Usłyszałem
krzyk, odwróciłem się i zobaczyłem Nine.
- Schowaj to! – rozkazała i zakryła ręką oczy
- Ale co? – spytałem i podszedłem do niej bliżej
- To nie warte oglądania – próbowała wycelować ręką w mój krok, ale z zasłoniętymi oczami średnio jej się to udawało. Zacząłem się śmiać i podszedłem do niej jeszcze bliżej, usadowiłem ręce na jej tali i pocałowałem ją w szyje.
- Już – szepnąłem jej na ucho, powoli zdjęła rękę z oczu, a nasze spojrzenia się spotkały
- Alexis…
- Cii – musnąłem jej usta
- Ale… - przerwałem jej wpijając się w jej usta, zarzuciła mi ręce na szyje. Tym razem nie dam jej uciec, przycisnąłem ją do siebie i zacząłem całować coraz zachłanniej. Ona się nie opierała, położyłem ręce na jej tyłku.
- Uuuu, co ja widzę – podeszła Izka szczerząc się. – Wreszcie Nina się wyluzowała – poklepała ją po ramieniu, a Nina dała jej kuksańca.
- Skończ – wzięła ręce na biodra. – To nic… - spojrzała na mnie, a mnie jej słowa zabolały, sam nie wiem, dlaczego.
- Choć Iza pomogę ci w tym śniadaniu – wyminąłem Nine i powędrowałem za Izą do kuchni.
- Tylko jej nie skrzywdź – usłyszałem za sobą Ize
- Co? – zapytałem zdezorientowany
- Nina nie jest taka – zaczęła kroić pomidory
- Sama słyszałaś, że to nic – odparłem wyciągając talerze
- Ona nie całuje się z pierwszym lepszym – spojrzała na mnie, a ja wzruszyłem ramionami.
- Schowaj to! – rozkazała i zakryła ręką oczy
- Ale co? – spytałem i podszedłem do niej bliżej
- To nie warte oglądania – próbowała wycelować ręką w mój krok, ale z zasłoniętymi oczami średnio jej się to udawało. Zacząłem się śmiać i podszedłem do niej jeszcze bliżej, usadowiłem ręce na jej tali i pocałowałem ją w szyje.
- Już – szepnąłem jej na ucho, powoli zdjęła rękę z oczu, a nasze spojrzenia się spotkały
- Alexis…
- Cii – musnąłem jej usta
- Ale… - przerwałem jej wpijając się w jej usta, zarzuciła mi ręce na szyje. Tym razem nie dam jej uciec, przycisnąłem ją do siebie i zacząłem całować coraz zachłanniej. Ona się nie opierała, położyłem ręce na jej tyłku.
- Uuuu, co ja widzę – podeszła Izka szczerząc się. – Wreszcie Nina się wyluzowała – poklepała ją po ramieniu, a Nina dała jej kuksańca.
- Skończ – wzięła ręce na biodra. – To nic… - spojrzała na mnie, a mnie jej słowa zabolały, sam nie wiem, dlaczego.
- Choć Iza pomogę ci w tym śniadaniu – wyminąłem Nine i powędrowałem za Izą do kuchni.
- Tylko jej nie skrzywdź – usłyszałem za sobą Ize
- Co? – zapytałem zdezorientowany
- Nina nie jest taka – zaczęła kroić pomidory
- Sama słyszałaś, że to nic – odparłem wyciągając talerze
- Ona nie całuje się z pierwszym lepszym – spojrzała na mnie, a ja wzruszyłem ramionami.
~`*~`
Weszłam do
domu i usiadłam na kanapę koło Tello.
- Podlał? – uśmiechną się
- Co? – spytałam
- Podlał kwiatki? Zboczeńcu! – zaśmiał się
- A wiesz, że nawet nie mam pojęcia – spojrzałam na niego – Ej !! – walnęłam go w ramie
- Nieee, Nina tylko nie ty! – złapał się za głowę
- O co ci chodzi? – warknęłam
- Zakochałaś się w nim, naprawdę wiem, że jest przystojny, ale to nie facet dla ciebie – objął mnie ramieniem
- Powaliło cię – oburzyłam się – Ja w tym debilu, co to, to nie – założyłam ręce na piersi
- Oby to co mówisz było prawdą – spojrzał w moje oczy
- Przestań wymyślać – odwróciłam wzrok
- Nina, przyjaźnimy się tak? – spytał
- Pewnie Cris – uśmiechnęłam się
- Możesz mi powiedzieć jak zagadnąć do Izy? – spuścił głowę
- Tej Izy? – oczy zrobiły się jak pięciozłotówki
- Oj no dobra zapomni – machną ręką
- Kogoś ty sobie wybrał – uśmiechnęłam się. – Nie no kocham ją i w ogóle, ale to nie jest partia na dziewczynę
- Tak samo jak Alexis na chłopaka – mruknął
- Nie zaczynaj – pogroziłam mu palcem
Zaczęliśmy gadać, jak Tello może zagadać do Izki. Niestety nam przerwano. Do salonu wszedł Alexis z Izką.
- Śniadanko gołąbeczki – powiedziała Izka, stawiając przed nami talerz z kanapkami, nie czekając aż usiądą zaczęłam pałaszować.
- Pyszne – wyszczerzyłam się
- Mówiłam, że to głodomor- Izka wskazała na mnie i zwróciła się do Alexisa, który siedział z nietęgą miną
- Fakt, straszny – skwitował, na co ja zrobiłam obrażoną minę i założyłam ręce na piersi
- Dobra słoneczko, nie obrażaj się. – zwróciła się do mnie Iza.
Po śniadaniu zaczęłam wypakowywać torby, zatrudniłam Crisa i Alexisa, aby wnieśli moje walizki do góry. Widocznie zadomowili się u nas na dobre, wypchnęłam Tello na zakupy z Izą, chciałam też w pakiecie dołączyć, Alexisa, ale uparł się, że zostaje, bo go głowa boli. Właśnie wypakowywałam bieliznę, a do pokoju wparował Alexis jak gdyby nigdy nic położył się na moim łóżku i zaczął obserwować moje poczynania.
- Już cię główka nie boli? – dalej układałam rzeczy nie patrząc na niego
- Nie
- To możesz jechać do domu, Crisa wpakujemy w taxi – powiedziałam bez emocji
- Myślałem, że lubisz moje towarzystwo – mrukną, spojrzałam się na niego
- Pewnie, że lubię – wymusiłam się na uśmiech – Ale przecież nie będziecie z nami mieszkać – uniosłam brew
- A dlaczego by nie – oburzył się – Dom jest duży sprawdzałem ma cztery sypialnie, sprzedamy swoje mieszkania i wprowadzimy się, jeśli nam pozwolicie oczywiście. – spojrzał na mnie
- Ty na serio – zdziwiłam się
- Nie żartuje wiesz – usiadł koło mnie na dywanie i wpatrywał się we mnie
- Wiem, że znamy się krótko, ale mnie się tak samemu nudzi w domu… - zrobił słodką minę
- Pogadam z Izką – westchnęłam zrezygnowana
- Super – wykrzyczał i przytulił mnie, a raczej rzucił się na mnie co spowodowało, że przewróciłam się, a on zadowolony z siebie leżał na mnie
- Wariat – skwitowałam. Dlaczego ja jestem taka uległa? Dopiero, co ich poznaliśmy, a ja już pozwalam u siebie mieszkać…
- Podoba ci się – powiedział triumfalnie i przybliżył swoją twarz do mojej
- O nie, nie, nie – zaczęłam się wyrywać. – tak to się nie bawimy – wypiszczałam
- Oj no nie bądź taka – wymruczał, nie myśląc za wiele uderzyłam go kolanem w krok i wydostałam się, uciekając nie mogłam już wytrzymać ze śmiechu. – Dorwę cię jeszcze – krzyczał za mną
- Twoje nie doczekanie! – krzyknęłam i zbiegłam na dół, w tej chwili do domu wparowali Izka i Tello.
- Widziałaś? Ale masakra! Byleby to nie doszło do Polski! – machała mi gazetą przed twarzą Izka
- Co nie doszło? – zapytałam zdezorientowana, podała mi gazetę, a ja gdy zobaczyłam pierwsze zdjęcie spojrzałam się na Tello, ale czytałam dalej. – Dopiero, co wprowadziła się do Barcelony, a już owinęła sobie dwóch piłkarzy wokół palca. – przeczytałam fragment na głos. – Co?! – krzyknęłam
- Uspokój się – zaraz obok mnie staną Tello – Za parę dni sprawa ucichnie. Są wakacje i szukają sensacji. – objął mnie
- Cristian, ale oni tak to przedstawili jakbym się z tobą całowała, a tu widać jak całuje się z Alexisem w ogrodzie! Matko oni wiedzą gdzie mieszkam. – przeraziłam się
- Spokojnie mała – pogłaskał mnie Cristian po głowie, przytuliłam się do niego.
– To teraz pomysł Alexisa nie wypali.
- Jaki? – zapytali razem Izka i Cris
- Żebyście tu mieszkali – spojrzałam to na niego to na Izke
- Dlaczego? Jeśli tylko się zgodzicie… - uśmiechną się do Izy
- Pewnie! – wypaliła Iza, przytulając się do nas
- Z kim ja żyje – wyjęczałam i poszłam wyrzucić gazetę do kosza
Dzień zbliżał się ku końcowi, jutro impreza, Izka zapewniła mnie, że będzie to mała impreza, zapraszanie gości zostawiłam jej bo ja szczerze nie znałam nikogo, a ona była tutaj na wakacjach. Bałam się, co znaczy dla Izy mała impreza, ale musiałam jej zaufać. Tello i Sanchez powiedzieli, że zaproszą paru kumpli, słysząc to przeraziłam się, o ile Izki wybryki znałam na pamięć i się do nich przyzwyczaiłam o tyle słowo „parę” z ust piłkarzy przyprawiało mnie o zawrót głowy. Postanowiliśmy już dzisiaj przygotować część by jutro mieć czas dla siebie. Ja zakładałam jakieś kolorowe ozdoby, a Tello z Izką przygotowywali coś w kuchni. A może jednak coś będzie z tej dwójki? Musiałam iść po krzesło do kuchni, ale szybko zrezygnowałam z tego widząc obściskujących się przyjaciół. Wróciłam do salonu i nie pozostało mi nic innego jak poprosić o pomoc tego erotomana Alexisa. Tylko gdzie on jest?
- Podlał? – uśmiechną się
- Co? – spytałam
- Podlał kwiatki? Zboczeńcu! – zaśmiał się
- A wiesz, że nawet nie mam pojęcia – spojrzałam na niego – Ej !! – walnęłam go w ramie
- Nieee, Nina tylko nie ty! – złapał się za głowę
- O co ci chodzi? – warknęłam
- Zakochałaś się w nim, naprawdę wiem, że jest przystojny, ale to nie facet dla ciebie – objął mnie ramieniem
- Powaliło cię – oburzyłam się – Ja w tym debilu, co to, to nie – założyłam ręce na piersi
- Oby to co mówisz było prawdą – spojrzał w moje oczy
- Przestań wymyślać – odwróciłam wzrok
- Nina, przyjaźnimy się tak? – spytał
- Pewnie Cris – uśmiechnęłam się
- Możesz mi powiedzieć jak zagadnąć do Izy? – spuścił głowę
- Tej Izy? – oczy zrobiły się jak pięciozłotówki
- Oj no dobra zapomni – machną ręką
- Kogoś ty sobie wybrał – uśmiechnęłam się. – Nie no kocham ją i w ogóle, ale to nie jest partia na dziewczynę
- Tak samo jak Alexis na chłopaka – mruknął
- Nie zaczynaj – pogroziłam mu palcem
Zaczęliśmy gadać, jak Tello może zagadać do Izki. Niestety nam przerwano. Do salonu wszedł Alexis z Izką.
- Śniadanko gołąbeczki – powiedziała Izka, stawiając przed nami talerz z kanapkami, nie czekając aż usiądą zaczęłam pałaszować.
- Pyszne – wyszczerzyłam się
- Mówiłam, że to głodomor- Izka wskazała na mnie i zwróciła się do Alexisa, który siedział z nietęgą miną
- Fakt, straszny – skwitował, na co ja zrobiłam obrażoną minę i założyłam ręce na piersi
- Dobra słoneczko, nie obrażaj się. – zwróciła się do mnie Iza.
Po śniadaniu zaczęłam wypakowywać torby, zatrudniłam Crisa i Alexisa, aby wnieśli moje walizki do góry. Widocznie zadomowili się u nas na dobre, wypchnęłam Tello na zakupy z Izą, chciałam też w pakiecie dołączyć, Alexisa, ale uparł się, że zostaje, bo go głowa boli. Właśnie wypakowywałam bieliznę, a do pokoju wparował Alexis jak gdyby nigdy nic położył się na moim łóżku i zaczął obserwować moje poczynania.
- Już cię główka nie boli? – dalej układałam rzeczy nie patrząc na niego
- Nie
- To możesz jechać do domu, Crisa wpakujemy w taxi – powiedziałam bez emocji
- Myślałem, że lubisz moje towarzystwo – mrukną, spojrzałam się na niego
- Pewnie, że lubię – wymusiłam się na uśmiech – Ale przecież nie będziecie z nami mieszkać – uniosłam brew
- A dlaczego by nie – oburzył się – Dom jest duży sprawdzałem ma cztery sypialnie, sprzedamy swoje mieszkania i wprowadzimy się, jeśli nam pozwolicie oczywiście. – spojrzał na mnie
- Ty na serio – zdziwiłam się
- Nie żartuje wiesz – usiadł koło mnie na dywanie i wpatrywał się we mnie
- Wiem, że znamy się krótko, ale mnie się tak samemu nudzi w domu… - zrobił słodką minę
- Pogadam z Izką – westchnęłam zrezygnowana
- Super – wykrzyczał i przytulił mnie, a raczej rzucił się na mnie co spowodowało, że przewróciłam się, a on zadowolony z siebie leżał na mnie
- Wariat – skwitowałam. Dlaczego ja jestem taka uległa? Dopiero, co ich poznaliśmy, a ja już pozwalam u siebie mieszkać…
- Podoba ci się – powiedział triumfalnie i przybliżył swoją twarz do mojej
- O nie, nie, nie – zaczęłam się wyrywać. – tak to się nie bawimy – wypiszczałam
- Oj no nie bądź taka – wymruczał, nie myśląc za wiele uderzyłam go kolanem w krok i wydostałam się, uciekając nie mogłam już wytrzymać ze śmiechu. – Dorwę cię jeszcze – krzyczał za mną
- Twoje nie doczekanie! – krzyknęłam i zbiegłam na dół, w tej chwili do domu wparowali Izka i Tello.
- Widziałaś? Ale masakra! Byleby to nie doszło do Polski! – machała mi gazetą przed twarzą Izka
- Co nie doszło? – zapytałam zdezorientowana, podała mi gazetę, a ja gdy zobaczyłam pierwsze zdjęcie spojrzałam się na Tello, ale czytałam dalej. – Dopiero, co wprowadziła się do Barcelony, a już owinęła sobie dwóch piłkarzy wokół palca. – przeczytałam fragment na głos. – Co?! – krzyknęłam
- Uspokój się – zaraz obok mnie staną Tello – Za parę dni sprawa ucichnie. Są wakacje i szukają sensacji. – objął mnie
- Cristian, ale oni tak to przedstawili jakbym się z tobą całowała, a tu widać jak całuje się z Alexisem w ogrodzie! Matko oni wiedzą gdzie mieszkam. – przeraziłam się
- Spokojnie mała – pogłaskał mnie Cristian po głowie, przytuliłam się do niego.
– To teraz pomysł Alexisa nie wypali.
- Jaki? – zapytali razem Izka i Cris
- Żebyście tu mieszkali – spojrzałam to na niego to na Izke
- Dlaczego? Jeśli tylko się zgodzicie… - uśmiechną się do Izy
- Pewnie! – wypaliła Iza, przytulając się do nas
- Z kim ja żyje – wyjęczałam i poszłam wyrzucić gazetę do kosza
Dzień zbliżał się ku końcowi, jutro impreza, Izka zapewniła mnie, że będzie to mała impreza, zapraszanie gości zostawiłam jej bo ja szczerze nie znałam nikogo, a ona była tutaj na wakacjach. Bałam się, co znaczy dla Izy mała impreza, ale musiałam jej zaufać. Tello i Sanchez powiedzieli, że zaproszą paru kumpli, słysząc to przeraziłam się, o ile Izki wybryki znałam na pamięć i się do nich przyzwyczaiłam o tyle słowo „parę” z ust piłkarzy przyprawiało mnie o zawrót głowy. Postanowiliśmy już dzisiaj przygotować część by jutro mieć czas dla siebie. Ja zakładałam jakieś kolorowe ozdoby, a Tello z Izką przygotowywali coś w kuchni. A może jednak coś będzie z tej dwójki? Musiałam iść po krzesło do kuchni, ale szybko zrezygnowałam z tego widząc obściskujących się przyjaciół. Wróciłam do salonu i nie pozostało mi nic innego jak poprosić o pomoc tego erotomana Alexisa. Tylko gdzie on jest?
~`*~`
Siedziałem
z tyłu w ogrodzie, nagle telefon zaczął dzwonić, jak to miałem w zwyczaju
odebrałem nie patrząc na wyświetlacz.
- Halo
- Alexis, gdzieś ty się podziewasz byłam u ciebie wczoraj i dzisiaj, ale pocałowałam klamkę – powiedziała zirytowana Maria, po krzykach ją poznałem, od tygodni nie dawała mi spokoju. Znaczy była moją dziewczyną. Byłą. Sama to wykrzyczała jakieś dwa tygodnie temu w klubie. To było mi na rękę, bo nie wiedziałem jak z nią zarwać, nie lubię być uwiązany do jednej, teraz obrałem sobie nowy cel, Nine. Więc, o co Mari chodzi?
- Po co chciałaś się ze mną spotkać, przecież zerwałaś ze mną – powiedziałem bez emocji
- Oj no kochanie, byłam pijana, nie wiedziałam, co mówię – nagle jej głos wydawał się być tak słodki
- To już nie ma znaczenia, nie jesteśmy razem – wymruczałem, zaczynała mi działać na nerwy
- Dlaczego taki jesteś! Ja cię kocham – lamentowała, ja położyłem telefon na stolik, jak chce to niech sobie gada sama do siebie, ja nie mam ochoty na pogawędkę z nią jaka to ona biedna, niech się wreszcie ogarnie.
Położyłem się na trawie i spojrzałem w gwiazdy.
- Nina – westchnąłem pod nosem
- Co chcesz? – wstałem szybko z miejsca, przede mną stała ona, z chytrym uśmieszkiem, co jej miałem teraz powiedzieć. – Odebrało ci mowę matole? – pokiwała mi przed twarzą
- Nie – warknąłem, chciałem już ją ominąć, ale zatrzymała mnie
- Pomożesz mi w strojeniu domu – powiedziała błagalnym tonem, patrząc się na mnie tymi jej boskimi oczami, szybko jednak się otrząsnąłem wiedziałem, że za darmo umarło.
- A co z tego będę miał – spojrzałem na nią i pokazałem jej język
- Matkoooo, Alexis naprawdę! - krzyknęła
- Co? – spytałem z uśmieszkiem
- Musiałeś? Musiałeś zadać to głupie pytanie, nic nie dostaniesz! – krzyknęła i poszła w stronę domu
- Nina! Przepraszam! – podbiegłem do niej – Pomogę ci
Stroiliśmy salon, Nina miewa jednak głupie pomysły jest taka malutka, że niedosięgła do połowy ściany, śmiałem się z niej, wtedy ona pobiegła na górę i zbiegła z parą szpilek, naprawdę obcas był mega wysoki. Ubrała je i dumnie zaczęła stroić korytarz. Podszedłem do niej od tyłu i złapałem w tali, widząc, że nie dosięga do lamp, spojrzała na mnie zdziwiona i uwiesiła ozdoby.
- Dziękuje – szepnęła i poszła w stronę schowka, po chwili wróciła z wielkim kartonem – To został nam ogród – uśmiechnęła się
- Tak jest – zasalutowałem i zabrałem od niej karton
- Tu zawiesimy lampki, a tam postawimy te… - wyłączyłem się totalnie, podziwiałem ją, była naprawdę piękna. – Ziemia do Alexisa!
- A tak, to, co robimy – westchnęła tylko.
- Weź mnie na bary, powiesimy lampki – ukucnąłem, aby mogła wejść mi na ramiona, to mi odpowiadało całkowicie, mogłem bezkarnie trzymać ręce na jej udach.
- Ale jesteś ciężka – zacząłem chwiać się w jedną i w drugą stronę, za co oberwałem po głowie
- Debil – skwitowała i zaczęła mocować lampki
- Nie większy od ciebie – mruknąłem
- Mówiłeś coś? – powiedziała przesłodzonym tonem
- A co masz coś ze słuchem, że musisz się dopytywać? – odchyliłem głowę do tyłu, aby spojrzeć na nią
- Jesteś idiotą – burknęła
- Też cię kocham – uśmiechnąłem się, po tym „wyznaniu” Nina już nic nie mówiła.
Po skończonej pracy wybrałem się do pokoju, niestety trafiłem bez łazienki, więc wyszedłem na niewielki korytarz i skierowałem się do ubikacji. Po drodze przypomniałem sobie, że zostawiłem telefon w ogrodzie, szybko zbiegłem na dół, a potem do kuchni gdzie stanąłem jak wryty.
- Tello? – zapytałem niedowierzając
- Alexis – zapytał zdziwiony Cris, który właśnie miział się z Izką. – Myślałem, że już śpicie – jękną zażenowany
- Dobraaa, nie przeszkadzajcie sobie, już mnie tu nie ma. – wybiegłem szybko z kuchni przez drzwi prowadzące do ogrodu i wpakowałem leżący tam telefon do spodni. Właśnie przechodziłem obok pokoju Niny, kiedy usłyszałem, że z kimś rozmawia, niestety nic nie zrozumiałem, bo mówiła po polsku, przystanąłem pod jej drzwiami i zacząłem nasłuchiwać, wiem, że to nie ładnie, ale i tak nic nie rozumiałem.
- Halo
- Alexis, gdzieś ty się podziewasz byłam u ciebie wczoraj i dzisiaj, ale pocałowałam klamkę – powiedziała zirytowana Maria, po krzykach ją poznałem, od tygodni nie dawała mi spokoju. Znaczy była moją dziewczyną. Byłą. Sama to wykrzyczała jakieś dwa tygodnie temu w klubie. To było mi na rękę, bo nie wiedziałem jak z nią zarwać, nie lubię być uwiązany do jednej, teraz obrałem sobie nowy cel, Nine. Więc, o co Mari chodzi?
- Po co chciałaś się ze mną spotkać, przecież zerwałaś ze mną – powiedziałem bez emocji
- Oj no kochanie, byłam pijana, nie wiedziałam, co mówię – nagle jej głos wydawał się być tak słodki
- To już nie ma znaczenia, nie jesteśmy razem – wymruczałem, zaczynała mi działać na nerwy
- Dlaczego taki jesteś! Ja cię kocham – lamentowała, ja położyłem telefon na stolik, jak chce to niech sobie gada sama do siebie, ja nie mam ochoty na pogawędkę z nią jaka to ona biedna, niech się wreszcie ogarnie.
Położyłem się na trawie i spojrzałem w gwiazdy.
- Nina – westchnąłem pod nosem
- Co chcesz? – wstałem szybko z miejsca, przede mną stała ona, z chytrym uśmieszkiem, co jej miałem teraz powiedzieć. – Odebrało ci mowę matole? – pokiwała mi przed twarzą
- Nie – warknąłem, chciałem już ją ominąć, ale zatrzymała mnie
- Pomożesz mi w strojeniu domu – powiedziała błagalnym tonem, patrząc się na mnie tymi jej boskimi oczami, szybko jednak się otrząsnąłem wiedziałem, że za darmo umarło.
- A co z tego będę miał – spojrzałem na nią i pokazałem jej język
- Matkoooo, Alexis naprawdę! - krzyknęła
- Co? – spytałem z uśmieszkiem
- Musiałeś? Musiałeś zadać to głupie pytanie, nic nie dostaniesz! – krzyknęła i poszła w stronę domu
- Nina! Przepraszam! – podbiegłem do niej – Pomogę ci
Stroiliśmy salon, Nina miewa jednak głupie pomysły jest taka malutka, że niedosięgła do połowy ściany, śmiałem się z niej, wtedy ona pobiegła na górę i zbiegła z parą szpilek, naprawdę obcas był mega wysoki. Ubrała je i dumnie zaczęła stroić korytarz. Podszedłem do niej od tyłu i złapałem w tali, widząc, że nie dosięga do lamp, spojrzała na mnie zdziwiona i uwiesiła ozdoby.
- Dziękuje – szepnęła i poszła w stronę schowka, po chwili wróciła z wielkim kartonem – To został nam ogród – uśmiechnęła się
- Tak jest – zasalutowałem i zabrałem od niej karton
- Tu zawiesimy lampki, a tam postawimy te… - wyłączyłem się totalnie, podziwiałem ją, była naprawdę piękna. – Ziemia do Alexisa!
- A tak, to, co robimy – westchnęła tylko.
- Weź mnie na bary, powiesimy lampki – ukucnąłem, aby mogła wejść mi na ramiona, to mi odpowiadało całkowicie, mogłem bezkarnie trzymać ręce na jej udach.
- Ale jesteś ciężka – zacząłem chwiać się w jedną i w drugą stronę, za co oberwałem po głowie
- Debil – skwitowała i zaczęła mocować lampki
- Nie większy od ciebie – mruknąłem
- Mówiłeś coś? – powiedziała przesłodzonym tonem
- A co masz coś ze słuchem, że musisz się dopytywać? – odchyliłem głowę do tyłu, aby spojrzeć na nią
- Jesteś idiotą – burknęła
- Też cię kocham – uśmiechnąłem się, po tym „wyznaniu” Nina już nic nie mówiła.
Po skończonej pracy wybrałem się do pokoju, niestety trafiłem bez łazienki, więc wyszedłem na niewielki korytarz i skierowałem się do ubikacji. Po drodze przypomniałem sobie, że zostawiłem telefon w ogrodzie, szybko zbiegłem na dół, a potem do kuchni gdzie stanąłem jak wryty.
- Tello? – zapytałem niedowierzając
- Alexis – zapytał zdziwiony Cris, który właśnie miział się z Izką. – Myślałem, że już śpicie – jękną zażenowany
- Dobraaa, nie przeszkadzajcie sobie, już mnie tu nie ma. – wybiegłem szybko z kuchni przez drzwi prowadzące do ogrodu i wpakowałem leżący tam telefon do spodni. Właśnie przechodziłem obok pokoju Niny, kiedy usłyszałem, że z kimś rozmawia, niestety nic nie zrozumiałem, bo mówiła po polsku, przystanąłem pod jej drzwiami i zacząłem nasłuchiwać, wiem, że to nie ładnie, ale i tak nic nie rozumiałem.
~`*~`
- I jak tam nasz
ukochany klub? – spytałam kumpla, z którym rozmawiałam przez kamerkę. Znaliśmy
się od lat, jeździliśmy razem na mecze Lecha Poznań, to ja go namówiłam abyśmy
poszli na kocioł. Tęsknie za tą atmosferą, kibicami, ale postanowiłam, że będę
studiować w Barcelonie, jakoś zawsze mnie tu ciągnęło musiałam tu przyjechać,
kiedy miałam jeszcze szansę.
- A wiesz dopiero, co wrócili z urlopów, dostałem posadę tam – uśmiechną się do mnie Kamil, traktowałam go jako starszego brata, którego zawsze chciałam mieć.
- Gratuluje – wypiszczałam, w tym momencie wparował Alexis. Spiorunowałam go wzrokiem, bo miałam na sobie tylko koszulkę i majtki. Noo tak on już mnie tak widział, kiedy zmusili mnie do spania z nimi na kanapie.
- Słyszałem krzyki, więc jestem, co się stało? - staną za mną i bacznie przyglądała się mojemu rozmówcy, Kamil jak to on zaczął się śmiać.
- Nic matole, nie widzisz, że rozmawiam – zwróciłam się do niego po hiszpańsku, a Kamil przyglądała się osobnikowi, który wparował do mojego pokoju.
- E to jest Alexis Sanchez? – spytał zdezorientowany teraz Kamil, pokiwałam twierdząco głową, na co on otworzył buzie.
- Co ja? – spytał podenerwowany i nadal stojący za mną Alexis
- Pytał się czy ty to ty. – zaśmiałam się i tym razem mówiłam po angielsku, aby jeden i drugi mnie zrozumieli. Co ja z nimi mam.
- A on to, kto? – spojrzał badawczo w ekran mojego laptopa
- Grzegorz Brzęczyszczykiewicz – zaśmiał się mój przyjaciel
- Grzy Brzy – zaczął łamać sobie język Alexis, na co ja zareagowałam niepohamowanym śmiechem
- Ej – warknął Chilijczyk
- To Kamil – przedstawiłam przyjaciela, bo wiedziałam, że nadal będzie się wydurniał. – Najlepszy trener na świecie, jak na razie młodzików, ale poczekaj, jeszcze będziesz chciał u niego grać – popatrzyłam to na jednego to na drugiego
- Jasne – burknął Alexis
- A tak z innej beczki, co on w ogóle u ciebie robi, hm? – zapytał dobitnie Kamil
- Mieszkam – odpowiedział dumnie Alexis
- Nie no spoko Nina – założył ręce na piersi Kamil
- Miałam ci powiedzieć, ale widzisz, że kontrolowana jestem 24h – uśmiechnęłam się przepraszająco do kumpla. – Ale mam do ciebie zdjęcie twojego nowego zawodnika, nawet barwy już przyodział – spojrzałam na Alexisa, który usiadł koło mnie i przyglądał mi się badawczo. Wyciągnęłam telefon i zaczęłam w nim szperać, poszukałam zdjęcie Alexisa w mojej koszulce i podstawiłam pod kamerkę internetową. Kamil zaczął zwijać się ze śmiechu, a Alexis wyrwał mi telefon.
- Skąd to masz – oburzył się Alexis
- Cristian mi przesłał – powiedziałam przez śmiech
- Zabije go – warknął
- Eeee, chwila, jaki znowu Cristian? – zapytał Kamil – Z Ronaldo też mnie zdradziłaś? – zmarszczył brwi
- Zdradziłaś? – zapytał dobitnie Alexis. Ja wiedziałam, że Kamil żartuje, ale najwidoczniej Sanchez wszystko bierze na poważnie.
- Tello kochanie – uśmiechnęłam się do kamerki, nie zwracając uwagi na pytanie Alexisa
- Kochanie? – znowu odezwał się Alexis
- A co ma mówić? Wstawaj kochanie będzie ruchanie? – powiedział z cwanym uśmiechem Kamil
- Nie no jesteście siebie warci – powiedziałam patrząc to na Kamila, który już nie może wytrzymać ze śmiechu, to na Alexisa, który chyba jest zażenowany, a może zazdrosny?
- No dobra zaraz muszę kończyć bo Marta wraca, a wiesz jaka ona zazdrosna. Myślę, że odwiedzisz jeszcze nas i pójdziemy na mecz? – zapytał Kamil, spojrzałam na Alexisa, który po jego słowach nie jest już taki przygaszony.
- Tak na pewno przyjadę nie przeżyje bez was, bez tej mojej miłości – uśmiechnęłam się i popatrzyłam na mój nadgarstek gdzie znajdowała się bransoletka z herbem Lecha.
- To pa słońce, nie baluj za dużo, a jak coś wiesz, że mogę przylecieć w każdej chwili i porozmawiać po swojemu, z kim trzeba – wypowiadając ostatnie słowa spojrzał na Alexisa.
- Paaa – wysłałam mu buziaka
- I potem mi wszystko wytłumaczysz, ale po polsku – zaśmiał się – Pa, pa – i się rozłączył
Spojrzałam na Alexisa, uśmiechał się głupkowato. Wyszarpałam mu mój telefon, okazało się, że zrobił zdjęcia moim majtkom, zdzieliłam go po głowie i wsunęłam się pod kołdrę odkładając laptopa na półkę.
- Możesz już iść, widzisz, że jestem cała i zdrowa.
- Może jesteś cała, ale zdrowa na pewno nie – zmrużyłam oczy nie wiedząc, dokąd on zmierza. Przewrócił oczami i kontynuował. – Darłaś się jak głupia, zadajesz się z jakimś gangsterem i powiesz jeszcze, że jesteś zdrowa na umyśle – skwitował. Walnęłam go poduszką i wskazałam ręką drzwi. Wstał, ale nie ruszył się nawet o krok.
- Coś masz do mojego kumpla? To mu to powiedz – skwitowałam
- Dobra, dobra nie bulwersuj się – podniósł ręce w geście obrony. Zaraz na jego twarzy pojawił się uśmiech – Pożyczę łazienkę – i wbiegł do mojej łazienki
- Co? – wypiszczałam i wstałam szybko z łóżka podeszłam do drzwi łazienki i przez chwile nie wiedziałam czy wejść, ale w końcu je otworzyłam. Ukazał mi się nagi Sanchez, odwróciłam się szybko i zamknęłam za sobą drzwi. – Twoja łazienka jest na korytarzu, wyłaź – powiedziałam z zamkniętymi oczami
- Marudzisz słoneczko – zaśmiał się Alexis
- Wyjdź z mojej łazienki – warknęłam
- A co nie przyjrzałaś się, wiem, że mam boskie ciało. Poczekaj wykąpie się i zajmę się tobą – po tych słowach usłyszałam tylko szum wody, zapewne z prysznica. Nie mam już na tego debila siły, gdy wróciłam do łóżka usłyszałam jęki Izki.
- O niee! – wykrzyczałam i położyłam sobie poduszkę na głowię.
- A wiesz dopiero, co wrócili z urlopów, dostałem posadę tam – uśmiechną się do mnie Kamil, traktowałam go jako starszego brata, którego zawsze chciałam mieć.
- Gratuluje – wypiszczałam, w tym momencie wparował Alexis. Spiorunowałam go wzrokiem, bo miałam na sobie tylko koszulkę i majtki. Noo tak on już mnie tak widział, kiedy zmusili mnie do spania z nimi na kanapie.
- Słyszałem krzyki, więc jestem, co się stało? - staną za mną i bacznie przyglądała się mojemu rozmówcy, Kamil jak to on zaczął się śmiać.
- Nic matole, nie widzisz, że rozmawiam – zwróciłam się do niego po hiszpańsku, a Kamil przyglądała się osobnikowi, który wparował do mojego pokoju.
- E to jest Alexis Sanchez? – spytał zdezorientowany teraz Kamil, pokiwałam twierdząco głową, na co on otworzył buzie.
- Co ja? – spytał podenerwowany i nadal stojący za mną Alexis
- Pytał się czy ty to ty. – zaśmiałam się i tym razem mówiłam po angielsku, aby jeden i drugi mnie zrozumieli. Co ja z nimi mam.
- A on to, kto? – spojrzał badawczo w ekran mojego laptopa
- Grzegorz Brzęczyszczykiewicz – zaśmiał się mój przyjaciel
- Grzy Brzy – zaczął łamać sobie język Alexis, na co ja zareagowałam niepohamowanym śmiechem
- Ej – warknął Chilijczyk
- To Kamil – przedstawiłam przyjaciela, bo wiedziałam, że nadal będzie się wydurniał. – Najlepszy trener na świecie, jak na razie młodzików, ale poczekaj, jeszcze będziesz chciał u niego grać – popatrzyłam to na jednego to na drugiego
- Jasne – burknął Alexis
- A tak z innej beczki, co on w ogóle u ciebie robi, hm? – zapytał dobitnie Kamil
- Mieszkam – odpowiedział dumnie Alexis
- Nie no spoko Nina – założył ręce na piersi Kamil
- Miałam ci powiedzieć, ale widzisz, że kontrolowana jestem 24h – uśmiechnęłam się przepraszająco do kumpla. – Ale mam do ciebie zdjęcie twojego nowego zawodnika, nawet barwy już przyodział – spojrzałam na Alexisa, który usiadł koło mnie i przyglądał mi się badawczo. Wyciągnęłam telefon i zaczęłam w nim szperać, poszukałam zdjęcie Alexisa w mojej koszulce i podstawiłam pod kamerkę internetową. Kamil zaczął zwijać się ze śmiechu, a Alexis wyrwał mi telefon.
- Skąd to masz – oburzył się Alexis
- Cristian mi przesłał – powiedziałam przez śmiech
- Zabije go – warknął
- Eeee, chwila, jaki znowu Cristian? – zapytał Kamil – Z Ronaldo też mnie zdradziłaś? – zmarszczył brwi
- Zdradziłaś? – zapytał dobitnie Alexis. Ja wiedziałam, że Kamil żartuje, ale najwidoczniej Sanchez wszystko bierze na poważnie.
- Tello kochanie – uśmiechnęłam się do kamerki, nie zwracając uwagi na pytanie Alexisa
- Kochanie? – znowu odezwał się Alexis
- A co ma mówić? Wstawaj kochanie będzie ruchanie? – powiedział z cwanym uśmiechem Kamil
- Nie no jesteście siebie warci – powiedziałam patrząc to na Kamila, który już nie może wytrzymać ze śmiechu, to na Alexisa, który chyba jest zażenowany, a może zazdrosny?
- No dobra zaraz muszę kończyć bo Marta wraca, a wiesz jaka ona zazdrosna. Myślę, że odwiedzisz jeszcze nas i pójdziemy na mecz? – zapytał Kamil, spojrzałam na Alexisa, który po jego słowach nie jest już taki przygaszony.
- Tak na pewno przyjadę nie przeżyje bez was, bez tej mojej miłości – uśmiechnęłam się i popatrzyłam na mój nadgarstek gdzie znajdowała się bransoletka z herbem Lecha.
- To pa słońce, nie baluj za dużo, a jak coś wiesz, że mogę przylecieć w każdej chwili i porozmawiać po swojemu, z kim trzeba – wypowiadając ostatnie słowa spojrzał na Alexisa.
- Paaa – wysłałam mu buziaka
- I potem mi wszystko wytłumaczysz, ale po polsku – zaśmiał się – Pa, pa – i się rozłączył
Spojrzałam na Alexisa, uśmiechał się głupkowato. Wyszarpałam mu mój telefon, okazało się, że zrobił zdjęcia moim majtkom, zdzieliłam go po głowie i wsunęłam się pod kołdrę odkładając laptopa na półkę.
- Możesz już iść, widzisz, że jestem cała i zdrowa.
- Może jesteś cała, ale zdrowa na pewno nie – zmrużyłam oczy nie wiedząc, dokąd on zmierza. Przewrócił oczami i kontynuował. – Darłaś się jak głupia, zadajesz się z jakimś gangsterem i powiesz jeszcze, że jesteś zdrowa na umyśle – skwitował. Walnęłam go poduszką i wskazałam ręką drzwi. Wstał, ale nie ruszył się nawet o krok.
- Coś masz do mojego kumpla? To mu to powiedz – skwitowałam
- Dobra, dobra nie bulwersuj się – podniósł ręce w geście obrony. Zaraz na jego twarzy pojawił się uśmiech – Pożyczę łazienkę – i wbiegł do mojej łazienki
- Co? – wypiszczałam i wstałam szybko z łóżka podeszłam do drzwi łazienki i przez chwile nie wiedziałam czy wejść, ale w końcu je otworzyłam. Ukazał mi się nagi Sanchez, odwróciłam się szybko i zamknęłam za sobą drzwi. – Twoja łazienka jest na korytarzu, wyłaź – powiedziałam z zamkniętymi oczami
- Marudzisz słoneczko – zaśmiał się Alexis
- Wyjdź z mojej łazienki – warknęłam
- A co nie przyjrzałaś się, wiem, że mam boskie ciało. Poczekaj wykąpie się i zajmę się tobą – po tych słowach usłyszałam tylko szum wody, zapewne z prysznica. Nie mam już na tego debila siły, gdy wróciłam do łóżka usłyszałam jęki Izki.
- O niee! – wykrzyczałam i położyłam sobie poduszkę na głowię.
Swietny rozdzial ;> jest ostro lubie to! Zazdrosny Alexis . . Pozdqawiam ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, myślę że to będzie ciekawe opowiadanie więc zaobserwowałam i zapraszam do mnie na nowy rozdział ;p
OdpowiedzUsuńhttp://el-temperamento-del-sol-y-del-mar.blogspot.com/
http://el-temperamento-del-sol-y-del-mar.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział ;p I czekam na kolejne u Ciebie :D
zapraszam na bloga z opowiadaniem o drugich szansach,przyjaźni iwyjątkowym uczuciu łączącym psycholog sportową i jednego z zawodników FC Barcelony. Mam nadzieję,że zajrzysz;)
OdpowiedzUsuńwww.you-can-fix-everything.blogspot.com