Kiedy wracaliśmy do hotelu w busie panowała cisza, siedziałam z Nanim, który był zajęty czytaniem jakiś strony po portugalsku. Rozłożyłam się wygodniej na siedzeniu i zamknęłam oczy.
- Ej, ona chyba śpi - powiedział Nani
- Już jest spokojniejsza, odwyk podziałał - oznajmił dumnie Ronaldo
- Chcesz Elvisa czy Amora jako tego, co będzie dawał wam ślub? - zapytał Nani
- Teletubisa! - wypalił Ronaldo
- A dlaczemu Cris ma mieć z nią ślub - oburzył się Coentrao - Ona bardziej do mnie pasuje, patrzcie - poczułam jego policzek na swoim
- Idioto łapy precz, bo ją obudzisz - zawył Nani. I że ja niby miałam spać?
- Śpi jak zabita - skwitował Coentrao
- A może ją zabiliśmy? - przeraził się Nani
- Napewno miała niedobór kurdupli! - stwierdził Ronaldo
- Usta usta - wykrzyczał na całego busa Nani i zbliżył sie do mojej buzi
- Ja ci dam pacanie usta usata - zagroziłam i odsunełam od siebie jego twarz
- O nie to jej ostatnie tchnienia! - panikował Ronaldo, a ja przyłożyłam sobie ręką w czoło
- Podłączmy ją do akumulatora samochodowego, naładuje się! - oznajmił Coentrao
- Po moim trupie - krzyknęłam i wstała z miejsca - Sami się podłączcie!
- Właśnie podłączymy cię żebyś trupem nie była - pojawił sie koło mnie Ronaldo i pogłaskał po głowie
- Idioci - zawyłam i usiadłam na środku busa
- Stan krytyczny ! - oznajmił Nani, a wszyscy w busie zaczęli krzyczeć. Stwierdzam, że oni nie są normalni. Kierowca busa się tak przestraszył, że wjechaliśmy w rów, nic poważnego się nikomu nie stało, ale w tej dziczy, gdzie jesteśmy nie ma zasięgu! Musimy czekać aż ktoś będzie przejeżdżał. Usiadłam na ziemi i schowałam twarz w dłoniach, kolejne minuty, może godziny więcej z tymi debialmi, a miałam schować się w pokoju i przeczekać do jutra kiedy przyjedzie Kamil.
- Idę pozbierać grzybki, niewiadomo ile tu będziemy czekać - oznajmił Nani
- Nie - krzyknęłam - Nie ruszajcie się stąd! Jeszcze brakuje, żebyście się zgubili
- O nasza dziewczyna się o nas martwi - przytulił mnie Coentrao
- Zabieraj łapy od mojej przyszłej żony - krzyknął Ronaldo, a ja zmierzyłam go wzrokiem
- Chyba mocno się stuknąłeś w główkę, kiedy wjechaliśmy w rów
- Podmuchasz? - nachylił się nade mną
- Cristiano ogarni się - wyjęczałam
- Dobrze żono - z uśmiechem usiadł obok mnie
- Nie będę twoją żoną, poszukaj sobie innej naiwnej - założyłam ręce na piersi
- Ale jak to? - zapytał zawiedziony - Nie lecisz na moją kase, jesteś śliczna i mądra wprost idealna na moją żone
- Zapomniałeś jeszcze o czymś - spojrzałam na niego
- O czym? - podrapał sie po głowie i spojrzał na Coentrao
- I nie lece na ciebie - powiedziałam poważnie, na moje słowa połowa wybuchła śmiechem
- Czyli kurdupel jest lepszy? - założył ręce na piersi i spojrzał na mnie wyczekująco
- Nie kurdupel, tylko Alexis i nie wiem czy lepszy czy nie, ale dla mnie najlepszy, uwielbiam go - uśmiechnęłam się na samo wspomnienie o nim
- I Ronaldo zaprzepaściłeś odwyk. - skwitował z wyrzutem Coentrao
- Nie chce wam przerywać tak inteligentnej rozmowy, ale gdzie Nani - rozejrzałam się
- Widziałem jak wchodził do lasu - oznajmił Oliveira
- Przecież mówiłam mu, że nie ma się szlajać po lesie - jęknęłam, zaraz za krzaków wyszedł Nani z czymś niezidentyfikowanym na rękach.
- Zobaczcie, co znalazłem! - zapiszczał
- Łe mała świnka! - zapiszczał Coentrao
- Jak ją nazwiemy? - zapytał Oliveira, a ja przewróciłam oczami i spojrzałam na te nieszczęsne zwierze, tylko co robiła świnia w lesie?
- Ronaldo jak nazwać świnie? - spytał Nani
- To Dzik! - krzyknęłam
- Dz.. że co?! To za trudne - skwitował Nani
- To - pokazałam na małego dzika - jest dzik, jak jego matka go wytropi to już po nas - zaczęłam sie nerwowo rozglądać, nagle zauważyłam, że "mamuśka" właśnie biegnie. - W nogi! - krzyknęłam i próbowałam biec jak najszybciej mogłam, ale w moich szpilkach było to trudne.
- Choć na barana - zaproponował Ronaldo, nie myśląc dużo wskoczyłam na jego plecy i pędziliśmy przed siebie.
- Schowajmy się tam - pokazałam mu wieże
Szybko weszłam po drabinie, a ten debil stał na ziemi i patrzył się jak wchodzę, nie wiedziałam, o co mu chodzi.
- Chcesz zginąć to sobie tam stój - powiedziałam będąc już na górze
- Dla takich widoków mogę - skwitował i zaczął się powoli wspinać, dopiero teraz zorientowałam się, że jestem w sukience, no cóż trochę za późno. Usłyszałam krzyki.
- Myślisz, że są cali? - spytałam przerażona
- Są - objął mnie ramieniem
- Cris znudziła mi się ta zabawa - weschnęłam
- Jaka? - zdziwił się
- Chce wracać do Alexa - spojrzałam na niego
- Ranisz mnie - założył ręce na piersi
- Daj spokuj znamy się jakieś dwa dni
- I co, myślisz, że nie da sie zakochać w dwa dni - spojrzał na mnie poważnie
- Proszę cię - wyjęczałam i zaczęłam schodzić w dół
- Zostaniesz z nami do końca obozu, potem sama zdecydujesz czy zostajesz z nami, ze mną. Czy wybierasz kurdupla.
- Ja już wybrałam - powiedziałam stojąc plecami do niego, nie patrzyłam czy idzie za mną po prostu chciałam już wyjechać z tego lasu.
Jeszcze godzine przesiedzieliśmy w lesie, potem nadjechała pomoc, wpakowaliśmy się do samochodów, które odcholowały nas do hotelu. Między mną, a Ronaldo panowała dziwna atmosfera, może mówił serio? Ale ja mam Alexisa, nie zamnienie go na żadnego innego. Usiadłam na ławce i spojrzałam w zachodzące słońce, było tak cicho. Do czasu.
- Idziesz już spac? - przysiadł się Cris
- Coś ty zawcześnie - spojrzałam na niego
- Gramy w siate, grasz z nami?
- Pewnie - uśmeichnęłam się
- Ale - zajęczał, gdzieś za mna Cris
- Ale... - spojrzałam podejrzliwie
- Nie na boisku, tylko na plaży - pociągnął mnie za rękę
- Kolejna częśc odwyku - zaśmiałam się
- Oczywiście, kulminacyjnym momentem będzie wycieczka na Santiago Bernabeu
- Kulminacyjnym? Nie wiedziałam, że znasz takie słowa - zaśmiałam się, a ten zrobił obrażoną minę - A Bernabeu jest w Madrycie,Hiszpanii, a nie w Polsce - dodałam po chwili
- Wiem przecież - pokiwał z rozbawienie głową - Polecimy tam - powiedział jakby to było oczywiste - Ej chłopaki gramy na wyzwania! - zawołał wesoło Ronaldo
- Nigdy! - zawyłam
- Nie znam takiego słowa - powiedział dumnie
Plaża była oświetlona, graliśmy na wywanie, bo nie udało mi się odwieśc ich od tego. Kto to widział grac w siatkówkę, na wyzwania. Na całe szczęście moja drużyna wygrywała, umówiliśmy się, że co 5 straconych punktów będzie wyzwanie. Pierwsze zadanie wymyślał Nani, kazał drużynie przeciwniej tańczyc wokół siatki w samych bokserkach, jasne ci się posuneli dalej i tańczyli, a raczej próbowali tańczyc w jakiś liściach, o ile przednią częśc liście zakrywały, to tylnią świecili przed wszystkimi.
- Gdyby teraz to była telewizja - pomyślałam głośno, a wszystcy sie spojrzeli na mnie
- Nie martw się wszystko nagrywam - szepnął mi Nani
Potem szło nam coraz gorzej, straciliśmy 10 punktów, wiem też się do tego przyczyniłam, ale Pepe zagrywał tak mocno...
- Nie było wyzwania po pierwszych 5 straconych więc teraz wyzwanie podwóje. - oznajmił z cwanym uśmieszkiem Ronaldo
- Przebiegnijcie się po moście nago - dopowiedział Pepe
- Tu się puknij- wskazałam na czoło
- Nie chcesz to nie, dla ciebie będzie inne wyzwanie, ciekawe czy wytrzymasz ten ciężar - uśmiechnął się cwanie i znowu przewiesił mnie sobie przez ramię
- Ciężar? - zdziwiłam się, a potem zrobiłam wielkie oczy - Nie, nie, nie - wpadłam w panikę
- Chłopaki jest już późno idziemy, bo jutro przyjeżdża trener! - zawołał Pepe i wszyscy ruszyli za nami
- Pomocy - zadarłam się do nich
- Dzisiaj będzie piękna noc - oznajmił Nani podbiegając do nas
- Nie skorzystam - powiedziałam twardo
- Nie masz wyboru - skwitował dosadnie Oliveira
Postawiono mnie na ziemię dopiero w pokoju, spojrzałam na Ronaldo, który się do mnie zbliżał, zrobiłam parę kroków do tyłu.
- Wiesz ja dzisiaj prześpię się na kanape - oznajmiłam i położyłam się na kanapie przykrywając się szczelnie kocem
- Jak chcesz - powiedział obojętnie Ronaldo, odetchnęłam z ulgą i zamknęłam oczy
- Śpi czy czówa? - usłyszałam głos Naniego
- Śpi, minęły już dwie godziny - oznajmił mu Ronaldo
- To dawaj - ucieszył się Oliveira
Znowu zaczęłam panikowac, poczułam jak ktoś mnie podnosi z kanapy i gdzieś niesie. Zaraz zostałam położona, jak mi się zdaje na łóżku.
- Mówisz, że taki odwyk ją uzdrowi? - zapytał Coentrao
- Pewnie, jeszcze będzie mieszkac w Madrycie - zapewnił Ronaldo
- A może w Manchesterze - powiedział Nani
- Zamknij się bo sie obudzi
- I tak sie obudzi
Po tych słowach poczułam na sobie ogromny ciężar, otworzyłam oczy i zaczęłam piszczec, na mnie leżała chyba połowa drużyny Portugalii.
- Cii, bo ochrona się zbiegnie - zakrywł mi dłonią buzie Oliveira, wszyscy ułożyli się w miare wygodnie na łóżku i tak jakby nigdy nic poszli spac
- Dobranoc Nina - wyszeptał Nani
- Yhy - tylko zdołałam odpowiedziec, próbowałam się wydostac spod nich, ale na marne, chcąc nie chcąc zasnęłam.
~`*~`
Jeszcze 20 minut i wyrwe ze szpon tych padalców moją Ninę, stęskniłem się za nią.
- Nie wierc się tak - warknęła Iza, aktualnie jesteśmy w samochodzie jakieś dziennikarki, podobno wie, gdzie jest Nina. Nagle za zakrętu pojawiły się cztery samochody, dwa z nich rozpoznawałem.
- Kamil? - zdziwiała się Iza
- To ta mafia, co u nas była? - zapytał zlękniony Tello
- Chyba - przeciągała Iza, chyba sama niedowierzając
- Co oni tu robią? - jąkał się Tello
- Może Nina ich wezwała - wzruszyła ramionami.
Jechaliśmy za "mafią" jak to nazwał ich Tello, gdy dotarliśmy na miejsce było cicho, ale cóż się dziwic jest 6 rano. Wbiegłem do recepcji i spytałem się, gdzie jest Nina, ale recepcjoniska wbiła we mnie swój wzrok i nic nie odpowiedziała. Spytałem jeszcze raz tym razem po angielsku.
- Pokój 77, ale nie może pan tam wejśc - upomniała mnie, ale ja już wbiegałem po schodach
- Alexis stój - krzyknęła za mną Iza
Podbiegiliśmy do drzwi i uchyliliśmy je, usłyszeliśmy chrapanie, nie no Nina tak nie chrapie, może pomyliliśmy pokoje.
- Otwierac albo wyważym drzwi! - krzyknął Kamil, nagle drzwi się otworzyły, a raczej wypadły z zawiasów i ujrzeliśmy Kamila ze swoją zgrają z kijami, maczetami i innymi niebezpiecznymi przedmiotami. - A jednak były otwarte - podrapał się po głowie Kamil, na nasz widok
Nie czkając aż byki się ogarną pobiegłem do sypialni.
- Nina? - spytałem cicho - Nina do cholery! - wrzasnąłem, widząc ją w jednym łóżku z Portugalczykami
- Co? - spytała nieprzytomnie
- Wstawie to na fejsa - zaśmiała się Izka wchodząc do pokoju, ale speszyła się, gdy zabijałem ją wzrokiem.
- Wstawaj idziemy - powiedziałem dośc ostro
- Alexis? - otworzyła szeroko oczy
- Idziesz czy zostajesz z... - zaciąłem się - ...twoimi nowymi przyjaciółmi - powiedziałem z pogardą
- Uspokój się - upomniała mnie Izka
- Alexis to nie tak, no - mówiła bez składu Nina, próbując się wydostac z łóżka
- Zaczekam w samochodzie, nie żegnaj się zbyt długo - rzuciłem i wyszłem, byłem wściekły
~`*~`
- Złazic ze mnie idioci! - warknęłam
- Co jest? - spytał Nani i się podniusł
- Dziękuje - zerwałam się z łóżka i pobiegłam za Alexem
- Zaczekaj! - krzyknęłam
- Szybko ci poszło - zakpił
- Ale co? - nie rozumiałam go
- Wszystko cholera - kopnął w ławkę
- Alexis, wiesz, że sama tutaj nie przyleciałam, sam widziałeś, oni są naprawde super, zabardzo narwani, bo porwali mnie z lotniska, ale... - nie dokończyłam bo Alexis spojrzał na mnie gniewnie
- Zostajesz z nimi?
- Nie, to z tobą chce byc - podeszłam bliżej, ale się cofnął, westchnęłam ciężko i wróciłam sie po byczki i Ize
To co tam zastałam było nie do opisania, Ronaldo trzymał krzesło i bronił się przed Olkiem, Izka darła się na cały głos. Nani chciał wskoczyc na lampe, bo Kamil go gonił.
- Mówiłam, że miało się odbyc bez cyrków - warknęłam patrząc na Kamila
- Oddamy wam Ninę, jak wygracie - oznajmił Ronaldo
- Kriszteju ty nie stawiaj warunków nam - pogroził mu jeden z moich byczków
- Paintball? - wyciągnął rękę Kriszteju
- Dobra, robie to tylko dlatego, że chce ci skopac tyłek - uścisnął mu dłoń Kamil
Za godzine miał się odbyc "pojedynek", nawet Tello się zaangażował, Alexis zamknął się w samochodzie, podchodziłam do niego, ale mnie zbywał.
- Jeszcze jest zły? - zapytała Iza
- Jak widzisz - westchnęłam
- Przejdzie mu - poklepała mnie po ramieniu - Po prostu przeżywał te dwa dni, martwił się. Przyjechał tu i tak jak cię zobaczył...
- Wiem, wiem - wściekałam się sama na siebie - Dałam się wciągnąc w siatkówkę na wyzwania
- Od kiedy w siatkówkę gra się na wyzwania? - zaśmiała się
- Od wczoraj - uśmiechnęłam się blado i spojrzałam w stronę samochod, szła do niego Kasia, jest dziennikarką, ale słyszałam, że jest też ogromną fliriarą.
- Pilnuj go - wskazała na samochód, ale nie było mi to dane, bo Kamil przyszedł po mnie, że mam stac w jakimś labiryncie czy coś - próbowałam się wykręcic, ale nie mogła. Szukałam wzrokiem Izy, ale jej nie znalazłam. Mam złe przeczucia.
- Kamil ja muszę pogadac z Alexisem, puśc mnie - zwróciłam się do kumpla
- Dobra, ale zaraz wracaj - poczochrał mi włosy, odwróciłam się na pięcie i pobiegłam do samochodu, Alexis zły na mnie + napalona Kasia nie wróży nic dobrego. Stanęłam jak wryta przed samochodem, kiedy zobaczyłam Kasie siadającą okrakiem na Alexisie, co to to NIE!
Świetny rozdział ;> no czułam, że on w jakieś dziwnej pozycji ją znajdzie. Wyrwij tej Kaśce włosy! Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńCo ta Kaśka sobie wyobraża ja się pytam!! No ale zacznę może jednak od początku. Jak można podłaczyć człowieka do akumulatora OMG... Jakie oni mają pomysły. A Nani to chyba wszsytkich przebił. Jak on wgl złapał tego dzika to jest ciekawe.. Pewnie jak ten obrońca tą wydrę... kunę czy co to tam było... Nieważne :D Granie w siatkówkę na wyzwania? Ja bym z nimi nie próbowała hahhaa :D Już znam te ich niecne plany...
OdpowiedzUsuńRozwaliła mnie tak akcja z maczetami :D I Kamilem goniącym za Nanim... Chciałabym to zobaczyć :D
Mam nadzieję, że Alexis wyrzuci tę Kaśkę przez okno i się pogodzą z Niną. Bo co to ma być ja się pytam?! Jak on tak może, teraz kiedy ją już znalazł... Ahh on chyba niezna niecnych planów portugalczyków.
Pozdrawiam!
świetny rozdział już nie moge się doczeka następnego bedzie w przyszły piątek ? super jak by był szybciej bo nie moge się doczekać co dalej pozdrawiam iczekam na odp ;)
OdpowiedzUsuńNina powinna wziąć za kudły te Kasie i o maskę samochodu . Co za małpa z niej , niech ona trzyma z dala łapska od Alexisa .!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ; )
kiedy następny ?
OdpowiedzUsuńChyba jutro bo dzisiaj nie zdążyłam...
Usuńok a tak o której by mógł być mniej więcej ?
OdpowiedzUsuń