – zaśmiała się Iza
- To pierwsze się zgadza, a to drugie niestety nie – wymruczałem
- Nina nie dałaś mu? – Iza spojrzała na nią z wyrzutem, a ja z Tello zaczęliśmy się śmiać
- Naprawdę coś brałyście – skwitowałem, Nina wstała i wzięła chyba z pięć butelek alkoholu z wanny, nie mam pojęcia jak to uniosła, my też pomogliśmy znosić na dół. Chyba w samą porę bo przyszli pierwsi goście, poszedłem otworzyć drzwi, a Nina przeglądała się w lustrze.
- Witam, Nina Olszewska i Iza Chorwat to tu? – zapytał jakiś wielkolud po angielsku
- Tak tu – odparłem
- E ty jesteś ten, noo Sanchez – klepną, a raczej walną mnie w ramię jego kolega. Czy to mafia? Prawie wszyscy łysi, zapewne po sterydach i wytatuowani, a mogłem spojrzeć, kto to, a dopiero potem otworzyć.
- Tak to ja – uśmiechnąłem się lekko, usłyszałem czyjeś piszczenie to Nina i Izka, przyglądałem się naszym pierwszym gościom i wśród nich zobaczyłem znajomą twarz, tego jak mu tam Kamil? Tak, chyba tak. Trzymał w ręce jakąś butelkę zapewne to alkohol. Dziewczyny tuliły się do nich i coś tam gadały, ale jasne po polsku. Naprawdę, chyba muszę zakupić sobie całodobowego tłumacza polskiego.
- Choć Alexis, przedstawię cię – pociągła mnie za rękę Nina
- Raczej ich – mruknąłem pod nosem
- Bądź miły – spojrzała się na mnie – To Filip, Olek, Patryk, Darek no i Kamil – uśmiechnęła się do tego ostatniego
- Miło mi – powiedział Cris i przywitał się z wszystkimi
Po jakiś 10 minutach kumple Niny i Izy nie okazali się bandziorami, mafią czy nie wiadomo, czym. Byli naprawdę super, tylko ten Kamil, ciągle łaskotał Nine łapał za kolano. Ale on mówił, że ma jakąś tam Martę, Marie czy jakąś inna na „M”, po prostu miał dziewczynę. Zaczęło się picie, a Iza mówiła, że to nawet nie ¼ gości. Rozbrzmiał dźwięk dzwonka.
- Pójdę otworzyć – wstała Nina i skierowała do drzwi, odprowadziłem ją wzrokiem
- Kim ty jesteś – ktoś krzyczał z korytarza, wybiegłem i zobaczyłem moją byłą dziewczynę, chwyciłem Nine za ramiona i osłoniłem ją własnym ciałem.

______________________________________________________________________________________
Kolejny w niedziele/poniedziałek, albo dopiero w następny weekend. Niestety od poniedziałku muszę iść do szkoły i nadrobić stracony tydzień. ;\

Pozdrawiam :)

sobota, 19 stycznia 2013

Tres



            Usłyszałem krzyk, odwróciłem się i zobaczyłem Nine.
- Schowaj to! – rozkazała i zakryła ręką oczy
- Ale co? – spytałem i podszedłem do niej bliżej
- To nie warte oglądania – próbowała wycelować ręką w mój krok, ale z zasłoniętymi oczami średnio jej się to udawało. Zacząłem się śmiać i podszedłem do niej jeszcze bliżej, usadowiłem ręce na jej tali i pocałowałem ją w szyje.
- Już – szepnąłem jej na ucho, powoli zdjęła rękę z oczu, a nasze spojrzenia się spotkały
- Alexis…
- Cii – musnąłem jej usta
- Ale… - przerwałem jej wpijając się w jej usta, zarzuciła mi ręce na szyje. Tym razem nie dam jej uciec, przycisnąłem ją do siebie i zacząłem całować coraz zachłanniej. Ona się nie opierała, położyłem ręce na jej tyłku.
- Uuuu, co ja widzę – podeszła Izka szczerząc się. – Wreszcie Nina się wyluzowała – poklepała ją po ramieniu, a Nina dała jej kuksańca.
- Skończ – wzięła ręce na biodra. – To nic… - spojrzała na mnie, a mnie jej słowa zabolały, sam nie wiem, dlaczego.
- Choć Iza pomogę ci w tym śniadaniu – wyminąłem Nine i powędrowałem za Izą do kuchni.
- Tylko jej nie skrzywdź – usłyszałem za sobą Ize
- Co? – zapytałem zdezorientowany
- Nina nie jest taka – zaczęła kroić pomidory
- Sama słyszałaś, że to nic – odparłem wyciągając talerze
- Ona nie całuje się z pierwszym lepszym – spojrzała na mnie, a ja wzruszyłem ramionami.

~`*~`

            Weszłam do domu i usiadłam na kanapę koło Tello.
- Podlał? – uśmiechną się
- Co? – spytałam
- Podlał kwiatki? Zboczeńcu! – zaśmiał się
- A wiesz, że nawet nie mam pojęcia – spojrzałam na niego – Ej !! – walnęłam go w ramie
- Nieee, Nina tylko nie ty! – złapał się za głowę
- O co ci chodzi? – warknęłam
- Zakochałaś się w nim, naprawdę wiem, że jest przystojny, ale to nie facet dla ciebie – objął mnie ramieniem
- Powaliło cię – oburzyłam się – Ja w tym debilu, co to, to nie – założyłam ręce na piersi
- Oby to co mówisz było prawdą – spojrzał w moje oczy
- Przestań wymyślać – odwróciłam wzrok
- Nina, przyjaźnimy się tak? – spytał
- Pewnie Cris – uśmiechnęłam się
- Możesz mi powiedzieć jak zagadnąć do Izy? – spuścił głowę
- Tej Izy? – oczy zrobiły się jak pięciozłotówki
- Oj no dobra zapomni – machną ręką
- Kogoś ty sobie wybrał – uśmiechnęłam się. – Nie no kocham ją i w ogóle, ale to nie jest partia na dziewczynę
- Tak samo jak Alexis na chłopaka – mruknął
- Nie zaczynaj – pogroziłam mu palcem
Zaczęliśmy gadać, jak Tello może zagadać do Izki. Niestety nam przerwano. Do salonu wszedł Alexis z Izką.
- Śniadanko gołąbeczki – powiedziała Izka, stawiając przed nami talerz z kanapkami, nie czekając aż usiądą zaczęłam pałaszować.
- Pyszne – wyszczerzyłam się
- Mówiłam, że to głodomor- Izka wskazała na mnie i zwróciła się do Alexisa, który siedział z nietęgą miną
- Fakt, straszny – skwitował, na co ja zrobiłam obrażoną minę i założyłam ręce na piersi
- Dobra słoneczko, nie obrażaj się. – zwróciła się do mnie Iza.
Po śniadaniu zaczęłam wypakowywać torby, zatrudniłam Crisa i Alexisa, aby wnieśli moje walizki do góry. Widocznie zadomowili się u nas na dobre, wypchnęłam Tello na zakupy z Izą, chciałam też w pakiecie dołączyć, Alexisa, ale uparł się, że zostaje, bo go głowa boli. Właśnie wypakowywałam bieliznę, a do pokoju wparował Alexis jak gdyby nigdy nic położył się na moim łóżku i zaczął obserwować moje poczynania.
- Już cię główka nie boli? – dalej układałam rzeczy nie patrząc na niego
- Nie
- To możesz jechać do domu, Crisa wpakujemy w taxi – powiedziałam bez emocji
- Myślałem, że lubisz moje towarzystwo – mrukną, spojrzałam się na niego
- Pewnie, że lubię – wymusiłam się na uśmiech – Ale przecież nie będziecie z nami mieszkać – uniosłam brew
- A dlaczego by nie – oburzył się – Dom jest duży sprawdzałem ma cztery sypialnie, sprzedamy swoje mieszkania i wprowadzimy się, jeśli nam pozwolicie oczywiście. – spojrzał na mnie
- Ty na serio – zdziwiłam się
- Nie żartuje wiesz – usiadł koło mnie na dywanie i wpatrywał się we mnie
- Wiem, że znamy się krótko, ale mnie się tak samemu nudzi w domu… - zrobił słodką minę
- Pogadam z Izką – westchnęłam zrezygnowana
- Super – wykrzyczał i przytulił mnie, a raczej rzucił się na mnie co spowodowało, że przewróciłam się, a on zadowolony z siebie leżał na mnie
- Wariat – skwitowałam. Dlaczego ja jestem taka uległa? Dopiero, co ich poznaliśmy, a ja już pozwalam u siebie mieszkać…
- Podoba ci się – powiedział triumfalnie i przybliżył swoją twarz do mojej
- O nie, nie, nie – zaczęłam się wyrywać. – tak to się nie bawimy – wypiszczałam
- Oj no nie bądź taka – wymruczał, nie myśląc za wiele uderzyłam go kolanem w krok i wydostałam się, uciekając nie mogłam już wytrzymać ze śmiechu. – Dorwę cię jeszcze – krzyczał za mną
- Twoje nie doczekanie! – krzyknęłam i zbiegłam na dół, w tej chwili do domu wparowali Izka i Tello.
- Widziałaś? Ale masakra! Byleby to nie doszło do Polski! – machała mi gazetą przed twarzą Izka
- Co nie doszło? – zapytałam zdezorientowana, podała mi gazetę, a ja gdy zobaczyłam pierwsze zdjęcie spojrzałam się na Tello, ale czytałam dalej. – Dopiero, co wprowadziła się do Barcelony, a już owinęła sobie dwóch piłkarzy wokół palca. – przeczytałam fragment na głos. – Co?! – krzyknęłam
- Uspokój się – zaraz obok mnie staną Tello – Za parę dni sprawa ucichnie. Są wakacje i szukają sensacji. – objął mnie
- Cristian, ale oni tak to przedstawili jakbym się z tobą całowała, a tu widać jak całuje się z Alexisem w ogrodzie! Matko oni wiedzą gdzie mieszkam. – przeraziłam się
- Spokojnie mała – pogłaskał mnie Cristian po głowie, przytuliłam się do niego.
– To teraz pomysł Alexisa nie wypali.
- Jaki? – zapytali razem Izka i Cris
- Żebyście tu mieszkali – spojrzałam to na niego to na Izke
- Dlaczego? Jeśli tylko się zgodzicie… - uśmiechną się do Izy
- Pewnie! – wypaliła Iza, przytulając się do nas
- Z kim ja żyje – wyjęczałam i poszłam wyrzucić gazetę do kosza
Dzień zbliżał się ku końcowi, jutro impreza, Izka zapewniła mnie, że będzie to mała impreza, zapraszanie gości zostawiłam jej bo ja szczerze nie znałam nikogo, a ona była tutaj na wakacjach. Bałam się, co znaczy dla Izy mała impreza, ale musiałam jej zaufać. Tello i Sanchez powiedzieli, że zaproszą paru kumpli, słysząc to przeraziłam się, o ile Izki wybryki znałam na pamięć i się do nich przyzwyczaiłam o tyle słowo „parę” z ust piłkarzy przyprawiało mnie o zawrót głowy. Postanowiliśmy już dzisiaj przygotować część by jutro mieć czas dla siebie. Ja zakładałam jakieś kolorowe ozdoby, a Tello z Izką przygotowywali coś w kuchni. A może jednak coś będzie z tej dwójki? Musiałam iść po krzesło do kuchni, ale szybko zrezygnowałam z tego widząc obściskujących się przyjaciół. Wróciłam do salonu i nie pozostało mi nic innego jak poprosić o pomoc tego erotomana Alexisa. Tylko gdzie on jest?

~`*~`

            Siedziałem z tyłu w ogrodzie, nagle telefon zaczął dzwonić, jak to miałem w zwyczaju odebrałem nie patrząc na wyświetlacz.
- Halo
- Alexis, gdzieś ty się podziewasz byłam u ciebie wczoraj i dzisiaj, ale pocałowałam klamkę – powiedziała zirytowana Maria, po krzykach ją poznałem, od tygodni nie dawała mi spokoju. Znaczy była moją dziewczyną. Byłą. Sama to wykrzyczała jakieś dwa tygodnie temu w klubie. To było mi na rękę, bo nie wiedziałem jak z nią zarwać, nie lubię być uwiązany do jednej, teraz obrałem sobie nowy cel, Nine. Więc, o co Mari chodzi?
-  Po co chciałaś się ze mną spotkać, przecież zerwałaś ze mną – powiedziałem bez emocji
- Oj no kochanie, byłam pijana, nie wiedziałam, co mówię – nagle jej głos wydawał się być tak słodki
- To już nie ma znaczenia, nie jesteśmy razem – wymruczałem, zaczynała mi działać na nerwy
- Dlaczego taki jesteś! Ja cię kocham – lamentowała, ja położyłem telefon na stolik, jak chce to niech sobie gada sama do siebie, ja nie mam ochoty na pogawędkę z nią jaka to ona biedna, niech się wreszcie ogarnie.
Położyłem się na trawie i spojrzałem w gwiazdy.
- Nina – westchnąłem pod nosem
- Co chcesz? – wstałem szybko z miejsca, przede mną stała ona, z chytrym uśmieszkiem, co jej miałem teraz powiedzieć. – Odebrało ci mowę matole? – pokiwała mi przed twarzą
- Nie – warknąłem, chciałem już ją ominąć, ale zatrzymała mnie
- Pomożesz mi w strojeniu domu – powiedziała błagalnym tonem, patrząc się na mnie tymi jej boskimi oczami, szybko jednak się otrząsnąłem wiedziałem, że za darmo umarło.
- A co z tego będę miał – spojrzałem na nią i pokazałem jej język
- Matkoooo, Alexis naprawdę! -  krzyknęła
- Co? – spytałem z uśmieszkiem
- Musiałeś? Musiałeś zadać to głupie pytanie, nic nie dostaniesz! – krzyknęła i poszła w stronę domu
- Nina! Przepraszam! – podbiegłem do niej – Pomogę ci
Stroiliśmy salon, Nina miewa jednak głupie pomysły jest taka malutka, że niedosięgła do połowy ściany, śmiałem się z niej, wtedy ona pobiegła na górę i zbiegła z parą szpilek, naprawdę obcas był mega wysoki. Ubrała je i dumnie zaczęła stroić korytarz. Podszedłem do niej od tyłu i złapałem w tali, widząc, że nie dosięga do lamp, spojrzała na mnie zdziwiona i uwiesiła ozdoby.
- Dziękuje – szepnęła i poszła w stronę schowka, po chwili wróciła z wielkim kartonem – To został nam ogród – uśmiechnęła się
- Tak jest – zasalutowałem i zabrałem od niej karton
- Tu zawiesimy lampki, a tam postawimy te… - wyłączyłem się totalnie, podziwiałem ją, była naprawdę piękna. – Ziemia do Alexisa!
- A tak, to, co robimy – westchnęła tylko.
- Weź mnie na bary, powiesimy lampki – ukucnąłem, aby mogła wejść mi na ramiona, to mi odpowiadało całkowicie, mogłem bezkarnie trzymać ręce na jej udach.
- Ale jesteś ciężka – zacząłem chwiać się w jedną i w drugą stronę, za co oberwałem po głowie
- Debil – skwitowała i zaczęła mocować lampki
- Nie większy od ciebie – mruknąłem
- Mówiłeś coś? – powiedziała przesłodzonym tonem
- A co masz coś ze słuchem, że musisz się dopytywać? – odchyliłem głowę do tyłu, aby spojrzeć na nią
- Jesteś idiotą – burknęła
- Też cię kocham – uśmiechnąłem się, po tym „wyznaniu” Nina już nic nie mówiła.
Po skończonej pracy wybrałem się do pokoju, niestety trafiłem bez łazienki, więc wyszedłem na niewielki korytarz i skierowałem się do ubikacji. Po drodze przypomniałem sobie, że zostawiłem telefon w ogrodzie, szybko zbiegłem na dół, a potem do kuchni gdzie stanąłem jak wryty.
- Tello? – zapytałem niedowierzając
- Alexis – zapytał zdziwiony Cris, który właśnie miział się z Izką. – Myślałem, że już śpicie – jękną zażenowany
- Dobraaa, nie przeszkadzajcie sobie, już mnie tu nie ma. – wybiegłem szybko z kuchni przez drzwi prowadzące do ogrodu i wpakowałem leżący tam telefon do spodni. Właśnie przechodziłem obok pokoju Niny, kiedy usłyszałem, że z kimś rozmawia, niestety nic nie zrozumiałem, bo mówiła po polsku, przystanąłem pod jej drzwiami i zacząłem nasłuchiwać, wiem, że to nie ładnie, ale i tak nic nie rozumiałem.

~`*~`

 - I jak tam nasz ukochany klub? – spytałam kumpla, z którym rozmawiałam przez kamerkę. Znaliśmy się od lat, jeździliśmy razem na mecze Lecha Poznań, to ja go namówiłam abyśmy poszli na kocioł. Tęsknie za tą atmosferą, kibicami, ale postanowiłam, że będę studiować w Barcelonie, jakoś zawsze mnie tu ciągnęło musiałam tu przyjechać, kiedy miałam jeszcze szansę.
- A wiesz dopiero, co wrócili z urlopów, dostałem posadę tam – uśmiechną się do mnie Kamil, traktowałam go jako starszego brata, którego zawsze chciałam mieć.
- Gratuluje – wypiszczałam, w tym momencie wparował Alexis. Spiorunowałam go wzrokiem, bo miałam na sobie tylko koszulkę i majtki. Noo tak on już mnie tak widział, kiedy zmusili mnie do spania z nimi na kanapie.
- Słyszałem krzyki, więc jestem, co się stało? -  staną za mną i bacznie przyglądała się mojemu rozmówcy, Kamil jak to on zaczął się śmiać.
- Nic matole, nie widzisz, że rozmawiam – zwróciłam się do niego po hiszpańsku, a Kamil przyglądała się osobnikowi, który wparował do mojego pokoju.
- E to jest Alexis Sanchez? – spytał zdezorientowany teraz Kamil, pokiwałam twierdząco głową, na co on otworzył buzie.
- Co ja? – spytał podenerwowany i nadal stojący za mną Alexis
- Pytał się czy ty to ty. – zaśmiałam się i tym razem mówiłam po angielsku, aby jeden i drugi mnie zrozumieli. Co ja z nimi mam.
- A on to, kto? – spojrzał badawczo w ekran mojego laptopa
- Grzegorz Brzęczyszczykiewicz – zaśmiał się mój przyjaciel
- Grzy Brzy – zaczął łamać sobie język Alexis, na co ja zareagowałam niepohamowanym śmiechem
- Ej – warknął Chilijczyk
- To Kamil – przedstawiłam przyjaciela, bo wiedziałam, że nadal będzie się wydurniał. – Najlepszy trener na świecie, jak na razie młodzików, ale poczekaj, jeszcze będziesz chciał u niego grać – popatrzyłam to na jednego to na drugiego
- Jasne – burknął Alexis
- A tak z innej beczki, co on w ogóle u ciebie robi, hm? – zapytał dobitnie Kamil
- Mieszkam – odpowiedział dumnie Alexis
- Nie no spoko Nina – założył ręce na piersi Kamil
- Miałam ci powiedzieć, ale widzisz, że kontrolowana jestem 24h – uśmiechnęłam się przepraszająco do kumpla. – Ale mam do ciebie zdjęcie twojego nowego zawodnika, nawet barwy już przyodział – spojrzałam na Alexisa, który usiadł koło mnie i przyglądał mi się badawczo. Wyciągnęłam telefon i zaczęłam w nim szperać, poszukałam zdjęcie Alexisa w mojej koszulce i podstawiłam pod kamerkę internetową. Kamil zaczął zwijać się ze śmiechu, a Alexis wyrwał mi telefon.
- Skąd to masz – oburzył się Alexis
- Cristian mi przesłał – powiedziałam przez śmiech
- Zabije go – warknął
- Eeee, chwila, jaki znowu Cristian? – zapytał Kamil – Z Ronaldo też mnie zdradziłaś? – zmarszczył brwi
- Zdradziłaś? – zapytał dobitnie Alexis. Ja wiedziałam, że Kamil żartuje, ale najwidoczniej Sanchez wszystko bierze na poważnie.
- Tello kochanie – uśmiechnęłam się do kamerki, nie zwracając uwagi na pytanie Alexisa
- Kochanie? – znowu odezwał się Alexis
- A co ma mówić? Wstawaj kochanie będzie ruchanie? – powiedział z cwanym uśmiechem Kamil
- Nie no jesteście siebie warci – powiedziałam patrząc to na Kamila, który już nie może wytrzymać ze śmiechu, to na Alexisa, który chyba jest zażenowany, a może zazdrosny?
- No dobra zaraz muszę kończyć bo Marta wraca, a wiesz jaka ona zazdrosna. Myślę, że odwiedzisz jeszcze nas i pójdziemy na mecz? – zapytał Kamil, spojrzałam na Alexisa, który po jego słowach nie jest już taki przygaszony.
- Tak na pewno przyjadę nie przeżyje bez was, bez tej mojej miłości – uśmiechnęłam się i popatrzyłam na mój nadgarstek gdzie znajdowała się bransoletka z herbem Lecha.
- To pa słońce, nie baluj za dużo, a jak coś wiesz, że mogę przylecieć w każdej chwili i porozmawiać po swojemu, z kim trzeba – wypowiadając ostatnie słowa spojrzał na Alexisa.
- Paaa – wysłałam mu buziaka
- I potem mi wszystko wytłumaczysz, ale po polsku – zaśmiał się – Pa, pa – i się rozłączył
Spojrzałam na Alexisa, uśmiechał się głupkowato. Wyszarpałam mu mój telefon, okazało się, że zrobił zdjęcia moim majtkom, zdzieliłam go po głowie i wsunęłam się pod kołdrę odkładając laptopa na półkę.
- Możesz już iść, widzisz, że jestem cała i zdrowa.
- Może jesteś cała, ale zdrowa na pewno nie – zmrużyłam oczy nie wiedząc, dokąd on zmierza. Przewrócił oczami i kontynuował. – Darłaś się jak głupia, zadajesz się z jakimś gangsterem i powiesz jeszcze, że jesteś zdrowa na umyśle – skwitował. Walnęłam go poduszką i wskazałam ręką drzwi. Wstał, ale nie ruszył się nawet o krok.
- Coś masz do mojego kumpla? To mu to powiedz – skwitowałam
- Dobra, dobra nie bulwersuj się – podniósł ręce w geście obrony. Zaraz na jego twarzy pojawił się uśmiech – Pożyczę łazienkę – i wbiegł do mojej łazienki
- Co? – wypiszczałam i wstałam szybko z łóżka podeszłam do drzwi łazienki i przez chwile nie wiedziałam czy wejść, ale w końcu je otworzyłam. Ukazał mi się nagi Sanchez, odwróciłam się szybko i zamknęłam za sobą drzwi. – Twoja łazienka jest na korytarzu, wyłaź – powiedziałam z zamkniętymi oczami
- Marudzisz słoneczko – zaśmiał się Alexis
- Wyjdź z mojej łazienki – warknęłam
- A co nie przyjrzałaś się, wiem, że mam boskie ciało. Poczekaj wykąpie się i zajmę się tobą – po tych słowach usłyszałam tylko szum wody, zapewne z prysznica. Nie mam już na tego debila siły, gdy wróciłam do łóżka usłyszałam jęki Izki.
- O niee! – wykrzyczałam i położyłam sobie poduszkę na głowię.

piątek, 11 stycznia 2013

Dos



            I tu ją mam, niby taka oschła i niedostępna, a teraz czuje jak drży. Uśmiechnąłem się w geście triumfu. Popatrzyłem jej w oczy, miała piękne brązowe tęczówki. Ręce położyłem na jej biodrach i uniosłem ją do góry, teraz już będzie moja. Musnąłem jej usta i popatrzyłem jej w oczy szukając pozwolenia, wtedy zaczął padać deszcz. Mi to nie przeszkadzało, jednak Nina widocznie ocknęła się z transu i nakazała ją postawić na ziemi. Westchnąłem i wykonałem jej polecienie, potem zamknąłem samochód i pobiegłem za nią. Weszliśmy do domu, byliśmy cali przemoczeni. Widziałem spojrzenie Izki pożerała mnie wzrokiem, Tello siedział rozwalony na kanapie i się śmiał, a Nina kucała przed walizką, która znajdowała się w salonie i mruczała coś pod nosem.
- Masz! – podała mi koszulkę w rozmiarze XL, była granatowa z jakimś herbem. Ona powędrowała do łazienki, za chwile przyszła przebrana w szorty i krótki rękawek, włosy miała związane w kitkę, a bez butów była strasznie niska.
- Spodnie też dla mnie masz? – spytałem szyderczo.
- Nie, ściągni swoje przyniose ci ręcznik żebyś się zakrył – powiedziała dość poważnie
- Tak jest królewno!- zasalutowałem i zrzyciłem spodnie, kiedy weszła z ręcznikiem ściągłem koszulkę, no jak to na nią nie zadziała to uzam, że nie lubi chłopców.
- Tylko nierościągni mi tej koszulki! Bo naśle na ciebie moich kolegów. – powiedziała z uśmiechem.
- Jeśli mogę się spytać- zacząłem, a ona pokiwała twierdząco głową – To jakiego klubu jest ta koszulka, bo widzę herb. – wskazałem na herb.
- Mojego ukochanego klubu, Lecha Poznań, a teraz ubieraj się, a nie paradujesz z gołą klatą.
- Przeszkadza ci to. – podeszłem do niej w samych bokserkach, rzuciła mnie ręcznikiem i odsunęła się ode mnie. Usiadła obok Tello, no tak kompletnie zapomniałem, że on i Iza są w salonie. Widocznie mieli niezły ubaw. Tello objął Nine ramieniem, a ta dała mu buziaka w policzek i szepnęła mu coś do ucha, ten się tylko do niej uśmiechął. Izka zaraz zawołała mnie do siebie, ubrałem wreszcie koszulkę i usiadłem koło Izy. Tak chce się bawić Nina, dobra. Zacząłem flirtować z Izką i patrzyłem na reakcje Niny, przecież przed domem utwierdziłem się w tym, że jej się podobam, ale dziwnie to okazuje zarywając do mojego kumpla, który szczerzy się jak głupi.
- Cristian przestań, postaw mnie na ziemie! – doszedł mnie słodki głos Niny, oderwałem się od Izy i spojrzałem na nich. Tello kręcił się z nią na rękach, a ta uśmiechała się do niego i piszczała. O nie młody, tak to się nie bawimy.
- To kiedy ta imprezka? – spojrzałem na Izkę pytająco, gdy zerknąłem na nich, Nina siedziała na kolanach u Cristiana. Kurwa, nieźle sobie poczynają.
- Myślę, że w sobotę, jutro jest piątek pójdziemy kupić niezbędne rzeczy, a w sobotę zapraszamy – uśmiechnęła się Izka, niewytrzymałem i wziąłem ją na kolana. Spojrzałem na Nine, wreszczie! Spojrzała się tu i mina jej zrzedła, jest jeszcze nadzieja.

~‘*~‘

            Zaczęłam wydurnić się z Tello, od początku połączyła nas przyjaźń. Siedziałam na kolanach Cristiana kiedy zauważyłam, że Alexis podrywa Izke, mina mi nachwile zrzedła, przecież jeszcze półgodziny temu próbował mnie pocałować, a teraz robi to samo z Izą, czyli niemyliłam się co do niego. To playboy. No cóż…
- Jestem głodna – rzuciłam wstając.
- A mi chce się spać, Alexis idziemy? – wstała Izka i zwróciła się do Sancheza. Przewróciłam oczami, powiedziałam po polsku ciche znowu i poszłam do kuchni.
- Jeśli znajdę moją koszulkę na ziemi, obiecuje Barca straci zawodnika. – przymrurzyłam oczy
- Mhm, już się boje, no ale moje ciuchy są już chyba suche więc masz. – podszedł do mnie dość blizko i ściągną koszulkę. Przegryzłam dolną wargę i patrzyłam się jak zaczarowana w jego klate. – Proszę – podał mi koszulkę i schylił się nade mną. – Mogłaś to mieć, ale jak wolisz młodego. Pocałował mnie w policzek i wbiegł na górę. Ja stałam uszołomiona. Pokręciłam głową pare razy, aby wrócić do świata. Powoli dochodziły do mnie jego słowa.
- Idiota! – zawołałam za nim i otworzyłam lodówkę, no tak pustki.
- Zamówiłem pizze – w kuchni pojawił się Tello.
- Jesteś moim wybawcą – rzuciłam się mu na szyje
- Bo się zarumienie – powiedział śmiejąc się, zaczęłam śmiać się razem z nim. Włączyliśmy sobie film i objęci zaczeliśmy oglądać horror.
- Zaraz się posikam! Nie otwieraj drzwi! Nie otwieraj! – przeżywałam film, a Tello z rozobawieniem kiwał głową, nagle rozbrzmiał dzwonek do drzwi, zaczeliśmy oboje krzyczeć. Z góry zbiegnął Alexis i otworzył drzwi, potem przyszedł do salonu z pizza.
- Co za debile – skomentował nasze zachowanie, a ja podeszłam do niego i wyszarpałam mu pudełka z pizza udając obrażoną. Położyłam na stole i zaczęłam się zajadać, to samo zrobił Tello.
- Mmm ale dobra – zachwycałam się na głos, Alexis usiadł koło mnie na kanapie i zaczął jejść. Położył rękę na moim udzie, tak niby przypadkiem, ale ja miałam zajęte ręce pizza, że zrzucić ją. Widocznie do niego to było pozwolenie, bo zaczął głaskać moje udo. Spiorunowałam go wzrokiem.
- Ej Nina, czy Iza coś piła? – wypalił nagle, gdy przeżułam zamyśliłam się, możliwe, że chciała uczcić przyjazd, obróciłam się i spojrzałam za kanapę. No tak jak myślałam, pusta butelka po winie, nie powiem szybka jest. Zawsze jak pije sama chowa butelkę za kanapą, taka już jej natura.
- Bardzo możliwe, a co? – spojrzałam na niego.
- Bo poszliśmy do góry i zasnęła. – zaczęłam się śmiać to samo zrobił Tello, ale zaksztusił się i musiałam go ratować. – Widzisz co narobiłeś! – krzyknęłam na Alexisa, a ten się chyba obraził. Popatrzyłam z czystej ciekawości, która godzina.
- O ja pieprze! – krzyknęłam
- Kogo? – wyszczerzył się Sanchez
- Ciebie wiesz – powiedziałam bez emocji
- Tello przpraszamy, Nina prowadz do sypialni – wstał z poważną miną
- Dlaczego miałabym prowadzić cię do mojej sypialni? – zdziwiłam się
- Przecież mnie pierdolisz, do teraz to tylko w snach, więc chce urzeczywistnić ci ten sen. Dalej wstawaj królewno.- powiedział zadowolony – Wiedziałem, że mi się nie oprzesz.
- Zostaje z Tello, ty idż do swoich lasek – wtuliłam się w Cristiana. – Zostaniesz ze mna, nie? – spojrzałam na Tello. Widocznie to mu bardzo odpowiadało.
- To gdzie mam spać? – zapytał zadowolony Cristian
- Kanapa jest twoja – szepnęłam mu na ucho
- Królewno, a ja? – odezwał się Alexis stojąc nad nami
- Czy wy nie macie swoich mieszkań? – zapytałam
- Pewnie, że mamy, ale tak w nich pusto. Możemy zostać, boje się po tym filmie. Będę sam i to przyjdzie, będziesz mnie mieć na sumieniu. – powiedział Cris
- No dobrze, ale zostajecie na dole. – rozkazałam i poszłam na schody.
- Noo dobra – powiedzieli razem
- Dobranoc – powiedziałam, gdy byłam na połowie schodów
- Kolorowych królewno – powiedział Alexis
- Branoc słoneczko – dodał Cris
Leżałam w łóżku, ale coś mi nie pasowało, ta cisza. Może jednak poszli do domu. Zeszłam na palcach na dół, byłam ubrana w starą koszulkę Lecha, tą samą co miał dzisiaj na sobie Alexis, jeszcze pachniała jego perfumami. Gdy weszłam do salonu nikogo nie było, obróciłam się i już miałam wracać na góry, gdy ktoś mnie rzucił na kanape, nie mogłam krzyczeć bo ktoś zasłonił mi ręką buzie.
- Ciii, Nina to ja Alexis. – pogłaskał mnie po głowie, było ciemno nie widziałam jego oczu, ani nie wiedziałam gdzie jest Tello.
- To był głupi żart – powiedziałam obrażona
- Ładne perfumy – usmiechną się
- Nie moje – troche mi się głupio zrobiło, że widzi mnie w tej samej koszulce co miał dzisiaj na sobie, ale nie miałam wyboru, walizki są na dole, a mi niechciało się znowu schodzić. – Gdzie Tello? – próbowałam zmienić temat
- W łazięce, nie wiem co on tam tak długo robi. – podrapał się po głowie. Usiadłam na kanapie po turecku i rozejrzałam się dookoła.
- Jeny, nawet wam pościeli nie przyniosłam. Wybacz. – wstałam gwałtownie, ale on mnie pociągna na kanapę.
- Nic nie szkodzi – położył się na mnie. – Przecież możemy spać u ciebie w sypialni. – powiedział z uśmieszkiem. Wzięłam kilka wdechów, by nie poddać się ciepłu jego ciała.
- Alexis zejdź ze mnie, łaskawie cię proszę – powiedziałam dośc spokojnie, aż sama się zdziwiłam. – Możesz iść się położyć koło Izki.
- Ale ja chce koło ciebie – dał mi buziaka w usta – ale jak prosisz, zejdę z ciebie. Sama przyjdziesz jeszcze.
- Tak jasne- burknęłam. W tej chwili wyszedł Tello, Alexis turlał się ze śmiechu, a ja usiadłam i otworzyłam szeroko buzie ze zdziwienia. Tello miał moją czarną obcisłą sukienkę do tego rózowe szpilki Izy, na sukinke miał ubrne moje rózowe stringi, a stanik beżowy chyba Izy.
- Tello! – krzyknęłam obużona
- Miło mi jestem Cristiana – obkręcił się, a ja z niedowierzaniem  pokręciłam głową.
- I jak teraz wygląda twój książe? – usłyszałam Sancheza.
- Cris ćpałeś coś? – podeszłam do niego
- Nie, wydurniam się – przytulił mnie, wtedy zaczęłam się śmiać. – Lubie jak się śmiejesz – szepną mi we włosy.
- No dobra – przedłużałam – zaraz wam przyniosę pościele. – pobiegłam szybko do góry i przyniosłam dwie poduszki i koce. Rozłożyłam kanapę.
- Dziękujemy królewno – przytulili mnie obaj.
- Tello idź się przebież, błagam cię – powiedziałam błagalnym tonem. On stanął przedemną, ściągna wszystko tak, że stał teraz w samych bokserkach.  Podniósł mnie do góry i walna na kanapę. Szybko po prawej stronie zagościł Alexis, a po lewej Cris.
- Karaluchy pod poduchy – powiedział Alexis obejmując mnie ręką. Tello przykrł mnie kocem, jakoś nie miałam siły protestować o czwartej rano. Pewnie dziwnie to wyglądało, spałam głową na ramieniu Cristiana, a w pasie obejmował mnie Alexis.

~‘*~‘

            Obudziłem się chyba jako pierwsz, spojrzałem w bok, zaraz zacząłem się szczerzyć. Obok mnie spała słodko Nina, wspiołem się na ramionach i zobaczyłam, że Cristian też spi, z drugiej strony Niny i obejmuje ja ramieniem. Tak to by pewnie nie spała, pomyślałem i po cichu wstałem z łóżka, jak dobrze że teraz mamy wakcje i nie musimy iść na trening.
- Oo jeden już wstał, co tu się działo? – zapytała siadjąc na stole Izka
- Nic ciekawego – powiedziałem, wstając – chociaż ja nic nie zrobiłem – powiedziałem spoglądając na Cristiana i Nine. Cris spał w bokserkach, a Nina w majtkach i o wiele zadużej koszulce,
- Jasne – burknęła Iza – Idę do sklepu bo w lodówce pustki, a ten żarłok – wskazała na Ninę – Pożre wszytskich żywcem, jak nie dostanie śniadania.
- Nie wygląda jak żarłok – powiedziałem, przyglądając się chudziutkiej Ninie. – Dobra obudź mnie jak przyjdziesz, pomogę ci. – powiedziałem po czym położyłem się na brzuchu Niny. Iza westchnęła i poszła. Jak by zwalić Tello byłoby idealnie.
- Mmmmm – usłyszałem, a potem Nina zaczęła się przeciągać.
- To ci królewno nie pomoże i tak będziesz malutka – podnisłem się i dałem jej buziaka w policzek, widać po części jeszcze była w krainie Morfeusza, bo przytuliła się do mnie i poszła dalej spać. Pocałowałem ją we włosy i przymknąłem oczy.

~‘*~‘

            Usłyszałam jakiś głos, ale nie miałam siły otworzyć oczu. Odruchowo przytuliłam się do tego kogoś i poszłam dalej spać. Po chwili jednak się ocknęłam i spojrzałam na osobnika, na którym teraz leże. O nie, tylko nie on! Wstałam jak poparzona, ale przewróciłam się o drugiego osobnika leżącego po drugiej stronie i z impetem zleciałam na podłogę.
- Mamo jeszcze chwile – powiedział Cristian i dalej poszedł spać
- Nic ci nie jest? – usłyszałam nad głową znajomy głos.
- Chyba nie – leżałam jak kłoda na podłodzę.
- Choć – kucną przy mnie i wziął mnie na ręce.
- Puść mnie – krzyknęłam
- Jak chcesz – puścił mnie centranie na biednego Tello, który się obudził
- Co robisz idioto! – zeszłam z Cristina, który jęczał z bólu.
- Chciałaś, żebym cię puścił, proszę. – powiedział spokojnie Alexis
- Musiałeś mnie pizgnąć na biednego Tello – pogłaskałam poszkodowanego po głowie
- Dobra skończ już! Jak chcesz się z nim przespać to dalej nie krempuj się! – wrzeszczał Alexis, a ja nie wiedziałam o co mu chodzi.
- My się przyjaźnimy, że Nina jako pierwsza nie wskoczyła ci do łóżka to już twój problem – wtrącił się Cristian
- Koniec – krzyknęłam – Idę do Izy –wstałam
- Przepraszam Nina – szepną Cristian
- Nie szkodzi, to już możecie iśc, jutro widzę was na imprezie – powiedziałam spokojnie
- Nina? – powiedział Alexis
- Tak? – podszedł do mnie i mnie przytulił
- Sorry królewno
- A właśnie co ty rano do mnie mówiłeś jak się przeciągałam?-zapytałam zakładając ręce na biodra.
- Nic – uśmiechną się
- Jasne, cooo? – dałam kuksańca mu w bok
- Że po co się przeciągasz i tak będziesz malutka – wstrącił się Cristian
- Co?! – pisnkęłam
- Te a ty spałeś! – krzyną na Tello Alexis
- Ja czuwam, nie śpie – powiedział z triumfem w głosie Tello
- Żyje wśród debili – wyszłam z pokoju, ale zaraz się wróciłam bo przypomniałam sobie, że mam tam walizkę, wzięłam ciuchy i zamknęłam się w łazience.
- Nina! Sikam! – krzykną Alexis, a ja zaczęłam się śmiać
- U góry też są łazienki! – krzyknęłam
- Ale ja nie dojdę na górę.
- To poczekaj spróbuje szybko, a jak nie wytrzymasz to ogródek jest do podlania – zaśmiałam się
- Dobra to idę – krzykną Alexis i słyszałam jak otwierają się drzwi
- Biedne kwiaty!
- A co z nimi? – usłyszałam głos Izki, wiem jak uwielbia kwiaty, więc jakby się dowiedzia się, że  kazałam Sanchezowi nasikać na nie.
- A ide je podlać – powiedział dumnie Sanchez, wyszłam szybko z łazienki. I zobaczyłam jak Tello się zwija ze śmiechu.
- Gdzie ten czub?- spytałam
- No mówił, że idzie podlać kwiaty, skarb nie chłopak – powiedziała Iza
- Sanchez! – piskłam, wychodząc na dwór

wtorek, 8 stycznia 2013

Uno



            Lotnisko, bagaże właśnie jadą na pokład, ostatni raz obróciłam się, aby zapamiętać każdy szczegół, pomachałam rodzicom na pożegnanie.
- Nina! Musimy już iść!- powiedziała Iza, czym zbudziła mnie z zamyśleń. Czy dobrze robię jadąc do Barcelony? Dostane się? Choć jedno z głowy mieszkanie mamy kupione. Teraz nie ma odwrotu, raz się żyje.

Zanim się obejrzałam byliśmy już w słonecznej Barcelonie, no może nie aż tak słonecznej, bo szare chmury zwiastowały deszcz, a słońce schowało się za nimi.
Po zrobieniu wszystkich niezbędnych rzeczy wyszliśmy przed lotnisko. Ja zmieniłam profil w telefonie i zaraz napisałam do rodziców, że dolecieliśmy. Iza, moja przyjaciółka miała w tym czasie zamówić taxi, to ona miała adres naszego nowego domu, przeczuwałam, że albo zgubi adres albo nie zamówi taxi.
- Nina, wiesz kocham cię, ale taxi będzie tak za godzinę, albo wcale, mega korki. Opieprzyłam kierowcę i odmówiłam. – mówiła Izka z miną zbitego psa, a ja myślałam, że ją uduszę. Spojrzałam w niebo, pewnie zaraz zacznie padać, super.
- Daj numer, ja zadzwonię i zamówię taxi. – wzięłam od niej telefon, przepisałam numer. Łączy, pierwszy sygnał, drugi, trzeci, numer zajęty. Spojrzałam na telefon, czy dobry numer przepisałam, tak to ten. Nieźle się zapowiada. Ja mam dwie wielkie walizki i podręczną, ale to pikuś do Izy, ona ma trzy ogromne torby, plus „małą” torbę podróżną.
- Choć mam GPS w telefonie, znajdziemy dom same, może uda nam się złapać taxi po drodze. – popatrzyłam na nią jak na czubka, ja uciągnę walizki, gorzej z nią, bo trzech rąk nie ma. Ale jak chce, zobaczymy gdzie dojdzie.

~`*~`

            - Cholera, co za korki! – warkną Tello
-Uspokój się młody, bo będziesz jeszcze brzydszy niż jesteś – powiedział, Villa i razem z Messi wybuchli śmiechem.
- Cristian śpieszy się do lasek, wiesz o tej porze przyjeżdżają studentki – wyszczerzyłem się, po czym ruszyłem przed siebie.
- Wreszcie – burkną Tello – Zawieź tych debili do domu i jedziemy pod akademik – powiedział już znacznie weselej.

Odwieźliśmy Ville i Messiego do domu, potem z Tello kierowaliśmy się pod akademik, po drodze mijaliśmy dziewczyny może nie zbyt urodziwe, ale powydurniać się zawsze można. Gwizdaliśmy, Tello wstawał i kłaniał im się, a ja specjalnie zamknąłem dach, szkoda, że się skapną i usiadł na miejsce, przejeżdżaliśmy obok lotniska, chyba przez te korki taxówki nie nadarzają, bo tłumy stoją przed lotniskiem. Wypatrywaliśmy lasek, ale nie było żadnych fajnych, jednak jakieś sto metrów od lotniska… Bingo! Dwie brunetki, tłukące się z walizkami. Podjechaliśmy bliżej, widać Cristianowi też się podobały. Jedna zaraz podeszła, ta z większą ilością walizek.
- Hola, jestem Iza – uśmiechnęła się do nas
- Alexis – ucałowałem jej dłoń
- Cristian – podał rękę Izie, jednak cały czas patrzył na jej koleżankę. Nie dziwie się ja też nie mogłem oderwać od niej wzroku, powoli owa dziewczyna też podeszła, powiedziała coś do Izy w niezrozumiałym dla mnie języku, po czym spojrzała na nas, oczy jej się zaświeciły, ale udawała obrażoną. Nie udało jej się kącik ust same jej poszły do góry.
- Studentki czy turystki?- spytałem i puściłem oczko do bezimiennej dziewczyny, ona przewróciła oczami.
- Przyszłe studentki – powiedziała Iza – Aa to jest Nina, wybaczcie, że jest taka uschła, ma ciężki okres – zaśmiała się, a jak już się dowiedziałem Nina dała jej kuksańca w bok. – Zazwyczaj jest bardziej rozmowna, ale dzisiaj chyba wstała lewą nogą.
- Nie złość się, złość piękności szkodzi, takiej piękność jak ty szkoda by było. – uśmiechnąłem się, ale ona była nie ugięta. Większość lasek już by mi się uwiesiła na szyje piszcząc: Oh Sanchez, ale jesteś słodki. A ona nic, może nie wiedziała, kim jestem wiec postanowiłem się przedstawić. – Alexis Sa…
- Sanchez, tak wiem, kim jesteś, a to Tello. – pierwszy raz się uśmiechnęła, była jeszcze ładniejsza. Wie, kim jesteśmy, a jest taka oschła. Co z nią nie tak?
- No to jak się wszyscy poznali, może potrzebujecie podwózki? – zagadał Tello
- Przydałaby się – powiedziała Izka
- Poradzimy sobie i tak twoje walizki potrzebowałyby osobnego samochodu – wykręcała się Nina.
- To żaden problem, pojadę dwa razy – uśmiechnąłem się do nich, aby Iza nie czuła się odrzucona, też była ładna, ale dla mnie nie miała tego czegoś. Widząc, że Nina chce się odezwać, dodałem, – Co Nina boisz się z nami jechać? Boisz się, że nie wytrzymasz i się na nas rzucisz? – uśmiechnąłem się cwaniacko do niej, a ona oparła się o bagażnik.

~`*~`

            Co on sobie myśli! Ja rzucić się na nich, na niego. Cóż za samoocena. Usiadłam na walizce i przypatrywałam się starania dwóch piłkarzy Barcelony. Nieźle się popisywali, a raczej popisywał – Alexis. Ciekawe czy poradzi sobie z walizkami Izki.

Jak zwykle miałam racje, dwie walizki tylko zmieściły się do bagażnika, resztę położyli na tylnich siedzeniach. Ja zostałam z dwoma walizkami, które już nie miały gdzie się wcisnąć. Tello został ze mną, a Alexis pojechał z Izą pod wskazany adres, chociaż taką mam nadzieje.

Cristian okazał się być spoko, zdziwiłam się, że mamy ze sobą tyle wspólnych tematów, żartowaliśmy, opowiadaliśmy o sobie, czasem brakowało mi słów i przeplatałam hiszpański z polskim. Na co on wybuchał śmiechem. Nie wiem ile nie było Alexisa, ale nie mogłam być zła, sama nie wiedziałam, gdzie dokładnie znajduje się dom, wiec próbowałam być cierpliwa, a anegdotki z szatni, które zaczął opowiadać Cristian umilały czas. Czasem ktoś podszedł zrobić sobie z nim zdjęcie, albo chciał autograf, nigdy nie odmówił. Nie chcąc być gorsza, wyciągnęłam z torby notes i marker, podałam Tello, a ten zaczął się znowu śmiać.
- Mogę autograf? – powiedziałam słodko
- Oczywiście, a jak się nazywasz? – próbował być poważny
- Nina, Nina Olszewska – uśmiechnęłam się. Kiedy składał autograf w moim notesie, stanęłam obok niego i zaczęłam obserwować, co pisze. Autograf na pół kartki, dla Nina O… i gryzmoły. A w ostatniej linijce rząd cyferek, plus PS.Za to chce buziaka.
Uśmiechnęłam się, w tej chwili przyjechał Alexis. Wzięłam notes od Tello.
- Ej a nagroda? – wstał oburzony z walizki i zaniósł ją do samochodu. Usiadłam z stuły i czekałam jak wyruszymy, koło mnie usiadł Alexis.
- Tello uważaj to będzie moja dziewczyna. – objął mnie ramieniem, ale szybko je zrzuciłam.
- Alexis, a kto będzie prowadził – powiedział Tello siadając z przodu, na miejscu pasażera.
- Na pewno nie ty! – szybko zmienił miejsce, na kierowcy i ruszyliśmy.
- Królewno to, kiedy planujecie tą imprezke z Izą? – odwrócił się, Alexis w moją stronę
- Jaką znowu imprezę! – oburzyłam się, co ta Iza znowu wymyśliła.
- No Iza mówiła, że w weekend możemy wpaść, bo będzie impreza – uśmiechną się
- Alexis?
- Tak? – uśmiechną się szeroko
- Patrz na drogę ja cię proszę.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem. – odwrócił się. – I tak już prawie jesteśmy na miejscu, proszę królewno.
- Dziękuje – wyszłam z samochodu i patrzyłam na Iza, która stała w drzwiach. Dom był piękny, biały z dużymi oknami i drzwiami w ciemno brązowych ramach, mały ogródek i niski płotek. Uśmiechałam się sama do siebie.
- Witamy w domu. – powiedział Alexis i objął mnie ramieniem. Byłam tak zadowolona, że dałam mu buziaka w policzek odwróciłam się, ale nie dane mi było zrobić nawet kroku. Alexis złapał mnie za rękę i przyciągną do siebie. Dzieliły nas centymetry, spojrzałam mu w oczy. Miał piękne ciemne oczy, te zawsze na mnie działały. Uśmiechną się, a ja to, choć sama nie wiedzieć, czemu odwzajemniłam uśmiech, przybliżył się jeszcze bardziej, a ja utonęłam w jego tęczówkach.

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Heroes




Nina Olszewska, 19 lat




Iza Chorwat, 19 lat

 

 


 Maria Aire, 21 lat
 
 
 Alexis Sanchez, 24 lata
 
 
 Cristian Tello, 21 lat
 

i inni...