Patrzyłam
na blondi stojącą przede mną, Alexis osłonił mnie, a ta wariatka rzuciła
butelką wina w naszą stronę. Na całe szczęście nie trafiła w nas, wkurzyłam się,
bo dopiero, co wypucowałam podłogi. W międzyczasie pojawili się w korytarzu
wszyscy goście.
- Kociaki będą się bić – zagwizdał Kamil
- Zamknij się – odburknęłam wychodząc, przed Alexisa
- Te blondi uważaj na Ninę, on z nami trenowała – zaśmiał się Filip i zwrócił się do wściekłej blondi.
- Alexis ja ci chciałam dać drugą szanse, a ty już zamieszkałeś z inną – nic sobie nie robiła z naszej obecności i darła się na Sancheza
- Ale ja nie chcę szansy, odwal się – grzmiał Chilijczyk, widziałam w oczach dziewczyny łzy, trochę mi się jej żal zrobiło, ale nie na długo, bo zaczęła mnie obrażać, wzięłam ją za koszulkę i wypchnęłam za drzwi.
- Idź porozmawiać ze swoją dziunią na zewnątrz, a nie robi sceny przy gościach – wysyczałam do Alexisa i poszłam do salonu.
- Waruj Nina – spojrzał na mnie Kamil, a ja zabiłam go wzrokiem, podniósł tylko ręce w geście obrony.
- A w mordę chcesz? – zapytałam słodko, nic nie odpowiedział, zaraz przyszedł Sanchez widać było, że jest zły. Kolejny dzwonek.
- Tym razem ja otworze – powiedział Tello i wstał, słyszałam jak otwiera drzwi, było można usłyszeć wesoły gwar, po chwili zjawił się Tello w towarzystwie swoich kolegów z drużyny. Uśmiechnęłam się mimowolnie, właśnie widzę prawie całą drużynę FCB! Po przedstawieniu się wszyscy zabrali się za picie, Czesiek razem z Tello włączyli muzykę, zaczęły się dzikie tańce, po dwóch godzina doszli jeszcze znajomi Izki, którzy po wypiciu sporej ilości alkoholu przestali ze zdziwieniem wpatrywać się w piłkarzy, a ja z Izką mieliśmy chwile oddechu, bo przyszły inne dziewczyny i teraz je zamęczali chłopacy. Usiadł koło mnie Kamil, był już wstawiony jeszcze nawet 21 nie ma, a on ledwo się trzyma na nogach. Zaczął opowiadać mi jak mu idzie w Lechu, aby skwitować swoją wypowiedź zdaniem, że zawsze mnie kochał. Spojrzałam na niego zdziwiona i przywołałam Alexisa do siebie, który właśnie się nam przyglądał, bo mój kumpel właśnie zaliczył zgon.
- Co jest – zapytał
- Pomóż mi go odholować na górę – powiedziałam błagalnie
- Takiego byka! – oburzył się – Ja nie dam rady
- Wiedziałam, że te twoje mięśnie to tyko pic na wodę fotomontaż – skwitowałam podenerwowana. I usiłowałam podnieść Kamila z kanapy. Gdy wreszcie mi się to udało Kamil na chwile się obudził, wymamrotał coś pod nosem i znów opadł na kanapę tym samym teraz ja leżałam na nim.
- Dobra już – pomógł mi wstać z Kamila i wspólnymi siłami wyszliśmy z pokoju, a następnie siłowaliśmy się z nim po schodach. –Gdzie go położymy? – spytał Alex
- U mnie jest najbliżej – i szarpnęłam Kamila, bo uwiesił się na mnie całym ciałem, tak jak kiedyś na kotle przy barach.
- I co będziesz z nim spać – oburzył się Alexis
- To nic nowego – powiedziałam bez emocji, spojrzałam na Alexisa, widocznie ta odpowiedź mu się nie spodobała, bo aż poczerwieniał ze złości.
- Ach tak, wszystko już rozumiem – wysyczał
- Oj no, o co ci chodzi – warknęłam – Spałam z nim tylko w łóżku, nie uprawiłam z nim sex,’u, jeśli o tym myślisz – wyjaśniłam, widziałam jak na jego twarzy rysuje się lekki uśmiech. – Możemy już go położyć, ciężko mi – jęknęłam
- Tak jest – zasalutował i władował Kamila do mojego łóżka. Potem podszedł do mnie na niebezpieczną odległość i ściągną koszulkę.
- Co ty robisz – wydukałam
- Udowadniam ci, że moje mięśnie to nie pic – szepnął mi w usta i chwycił moją rękę, skierował ją na swoją klate. Sterował moją dłonią po jego klacie, a mi się robiło gorąco, przegryzłam dolną wargę, spojrzałam mu w oczy i nagle… Kamil zaczął chrapać, a raczej udawał, że to robi, co u mnie wywołało napad śmiechu, Alexis spojrzał na mnie zdezorientowany. Uwolniłam rękę z jego uścisku i podeszłam do łóżka, Kamil pociągną mnie za ręce i zaczął gilgotać, wiłam się ze śmiechu, a gdy spojrzałam w stronę gdzie ostatni raz widziałam Sancheza nie było go tam.
- Debil – skwitowałam zachowanie kumpla
- Sorry Nin, że popsułem ci grę wstępną – zaśmiał się
- Idiota – kontynuowałam wyzwiska i ułożyłam się koło niego na poduszce
- Nie złość się na mnie, widziałaś jak dzisiaj potraktował blondi, nie chce, żeby ciebie to spotkało – położył mi głowę na piersiach
- Te nie za wygodnie ci – burknęłam i spojrzałam na niego – Tak w ogóle umiem o siebie zadbać
- Tak, tak właśnie widziałem – wybuczał i ani myślał się ruszyć – Dobranoc – oznajmił
- Ej, ja idę na dół – zapiszczałam, ale on nic sobie z tego nie robił, zamknął oczy i wyłączył się. Westchnęłam ciężko, zamknęłam oczy, ale wiedziałam, że zaraz i tak zejdę na dół. – Śpisz? – szepnęłam po chwili, widząc, że Kamil odpłyną na dobre podniosłam jego głowę i wyślizgnęłam się z łóżka, podłożyłam mu poduszki pod głowę i na palcach wyszłam z pokoju chwytając szpilki w rękę. Nie wiem ile tam byłam, ale z dołu nadal dobiegała muzyka, czyli impreza trwa w najlepsze, poprawiłam sobie włosy i poszłam się bawić, do tańca porwał mnie Thiago. Izka podała mi drinka, którego pospiesznie wypiłam. Po szalonych wygibasach, z Thiago bo tańcem tego nazwać nie mogłam, usiadłam przy barze, gdzie drinki serwował Tello, mieszał dosłownie wszystko, nalałam sobie do stojących przede mną kieliszków wódki i wypiłam jeden za drugim, świat zawirował, ale nie przejmowałam się tym przeszłam z małą asekuracją ściany do salonu. Połowa ludzi była już skończonych, ci bardziej ogarnięci już się zmyli. Oparłam się o ścianę i głupio się uśmiechałam, ze mną też już nie najlepiej.
- Kociaki będą się bić – zagwizdał Kamil
- Zamknij się – odburknęłam wychodząc, przed Alexisa
- Te blondi uważaj na Ninę, on z nami trenowała – zaśmiał się Filip i zwrócił się do wściekłej blondi.
- Alexis ja ci chciałam dać drugą szanse, a ty już zamieszkałeś z inną – nic sobie nie robiła z naszej obecności i darła się na Sancheza
- Ale ja nie chcę szansy, odwal się – grzmiał Chilijczyk, widziałam w oczach dziewczyny łzy, trochę mi się jej żal zrobiło, ale nie na długo, bo zaczęła mnie obrażać, wzięłam ją za koszulkę i wypchnęłam za drzwi.
- Idź porozmawiać ze swoją dziunią na zewnątrz, a nie robi sceny przy gościach – wysyczałam do Alexisa i poszłam do salonu.
- Waruj Nina – spojrzał na mnie Kamil, a ja zabiłam go wzrokiem, podniósł tylko ręce w geście obrony.
- A w mordę chcesz? – zapytałam słodko, nic nie odpowiedział, zaraz przyszedł Sanchez widać było, że jest zły. Kolejny dzwonek.
- Tym razem ja otworze – powiedział Tello i wstał, słyszałam jak otwiera drzwi, było można usłyszeć wesoły gwar, po chwili zjawił się Tello w towarzystwie swoich kolegów z drużyny. Uśmiechnęłam się mimowolnie, właśnie widzę prawie całą drużynę FCB! Po przedstawieniu się wszyscy zabrali się za picie, Czesiek razem z Tello włączyli muzykę, zaczęły się dzikie tańce, po dwóch godzina doszli jeszcze znajomi Izki, którzy po wypiciu sporej ilości alkoholu przestali ze zdziwieniem wpatrywać się w piłkarzy, a ja z Izką mieliśmy chwile oddechu, bo przyszły inne dziewczyny i teraz je zamęczali chłopacy. Usiadł koło mnie Kamil, był już wstawiony jeszcze nawet 21 nie ma, a on ledwo się trzyma na nogach. Zaczął opowiadać mi jak mu idzie w Lechu, aby skwitować swoją wypowiedź zdaniem, że zawsze mnie kochał. Spojrzałam na niego zdziwiona i przywołałam Alexisa do siebie, który właśnie się nam przyglądał, bo mój kumpel właśnie zaliczył zgon.
- Co jest – zapytał
- Pomóż mi go odholować na górę – powiedziałam błagalnie
- Takiego byka! – oburzył się – Ja nie dam rady
- Wiedziałam, że te twoje mięśnie to tyko pic na wodę fotomontaż – skwitowałam podenerwowana. I usiłowałam podnieść Kamila z kanapy. Gdy wreszcie mi się to udało Kamil na chwile się obudził, wymamrotał coś pod nosem i znów opadł na kanapę tym samym teraz ja leżałam na nim.
- Dobra już – pomógł mi wstać z Kamila i wspólnymi siłami wyszliśmy z pokoju, a następnie siłowaliśmy się z nim po schodach. –Gdzie go położymy? – spytał Alex
- U mnie jest najbliżej – i szarpnęłam Kamila, bo uwiesił się na mnie całym ciałem, tak jak kiedyś na kotle przy barach.
- I co będziesz z nim spać – oburzył się Alexis
- To nic nowego – powiedziałam bez emocji, spojrzałam na Alexisa, widocznie ta odpowiedź mu się nie spodobała, bo aż poczerwieniał ze złości.
- Ach tak, wszystko już rozumiem – wysyczał
- Oj no, o co ci chodzi – warknęłam – Spałam z nim tylko w łóżku, nie uprawiłam z nim sex,’u, jeśli o tym myślisz – wyjaśniłam, widziałam jak na jego twarzy rysuje się lekki uśmiech. – Możemy już go położyć, ciężko mi – jęknęłam
- Tak jest – zasalutował i władował Kamila do mojego łóżka. Potem podszedł do mnie na niebezpieczną odległość i ściągną koszulkę.
- Co ty robisz – wydukałam
- Udowadniam ci, że moje mięśnie to nie pic – szepnął mi w usta i chwycił moją rękę, skierował ją na swoją klate. Sterował moją dłonią po jego klacie, a mi się robiło gorąco, przegryzłam dolną wargę, spojrzałam mu w oczy i nagle… Kamil zaczął chrapać, a raczej udawał, że to robi, co u mnie wywołało napad śmiechu, Alexis spojrzał na mnie zdezorientowany. Uwolniłam rękę z jego uścisku i podeszłam do łóżka, Kamil pociągną mnie za ręce i zaczął gilgotać, wiłam się ze śmiechu, a gdy spojrzałam w stronę gdzie ostatni raz widziałam Sancheza nie było go tam.
- Debil – skwitowałam zachowanie kumpla
- Sorry Nin, że popsułem ci grę wstępną – zaśmiał się
- Idiota – kontynuowałam wyzwiska i ułożyłam się koło niego na poduszce
- Nie złość się na mnie, widziałaś jak dzisiaj potraktował blondi, nie chce, żeby ciebie to spotkało – położył mi głowę na piersiach
- Te nie za wygodnie ci – burknęłam i spojrzałam na niego – Tak w ogóle umiem o siebie zadbać
- Tak, tak właśnie widziałem – wybuczał i ani myślał się ruszyć – Dobranoc – oznajmił
- Ej, ja idę na dół – zapiszczałam, ale on nic sobie z tego nie robił, zamknął oczy i wyłączył się. Westchnęłam ciężko, zamknęłam oczy, ale wiedziałam, że zaraz i tak zejdę na dół. – Śpisz? – szepnęłam po chwili, widząc, że Kamil odpłyną na dobre podniosłam jego głowę i wyślizgnęłam się z łóżka, podłożyłam mu poduszki pod głowę i na palcach wyszłam z pokoju chwytając szpilki w rękę. Nie wiem ile tam byłam, ale z dołu nadal dobiegała muzyka, czyli impreza trwa w najlepsze, poprawiłam sobie włosy i poszłam się bawić, do tańca porwał mnie Thiago. Izka podała mi drinka, którego pospiesznie wypiłam. Po szalonych wygibasach, z Thiago bo tańcem tego nazwać nie mogłam, usiadłam przy barze, gdzie drinki serwował Tello, mieszał dosłownie wszystko, nalałam sobie do stojących przede mną kieliszków wódki i wypiłam jeden za drugim, świat zawirował, ale nie przejmowałam się tym przeszłam z małą asekuracją ściany do salonu. Połowa ludzi była już skończonych, ci bardziej ogarnięci już się zmyli. Oparłam się o ścianę i głupio się uśmiechałam, ze mną też już nie najlepiej.
~`*~`
Nie myśl, o
niej! Mówiłem ci kurwa, żebyś o niej nie myślał, a ty mnie nie słuchasz.
Mówiłem do siebie w myślach, nie wypiłem dużo, po akcji z Niną odechciało mi
się zabawy, ale robiłem dobrą minę do złej gry. Co ona tak długo robiła z
Kamilem? A może gdyby nie on już bym ją zaliczył… Ja chyba głupieje, bo nie
chce jej tylko na jedną noc, ale na… zawsze? Po godzinie, nie wytrzymałem
wyruszyłem do pokoju Niny, uchyliłem drzwi i zobaczyłem, że Kamil leży głową na
jej piersiach, a ona coś do niego mówi i wstaje. I, że on ma dziewczynę?!
Zagotowało się we mnie, ale ten łysol by mnie stuk na kwaśne jabłko. Wycofałem
się widząc, że Nina ewakuuje się z swojego pokoju, poszedłem za nią, gdy weszła
do salonu Thiago porwał ją do tańca, a ja już chciałem to zrobić, skubany! Izka
podała jej właśnie wynalazek Crisa.
- Nina nie pij tego – szepnąłem, ale byłem za daleko, aby mnie usłyszała. Po, którejś imprezie gdzie Cris robił drinki, cała drużyna miała kaco-atoma, bo to nie był zwykły kac, tylko bomba atomowa! Pice jego wynalazków, źle się kończy po nich Valdesowi powypadały włosy, a Puyolowi włosy na nogach się zakręciły, dlatego zgolił je. Mi nic się nie stało takiego ekscytującego po tych drinkach, no dobra przez miesiąc mój „przyjaciel” nie stawał na wysokości zadania. Ciekawe, co się stanie z Niną? Zacząłem obserwować jej ruchy, poszła do kuchni gdzie sporo wypiła. Oparła się o ścianę i uśmiechała się jakby zjadła tonę sera.
- Wszystko ok.? – spytałem, a ta z bananem na twarzy pokiwała twierdząco głową. – Choć zabiorę cię do góry – uśmiechnąłem się, a ona się nachyliła. – Nina? – spytałem zdezorientowany, kiedy głowę miała na wysokości mojego krocza.
- Hmm – usłyszałem w odpowiedzi, trzymając się mojej ręki ściągała drugą szpilki, a ja sobie myślałem… Alexis zobeczeńcu ogarnij dupę, skarciłem się w myślach.
- Idziemy do góry – oznajmiłem, ale ta wyminęła mnie i zaczęła tańczyć z Izą.
- Drinka? – stanął koło mnie Cris, wzdrygnąłem się i poszedłem do dziewczyn. Bawiliśmy się do drugiej, Nina chyba zbyt dużo pamiętać nie będzie. Zamówiliśmy gościom taxi, niektórzy bardziej ogarnięci odwozili tych zalanych. Po godzinie po imprezie został jeden wielki bałagan i muzyka, która właśnie była ustawiona na wolne kawałki. Tello wziął Izę do pokoju, a Nina siedziała na kanapie i zapewne starała się ukryć, jaka była pijana. Podszedłem do niej i spojrzałem w jej zamglone oczy.
- Zatańczymy – wyszeptała mi w usta i wstała, ale stan jej nie pozwalał się długo utrzymać na nogach i znów opadła na kanapę.
- Może jutro – zaśmiałem się, ale ona spojrzała na mnie błagalnie, wstałem i pomogłem jej wstać, bez tych szpilek jest taka malutka, podniosłem ją i postawiłem na swoich stopach, ta uśmiechnęła się i wtuliła się we mnie, a ja mogłem zachwycać się jej wspaniałym zapachem.
Po kilku piosenkach wziąłem Nine na ręce i zaniosłem do mojego pokoju, nie chciałem, aby spała z tym jej kolegą, a raczej kolegami, bo usadowiliśmy tam całą drużynę nie daj się. Położyłem ją ostrożnie na łóżkom, ona przeciągła się słodko przy tym mrucząc, otuliłem ją i wyszedłem się wykąpać, gdy wróciłem Nina smacznie spała. Gdy znalazłem się obok niej otworzyła nieprzytomnie oczy.
- Muszę zmazać makijaż i się przebrać – zerwała się z łóżka, spojrzałem na nią pytająco.
- Rano to zrobisz, choć spać – oznajmiłem, a ona zaczęła się rozbierać, gdy dotarłem do niej była już w bieliźnie, wyglądała niesamowicie, ledwie odgoniłem myśli, aby rzucić się na nią. Podszedłem do szafy i podałem jej moją koszulkę, pobiegłem do niej do pokoju przyniosłem jakieś mleczko do zmazywania makijażu i waciki, chyba to było to. Objąłem ją jedną ręką w pasie i przeniosłem na łóżko. – Dobra, ale jak zmyjesz makijaż to pójdziesz spać tak – spojrzałem na nią, ta położyła się i zamknęła oczy.
- Nie mam siły, zrób to za mnie – oznajmiła
- Naprawdę jesteś pijana – skwitowałem jej zachowanie, ale nalałem trochę mleczka na wacik i zacząłem zmywać, widziałem jak się to robi, bo oglądałem kiedyś operacje stylówa. Po skończonej misji, położyłem się obok niej.
- Dziękuje – wyszeptała i położyła głowę na moim torsie, a nogę na moich udach. Uśmiechnąłem się mimowolnie.
- Nie ma, za co – wyszeptałem, ale chyba już się wyłączyła. Ja niedługo po niej też odpłynąłem, przedtem mamrocząc bardziej do siebie niż do niej. – Czy nie może być tak codziennie, Nina? – ale jak mówiłem zadałem raczej sobie to pytanie.
- Nina nie pij tego – szepnąłem, ale byłem za daleko, aby mnie usłyszała. Po, którejś imprezie gdzie Cris robił drinki, cała drużyna miała kaco-atoma, bo to nie był zwykły kac, tylko bomba atomowa! Pice jego wynalazków, źle się kończy po nich Valdesowi powypadały włosy, a Puyolowi włosy na nogach się zakręciły, dlatego zgolił je. Mi nic się nie stało takiego ekscytującego po tych drinkach, no dobra przez miesiąc mój „przyjaciel” nie stawał na wysokości zadania. Ciekawe, co się stanie z Niną? Zacząłem obserwować jej ruchy, poszła do kuchni gdzie sporo wypiła. Oparła się o ścianę i uśmiechała się jakby zjadła tonę sera.
- Wszystko ok.? – spytałem, a ta z bananem na twarzy pokiwała twierdząco głową. – Choć zabiorę cię do góry – uśmiechnąłem się, a ona się nachyliła. – Nina? – spytałem zdezorientowany, kiedy głowę miała na wysokości mojego krocza.
- Hmm – usłyszałem w odpowiedzi, trzymając się mojej ręki ściągała drugą szpilki, a ja sobie myślałem… Alexis zobeczeńcu ogarnij dupę, skarciłem się w myślach.
- Idziemy do góry – oznajmiłem, ale ta wyminęła mnie i zaczęła tańczyć z Izą.
- Drinka? – stanął koło mnie Cris, wzdrygnąłem się i poszedłem do dziewczyn. Bawiliśmy się do drugiej, Nina chyba zbyt dużo pamiętać nie będzie. Zamówiliśmy gościom taxi, niektórzy bardziej ogarnięci odwozili tych zalanych. Po godzinie po imprezie został jeden wielki bałagan i muzyka, która właśnie była ustawiona na wolne kawałki. Tello wziął Izę do pokoju, a Nina siedziała na kanapie i zapewne starała się ukryć, jaka była pijana. Podszedłem do niej i spojrzałem w jej zamglone oczy.
- Zatańczymy – wyszeptała mi w usta i wstała, ale stan jej nie pozwalał się długo utrzymać na nogach i znów opadła na kanapę.
- Może jutro – zaśmiałem się, ale ona spojrzała na mnie błagalnie, wstałem i pomogłem jej wstać, bez tych szpilek jest taka malutka, podniosłem ją i postawiłem na swoich stopach, ta uśmiechnęła się i wtuliła się we mnie, a ja mogłem zachwycać się jej wspaniałym zapachem.
Po kilku piosenkach wziąłem Nine na ręce i zaniosłem do mojego pokoju, nie chciałem, aby spała z tym jej kolegą, a raczej kolegami, bo usadowiliśmy tam całą drużynę nie daj się. Położyłem ją ostrożnie na łóżkom, ona przeciągła się słodko przy tym mrucząc, otuliłem ją i wyszedłem się wykąpać, gdy wróciłem Nina smacznie spała. Gdy znalazłem się obok niej otworzyła nieprzytomnie oczy.
- Muszę zmazać makijaż i się przebrać – zerwała się z łóżka, spojrzałem na nią pytająco.
- Rano to zrobisz, choć spać – oznajmiłem, a ona zaczęła się rozbierać, gdy dotarłem do niej była już w bieliźnie, wyglądała niesamowicie, ledwie odgoniłem myśli, aby rzucić się na nią. Podszedłem do szafy i podałem jej moją koszulkę, pobiegłem do niej do pokoju przyniosłem jakieś mleczko do zmazywania makijażu i waciki, chyba to było to. Objąłem ją jedną ręką w pasie i przeniosłem na łóżko. – Dobra, ale jak zmyjesz makijaż to pójdziesz spać tak – spojrzałem na nią, ta położyła się i zamknęła oczy.
- Nie mam siły, zrób to za mnie – oznajmiła
- Naprawdę jesteś pijana – skwitowałem jej zachowanie, ale nalałem trochę mleczka na wacik i zacząłem zmywać, widziałem jak się to robi, bo oglądałem kiedyś operacje stylówa. Po skończonej misji, położyłem się obok niej.
- Dziękuje – wyszeptała i położyła głowę na moim torsie, a nogę na moich udach. Uśmiechnąłem się mimowolnie.
- Nie ma, za co – wyszeptałem, ale chyba już się wyłączyła. Ja niedługo po niej też odpłynąłem, przedtem mamrocząc bardziej do siebie niż do niej. – Czy nie może być tak codziennie, Nina? – ale jak mówiłem zadałem raczej sobie to pytanie.
~`*~`
Obudziły
mnie promienie słoneczne, świecące prosto w oczy. Czułam się okropnie, nie
chciałam ruszać się z łóżka, bo wszystko mnie bolało, ale Sahara, jaka hulała w
mojej paszczy nie pozwalała mi na to. Odwróciłam się na bok i zorientowałam
się, że nie leże sama, nie chcąc otwierać patrzałków, które by miały
nieprzyjemne spotkanie z mr.Słońce postanowiłam, wymerać kto to. Po dłoniach
stwierdzam, że nie wiem, jedziemy dalej klata, uhu ktoś ćwiczy, uśmiechnęłam
się i jeździłam dłońmi po osobniku obok, nie mogłam się powstrzymać i zjechałam
poniżej pasa, dotknęłam jego przyjaciela, a wtedy ktoś się odchrząknął,
otworzyłam najpierw jedno oko potem drugie.
- Wiesz, że za molestowanie można trafić za kratki? – zaśmiał się Alexis, odskoczyłam od niego, czym spowodowałam, że spadłam z łóżka.
- Co ty tu robisz – wypiszczałam, ale zaraz tego pożałowałam, bo poczułam straszny ból głowy.
- Spałem, ale mnie zbudziłaś, nie powiem dość przyjemnie – oznajmił z bananem na twarzy, po czym parsknął śmiechem.
- Ha Ha Ha – powiedziałam z ironią, czułam jak policzki mnie palą
- Ładne barwy – mówił przez śmiech i pokazała na moje policzki – Uważaj bo zaraz bordowe będą
- Ty uważaj, żeby twoje oczko zaraz sine się nie zrobiło – pogroziłam i wstałam z ziemi.
- To ja ci makijaż zmywam, a ty chcesz mnie bić – powiedział, zakładając ręce na piersi.
- Że co?! – zdziwiłam się – A zresztą nie ważne – machnęłam ręką – Dlaczego śpię u ciebie, a nie w moim pokoju – zapytałam rozglądając się po pokoju i napotkałam na towar najbardziej pożądany przeze mnie… WODĘ! Rzuciłam się na nią, a Alexis z rozbawieniem kręcił głową.
- Bo tam nie ma miejsca – powiedział, gdy uspokoił napad głupawki.
- To dziękuje – wyciągnęłam rękę do niego
- Co tak oficjalnie? – zdziwił się i pociągną mnie za rękę, że teraz siedziałam na jego kolanach. Pocałowałam go w policzek i wyszłam z pokoju zobaczyć, co u moich byczków.
- Witam – wtargłam do pokoju i niechcący kogoś zdzieliłam drzwiami. – Sorry – jęknęłam zażenowana widząc poszkodowanego Filipa. Wszyscy zaczęli się śmiać, a ten machnął ręką.
- Jak się czujesz? – zapytał Kamil
- Czy ja wyglądam jakbym się jakoś czuła – pokazałam na siebie i dopiero teraz zorientowałam się, że mam na sobie koszulkę Barcy.
- Widzę, ze noc udana – podniósł brwi Darek
- Przestańcie byłam pijana – machnęłam ręką, a oni wstali i kierowali się do wyjścia. – Gdzie idziecie? – spytałam zdziwiona ich zachowaniem
- Wykorzystał cię idziemy go trochę poprzestawiać – oznajmił Filip, a cała zgraja mu przytaknęła.
- Jeny, źle mnie zrozumieliście, nic nie było, rozumiecie NIC – po tych słowach chłopcy odetchnęli z ulgą i wrócili na miejsca.
- Ja myślę – burknął Kamil – A tak z innej beczki, o 13 będziemy się zbierać – oznajmił
- Szkoda – westchnęłam i usidlałam do grupy moich byczków.
- Teraz ty wpadniesz do nas – skwitował Filip
- Na inauguracje – oznajmiłam
- To już zaklepię ci bilety, tych 2 osobników też zabierzesz- kiwnął Kamil w stronę drzwi gdzie właśnie przechodzili Tello i Sanchez.
- Zobaczę dam ci znać – poklepałam go po ramieniu – Śniadanie? – uśmiechnęłam się do wszystkich.
- Ty Nina żarcia nie tykaj, Iza już poszła zrobić, przy okazji nam wodę przyniosła.
- Dzięki – burknęłam
- Nie gniewaj się mała, ale wiesz twoje umiejętności kulinarne stoją na dość przeciętnym poziomie – skwitował Filip, a wszyscy jak jeden mąż dodali – Delikatnie mówiąc. – zaczęliśmy się śmiać, zadawałam sobie sprawę, że gotować kompletnie nie umiem. A oni przy każdym spotkaniu przypominają mi jak przez przypadek zamiast kiwi do deseru dodałam ogórki. Ale to było tylko małe nie dopatrzenie, byłam zajęta oglądaniem rozgrywek La Ligi.
Z dołu dobiegł do nas głos Izki, czyli śniadanie gotowe. Zeszłam na dół, Iza podała mi proszki na głowę, które zaraz wzięłam rozejrzałam się po mieszkaniu i ku mojemu zdziwieniu wszystko było posprzątane, uśmiechnęłam się w duchu, że nie muszę sprzątać.
- Nie ciesz się, tobie została łazienka – oznajmiła triumfalnie Iza, a ja się wzdrygałam.
- Mogłaś mi powiedzieć po śniadaniu – po moich słowach wszyscy wybuchli śmiechem.
Zaczęłam konsumować śniadanie, aby potem wziąć się do roboty. Przypomniałam sobie jednak, że chłopcy dzisiaj wyjeżdżają wiec przydałoby się zwiedzić Barcelonie, z nas nie są zbyt dobre przewodniczki, bo same dopiero przyjechaliśmy, ale kochany Tello powiedział, że chętnie się z nami wybierze, jak to stwierdził świeżego powietrza nigdy za wiele, Alex też przystał do nas.
- A łazienka? – zapytała Iza, gdy ubierałam się na wycieczkę.
- Nie ucieknie przecież – uśmiechnęłam się i wciągałam jeansowe spodenki i luźny szary podkoszulek do tego Air Max’y, włosy związałam w kitkę i nałożyłam lekki makijaż, ale worki pod oczami nie chciały się ukryć wiec założyłam okulary przeciwsłoneczne na nos.
- Wow – powiedziała część męska, gdy mnie zobaczyła
- Filip ty masz żonę – upomniał kumpla Kamil
- A ty dziewczynę – odgryzł się Filip
- Skończcie – urwałam, czym zaczęliby się przekrzykiwać, bo doskonale wiedziałam, co Kamil powie Dziewczyna nie ściana da się przestawić.
- To ruszamy – zakomunikowała Tello biorąc za rękę Izke, słodko razem wyglądali. Uśmiechnęłam się i wzrok skierowałam na Alexisa, on odwzajemnił mój uśmiech, założył okulary na nos i objął mnie ramieniem, wyszliśmy z domu, zakluczając drzwi. Chłopcy szli za nami, słyszałam ich szepty, ciekawe, co kombinują. Na razie logiczne myślenie utrudniał mi boski zapach, Alexisa.
- E coś jest za drzewem – oznajmiła Olka
- Zdaje ci się – powiedział Tello
Szliśmy przez park szerokim chodnikiem, chłopcy wyrównali kroku ze mną i Alexisem. Coś zaraz odwalą czuje to. Olek wyprzedził nas i skierował telefon na nas, Filip na chwile przystaną i razem z Darkiem okrążyli nas tak, że stali koło Alexisa, byliśmy w pułapce dwóch z mojej strony, dwóch ze strony Alexa, Kamil, który stał obok mnie położył ręce na moich ramionach. Zaintonował przyśpiewkę Lecha i zaczęli skakać, spojrzałam w bok, Alexis nie wiedział, co robić.
- Skacz – uśmiechnęłam się do niego i dołączyłam do kolegów, niestety na barach się nie skończyło, bo chłopcy zaczęli bawić się w przepychani, Alexisowi spadły okulary, a ludzie, którzy się na nas dziwnie patrzyli teraz osaczyli, Alexisa, a z za krzaków wyskoczył fotograf. Chłopcy odciągnęli zbyt natrętnych fanów, ja rozejrzałam się, dookoła, ale nigdzie nie było Izy i Tello.
- Choć – krzykną Alexis i pociągną mnie za rękę
- Chłopaki
- Dojdą potem, oni wiedzą gdzie- oznajmił
Zobaczyłam przed sobą stadion, Camp Nou w całej okazałości. Przystanęłam na chwilę by przyjrzeć się dokładniej, ale nie było mi to dane, Sanchez wziął mnie na ręce i wbiegł na stadion, otworzył jakieś drzwi i zamknął je nogą za sobą. Usadowił mnie na ławce. Rozejrzałam się dookoła, to była ich szatnia. Uśmiechnęłam się i podziwiałam wszystko, spojrzałam w bok i zobaczyłam szafkę 9, gdy odwróciłam głowę Alexis nachylał się nade mną.
- A ty, co? – spytałam zdziwiona i nie mogłam się powstrzymać, przejechałam dłonią po jego policzku. Przymkną na chwilę oczy.
- Ratuje cię przed natrętami – oznajmił, a ja uśmiechnęłam się i zatonęłam w jego oczach.
- Mhm – wymruczałam, zbliżył swoją twarz do mojej i położył mi ręce na uda. Nagle poczułam jak ktoś mnie łapie za ramię, wystraszyłam się i odwróciłam głowę, stał tam Leo Messi we własnej osobie! Nie poznałam go na imprezie, bo został z synkiem. – Znowu musiał ktoś nam przeszkodzić – powiedziałam pod nosem po polsku, Sanchez się wyprostował.
- Nina to Leo, Leo to Nina – przedstawił nas sobie Alex
- Miło mi poznać, temat Sancheza numer jeden – zaśmiał się Leo, a ja spojrzałam pytająco na Alexisa.
- Pewnie gada same bzdury – oznajmiłam z uśmiechem
- Widocznie nie – uśmiechną się tajemniczo Leo, chciałam się zapytać, co ma na myśli, ale rozdzwonił mu się telefon i po czym przeprosił i pożegnał się z nami. Gdy tylko zniknął za drzwiami zaczęłam wrzeszczeć na Alexisa.
- Coś ty im nagadał?! – zapytałam
- Nic – przedłużał
- Powiedź – tupnęłam nogą
- Zachowujesz się jak dziecko – skwitował
- Wal się – założyłam ręce na piersi
- O teraz też – wytknął mi, wzięłam głęboki oddech
- Nie wytrzymam zaraz – mruknęłam pod nosem, nagle wpadł mi do głowy głupi pomysł, chwyciłam spodenki Sancheza i ściągnęłam je na dół na moje nieszczęście, a może szczęście… zsunęły się z bokserkami. Wybuchłam śmiechem i wybiegłam z szatni, nie wiedziałam gdzie biegnę, zobaczyłam jakieś wyjście, wybiegłam po schodach i zobaczyłam wnętrze stadionu, był piękny, jasne moje serce jest na Bułgarskiej, ale skłamałabym gdybym powiedziała, że ten stadion nie zrobił na mnie wrażenia.
- Wiesz, że nie śmieje się z mojego przyrodzenia – usłyszałam za sobą głos pana bez gatek. Momentalnie ruszyłam z miejsca i przeskoczyłam reklamy, wbiegłam na trybuny niestety Alexis był szybszy, powalił mnie na ziemię i zaczął gilgotać. Nagle zakrył mi buzię ręką i pokazał palcem, że coś się dzieje na boisku. Zobaczyliśmy na samym środku parę zakochanych.
- Oh on się jej zaraz oświadczy – szepnęłam wzruszona
- Mówisz, że nas nie widzieli – zapytał uchylając się, żeby go nie zauważyli.
- Dopiero przyszli, może uszło to im uwadze – mówiłam z nadzieją.
- Teraz nie możemy stąd wyjść – uśmiechnął się i musnął moje usta
- A jak nas zobaczą – wyszeptałam pomiędzy pocałunkami
- Zamknij się wariatko – pocałował mnie w szyje, błądził rękoma po moim całym ciele, całował coraz śmielej i namiętniej, jednak, gdy usiadłam na nim okrakiem uderzyłam się o krzesełko i cicho jęknęłam, co przywołało spojrzenie zakochanych. Spaliłam buraka i wybiegłam z trybuny, słyszałam jeszcze jak Alexis krzyczy do zakochańców.
- Dawaj chłopie zrób to wreszcie! Jestem z tobą! – i wybiegł za mną, najpierw czułam zażenowanie, ale gdy dobiegł Alexis zaczęliśmy pokładać się ze śmiechu. Gdy atak głupawki minął, pan bez gatek stał się nad wyraz poważny.
- Dasz mi szanse? – zapytał patrząc mi w oczy.
- Wiesz, że za molestowanie można trafić za kratki? – zaśmiał się Alexis, odskoczyłam od niego, czym spowodowałam, że spadłam z łóżka.
- Co ty tu robisz – wypiszczałam, ale zaraz tego pożałowałam, bo poczułam straszny ból głowy.
- Spałem, ale mnie zbudziłaś, nie powiem dość przyjemnie – oznajmił z bananem na twarzy, po czym parsknął śmiechem.
- Ha Ha Ha – powiedziałam z ironią, czułam jak policzki mnie palą
- Ładne barwy – mówił przez śmiech i pokazała na moje policzki – Uważaj bo zaraz bordowe będą
- Ty uważaj, żeby twoje oczko zaraz sine się nie zrobiło – pogroziłam i wstałam z ziemi.
- To ja ci makijaż zmywam, a ty chcesz mnie bić – powiedział, zakładając ręce na piersi.
- Że co?! – zdziwiłam się – A zresztą nie ważne – machnęłam ręką – Dlaczego śpię u ciebie, a nie w moim pokoju – zapytałam rozglądając się po pokoju i napotkałam na towar najbardziej pożądany przeze mnie… WODĘ! Rzuciłam się na nią, a Alexis z rozbawieniem kręcił głową.
- Bo tam nie ma miejsca – powiedział, gdy uspokoił napad głupawki.
- To dziękuje – wyciągnęłam rękę do niego
- Co tak oficjalnie? – zdziwił się i pociągną mnie za rękę, że teraz siedziałam na jego kolanach. Pocałowałam go w policzek i wyszłam z pokoju zobaczyć, co u moich byczków.
- Witam – wtargłam do pokoju i niechcący kogoś zdzieliłam drzwiami. – Sorry – jęknęłam zażenowana widząc poszkodowanego Filipa. Wszyscy zaczęli się śmiać, a ten machnął ręką.
- Jak się czujesz? – zapytał Kamil
- Czy ja wyglądam jakbym się jakoś czuła – pokazałam na siebie i dopiero teraz zorientowałam się, że mam na sobie koszulkę Barcy.
- Widzę, ze noc udana – podniósł brwi Darek
- Przestańcie byłam pijana – machnęłam ręką, a oni wstali i kierowali się do wyjścia. – Gdzie idziecie? – spytałam zdziwiona ich zachowaniem
- Wykorzystał cię idziemy go trochę poprzestawiać – oznajmił Filip, a cała zgraja mu przytaknęła.
- Jeny, źle mnie zrozumieliście, nic nie było, rozumiecie NIC – po tych słowach chłopcy odetchnęli z ulgą i wrócili na miejsca.
- Ja myślę – burknął Kamil – A tak z innej beczki, o 13 będziemy się zbierać – oznajmił
- Szkoda – westchnęłam i usidlałam do grupy moich byczków.
- Teraz ty wpadniesz do nas – skwitował Filip
- Na inauguracje – oznajmiłam
- To już zaklepię ci bilety, tych 2 osobników też zabierzesz- kiwnął Kamil w stronę drzwi gdzie właśnie przechodzili Tello i Sanchez.
- Zobaczę dam ci znać – poklepałam go po ramieniu – Śniadanie? – uśmiechnęłam się do wszystkich.
- Ty Nina żarcia nie tykaj, Iza już poszła zrobić, przy okazji nam wodę przyniosła.
- Dzięki – burknęłam
- Nie gniewaj się mała, ale wiesz twoje umiejętności kulinarne stoją na dość przeciętnym poziomie – skwitował Filip, a wszyscy jak jeden mąż dodali – Delikatnie mówiąc. – zaczęliśmy się śmiać, zadawałam sobie sprawę, że gotować kompletnie nie umiem. A oni przy każdym spotkaniu przypominają mi jak przez przypadek zamiast kiwi do deseru dodałam ogórki. Ale to było tylko małe nie dopatrzenie, byłam zajęta oglądaniem rozgrywek La Ligi.
Z dołu dobiegł do nas głos Izki, czyli śniadanie gotowe. Zeszłam na dół, Iza podała mi proszki na głowę, które zaraz wzięłam rozejrzałam się po mieszkaniu i ku mojemu zdziwieniu wszystko było posprzątane, uśmiechnęłam się w duchu, że nie muszę sprzątać.
- Nie ciesz się, tobie została łazienka – oznajmiła triumfalnie Iza, a ja się wzdrygałam.
- Mogłaś mi powiedzieć po śniadaniu – po moich słowach wszyscy wybuchli śmiechem.
Zaczęłam konsumować śniadanie, aby potem wziąć się do roboty. Przypomniałam sobie jednak, że chłopcy dzisiaj wyjeżdżają wiec przydałoby się zwiedzić Barcelonie, z nas nie są zbyt dobre przewodniczki, bo same dopiero przyjechaliśmy, ale kochany Tello powiedział, że chętnie się z nami wybierze, jak to stwierdził świeżego powietrza nigdy za wiele, Alex też przystał do nas.
- A łazienka? – zapytała Iza, gdy ubierałam się na wycieczkę.
- Nie ucieknie przecież – uśmiechnęłam się i wciągałam jeansowe spodenki i luźny szary podkoszulek do tego Air Max’y, włosy związałam w kitkę i nałożyłam lekki makijaż, ale worki pod oczami nie chciały się ukryć wiec założyłam okulary przeciwsłoneczne na nos.
- Wow – powiedziała część męska, gdy mnie zobaczyła
- Filip ty masz żonę – upomniał kumpla Kamil
- A ty dziewczynę – odgryzł się Filip
- Skończcie – urwałam, czym zaczęliby się przekrzykiwać, bo doskonale wiedziałam, co Kamil powie Dziewczyna nie ściana da się przestawić.
- To ruszamy – zakomunikowała Tello biorąc za rękę Izke, słodko razem wyglądali. Uśmiechnęłam się i wzrok skierowałam na Alexisa, on odwzajemnił mój uśmiech, założył okulary na nos i objął mnie ramieniem, wyszliśmy z domu, zakluczając drzwi. Chłopcy szli za nami, słyszałam ich szepty, ciekawe, co kombinują. Na razie logiczne myślenie utrudniał mi boski zapach, Alexisa.
- E coś jest za drzewem – oznajmiła Olka
- Zdaje ci się – powiedział Tello
Szliśmy przez park szerokim chodnikiem, chłopcy wyrównali kroku ze mną i Alexisem. Coś zaraz odwalą czuje to. Olek wyprzedził nas i skierował telefon na nas, Filip na chwile przystaną i razem z Darkiem okrążyli nas tak, że stali koło Alexisa, byliśmy w pułapce dwóch z mojej strony, dwóch ze strony Alexa, Kamil, który stał obok mnie położył ręce na moich ramionach. Zaintonował przyśpiewkę Lecha i zaczęli skakać, spojrzałam w bok, Alexis nie wiedział, co robić.
- Skacz – uśmiechnęłam się do niego i dołączyłam do kolegów, niestety na barach się nie skończyło, bo chłopcy zaczęli bawić się w przepychani, Alexisowi spadły okulary, a ludzie, którzy się na nas dziwnie patrzyli teraz osaczyli, Alexisa, a z za krzaków wyskoczył fotograf. Chłopcy odciągnęli zbyt natrętnych fanów, ja rozejrzałam się, dookoła, ale nigdzie nie było Izy i Tello.
- Choć – krzykną Alexis i pociągną mnie za rękę
- Chłopaki
- Dojdą potem, oni wiedzą gdzie- oznajmił
Zobaczyłam przed sobą stadion, Camp Nou w całej okazałości. Przystanęłam na chwilę by przyjrzeć się dokładniej, ale nie było mi to dane, Sanchez wziął mnie na ręce i wbiegł na stadion, otworzył jakieś drzwi i zamknął je nogą za sobą. Usadowił mnie na ławce. Rozejrzałam się dookoła, to była ich szatnia. Uśmiechnęłam się i podziwiałam wszystko, spojrzałam w bok i zobaczyłam szafkę 9, gdy odwróciłam głowę Alexis nachylał się nade mną.
- A ty, co? – spytałam zdziwiona i nie mogłam się powstrzymać, przejechałam dłonią po jego policzku. Przymkną na chwilę oczy.
- Ratuje cię przed natrętami – oznajmił, a ja uśmiechnęłam się i zatonęłam w jego oczach.
- Mhm – wymruczałam, zbliżył swoją twarz do mojej i położył mi ręce na uda. Nagle poczułam jak ktoś mnie łapie za ramię, wystraszyłam się i odwróciłam głowę, stał tam Leo Messi we własnej osobie! Nie poznałam go na imprezie, bo został z synkiem. – Znowu musiał ktoś nam przeszkodzić – powiedziałam pod nosem po polsku, Sanchez się wyprostował.
- Nina to Leo, Leo to Nina – przedstawił nas sobie Alex
- Miło mi poznać, temat Sancheza numer jeden – zaśmiał się Leo, a ja spojrzałam pytająco na Alexisa.
- Pewnie gada same bzdury – oznajmiłam z uśmiechem
- Widocznie nie – uśmiechną się tajemniczo Leo, chciałam się zapytać, co ma na myśli, ale rozdzwonił mu się telefon i po czym przeprosił i pożegnał się z nami. Gdy tylko zniknął za drzwiami zaczęłam wrzeszczeć na Alexisa.
- Coś ty im nagadał?! – zapytałam
- Nic – przedłużał
- Powiedź – tupnęłam nogą
- Zachowujesz się jak dziecko – skwitował
- Wal się – założyłam ręce na piersi
- O teraz też – wytknął mi, wzięłam głęboki oddech
- Nie wytrzymam zaraz – mruknęłam pod nosem, nagle wpadł mi do głowy głupi pomysł, chwyciłam spodenki Sancheza i ściągnęłam je na dół na moje nieszczęście, a może szczęście… zsunęły się z bokserkami. Wybuchłam śmiechem i wybiegłam z szatni, nie wiedziałam gdzie biegnę, zobaczyłam jakieś wyjście, wybiegłam po schodach i zobaczyłam wnętrze stadionu, był piękny, jasne moje serce jest na Bułgarskiej, ale skłamałabym gdybym powiedziała, że ten stadion nie zrobił na mnie wrażenia.
- Wiesz, że nie śmieje się z mojego przyrodzenia – usłyszałam za sobą głos pana bez gatek. Momentalnie ruszyłam z miejsca i przeskoczyłam reklamy, wbiegłam na trybuny niestety Alexis był szybszy, powalił mnie na ziemię i zaczął gilgotać. Nagle zakrył mi buzię ręką i pokazał palcem, że coś się dzieje na boisku. Zobaczyliśmy na samym środku parę zakochanych.
- Oh on się jej zaraz oświadczy – szepnęłam wzruszona
- Mówisz, że nas nie widzieli – zapytał uchylając się, żeby go nie zauważyli.
- Dopiero przyszli, może uszło to im uwadze – mówiłam z nadzieją.
- Teraz nie możemy stąd wyjść – uśmiechnął się i musnął moje usta
- A jak nas zobaczą – wyszeptałam pomiędzy pocałunkami
- Zamknij się wariatko – pocałował mnie w szyje, błądził rękoma po moim całym ciele, całował coraz śmielej i namiętniej, jednak, gdy usiadłam na nim okrakiem uderzyłam się o krzesełko i cicho jęknęłam, co przywołało spojrzenie zakochanych. Spaliłam buraka i wybiegłam z trybuny, słyszałam jeszcze jak Alexis krzyczy do zakochańców.
- Dawaj chłopie zrób to wreszcie! Jestem z tobą! – i wybiegł za mną, najpierw czułam zażenowanie, ale gdy dobiegł Alexis zaczęliśmy pokładać się ze śmiechu. Gdy atak głupawki minął, pan bez gatek stał się nad wyraz poważny.
- Dasz mi szanse? – zapytał patrząc mi w oczy.
Da mu szansę? Miejmy nadzieję, że tak :D
OdpowiedzUsuńA wsparcie Sancheza przy oświadczynach, zawsze spoko :D
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :p
Pozdrawiam :)
świetny rozdział :> Alexis wspiera swoich fanów nawet w takich sytuacjach :D Da mu szanse? Oby :> Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCiekawy blog, obserwuję.:)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie!
http://siempre-en-el-camp-nou.blogspot.com/
No nie powiem ciakawie się zaczął no i tak emocjonująco skończył!Czy ona da mu szanse ? Oto jest pytanie.
OdpowiedzUsuńBussi
http://el-temperamento-del-sol-y-del-mar.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowy rozdział :)
http://el-temperamento-del-sol-y-del-mar.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowy rozdział :D