piątek, 15 marca 2013

Once

    Kiedy wracaliśmy do hotelu w busie panowała cisza, siedziałam z Nanim, który był zajęty czytaniem jakiś strony po portugalsku. Rozłożyłam się wygodniej na siedzeniu i zamknęłam oczy.
- Ej, ona chyba śpi - powiedział Nani
- Już jest spokojniejsza, odwyk podziałał - oznajmił dumnie Ronaldo
- Chcesz Elvisa czy Amora jako tego, co będzie dawał wam ślub? - zapytał Nani
- Teletubisa! - wypalił Ronaldo
- A dlaczemu Cris ma mieć z nią ślub - oburzył się Coentrao - Ona bardziej do mnie pasuje, patrzcie - poczułam jego policzek na swoim
- Idioto łapy precz, bo ją obudzisz - zawył Nani. I że ja niby miałam spać?
- Śpi jak zabita - skwitował Coentrao
- A może ją zabiliśmy? - przeraził się Nani
- Napewno miała niedobór kurdupli! - stwierdził Ronaldo
- Usta usta - wykrzyczał na całego busa Nani i zbliżył sie do mojej buzi
- Ja ci dam pacanie usta usata - zagroziłam i odsunełam od siebie jego twarz
- O nie to jej ostatnie tchnienia! - panikował Ronaldo, a ja przyłożyłam sobie ręką w czoło
- Podłączmy ją do akumulatora samochodowego, naładuje się! - oznajmił Coentrao
- Po moim trupie - krzyknęłam i wstała z miejsca - Sami się podłączcie!
- Właśnie podłączymy cię żebyś trupem nie była - pojawił sie koło mnie Ronaldo i pogłaskał po głowie
- Idioci - zawyłam i usiadłam na środku busa
- Stan krytyczny ! - oznajmił Nani, a wszyscy w busie zaczęli krzyczeć. Stwierdzam, że oni nie są normalni. Kierowca busa się tak przestraszył, że wjechaliśmy w rów, nic poważnego się nikomu nie stało, ale w tej dziczy, gdzie jesteśmy nie ma zasięgu! Musimy czekać aż ktoś będzie przejeżdżał. Usiadłam na ziemi i schowałam twarz w dłoniach, kolejne minuty, może godziny więcej z tymi debialmi, a miałam schować się w pokoju i przeczekać do jutra kiedy przyjedzie Kamil.
- Idę pozbierać grzybki, niewiadomo ile tu będziemy czekać - oznajmił Nani
- Nie - krzyknęłam - Nie ruszajcie się stąd! Jeszcze brakuje, żebyście się zgubili
- O nasza dziewczyna się o nas martwi - przytulił mnie Coentrao
- Zabieraj łapy od mojej przyszłej żony - krzyknął Ronaldo, a ja zmierzyłam go wzrokiem
- Chyba mocno się stuknąłeś w główkę, kiedy wjechaliśmy w rów
- Podmuchasz? - nachylił się nade mną
- Cristiano ogarni się - wyjęczałam
- Dobrze żono - z uśmiechem usiadł obok mnie
- Nie będę twoją żoną, poszukaj sobie innej naiwnej - założyłam ręce na piersi
- Ale jak to? - zapytał zawiedziony - Nie lecisz na moją kase, jesteś śliczna i mądra wprost idealna na moją żone
- Zapomniałeś jeszcze o czymś - spojrzałam na niego
- O czym? - podrapał sie po głowie i spojrzał na Coentrao
- I nie lece na ciebie - powiedziałam poważnie, na moje słowa połowa wybuchła śmiechem
- Czyli kurdupel jest lepszy? - założył ręce na piersi i spojrzał na mnie wyczekująco
- Nie kurdupel, tylko Alexis i nie wiem czy lepszy czy nie, ale dla mnie najlepszy, uwielbiam go - uśmiechnęłam się na samo wspomnienie o nim
- I Ronaldo zaprzepaściłeś odwyk. - skwitował z wyrzutem Coentrao
- Nie chce wam przerywać tak inteligentnej rozmowy, ale gdzie Nani - rozejrzałam się
- Widziałem jak wchodził do lasu - oznajmił Oliveira
- Przecież mówiłam mu, że nie ma się szlajać po lesie - jęknęłam, zaraz za krzaków wyszedł Nani z czymś niezidentyfikowanym na rękach.
- Zobaczcie, co znalazłem! - zapiszczał
- Łe mała świnka! - zapiszczał Coentrao
- Jak ją nazwiemy? - zapytał Oliveira, a ja przewróciłam oczami i spojrzałam na te nieszczęsne zwierze, tylko co robiła świnia w lesie?
- Ronaldo jak nazwać świnie? - spytał Nani
- To Dzik! - krzyknęłam
- Dz.. że co?! To za trudne - skwitował Nani
- To - pokazałam na małego dzika - jest dzik, jak jego matka go wytropi to już po nas - zaczęłam sie nerwowo rozglądać, nagle zauważyłam, że "mamuśka" właśnie biegnie. - W nogi! - krzyknęłam i próbowałam biec jak najszybciej mogłam, ale w moich szpilkach było to trudne.
- Choć na barana - zaproponował Ronaldo, nie myśląc dużo wskoczyłam na jego plecy i pędziliśmy przed siebie.
- Schowajmy się tam - pokazałam mu wieże
Szybko weszłam po drabinie, a ten debil stał na ziemi i patrzył się jak wchodzę, nie wiedziałam, o co mu chodzi.
- Chcesz zginąć to sobie tam stój - powiedziałam będąc już na górze
- Dla takich widoków mogę - skwitował i zaczął się powoli wspinać, dopiero teraz zorientowałam się, że jestem w sukience, no cóż trochę za późno. Usłyszałam krzyki.
- Myślisz, że są cali? - spytałam przerażona
- Są - objął mnie ramieniem
- Cris znudziła mi się ta zabawa - weschnęłam
- Jaka? - zdziwił się
- Chce wracać do Alexa - spojrzałam na niego
- Ranisz mnie - założył ręce na piersi
- Daj spokuj znamy się jakieś dwa dni
- I co, myślisz, że nie da sie zakochać w dwa dni - spojrzał na mnie poważnie
- Proszę cię - wyjęczałam i zaczęłam schodzić w dół
- Zostaniesz z nami do końca obozu, potem sama zdecydujesz czy zostajesz z nami, ze mną. Czy wybierasz kurdupla.
- Ja już wybrałam - powiedziałam stojąc plecami do niego, nie patrzyłam czy idzie za mną po prostu chciałam już wyjechać z tego lasu.
Jeszcze godzine przesiedzieliśmy w lesie, potem nadjechała pomoc, wpakowaliśmy się do samochodów, które odcholowały nas do hotelu. Między mną, a Ronaldo panowała dziwna atmosfera, może mówił serio? Ale ja mam Alexisa, nie zamnienie go na żadnego innego. Usiadłam na ławce i spojrzałam w zachodzące słońce, było tak cicho. Do czasu.
- Idziesz już spac? - przysiadł się Cris
- Coś ty zawcześnie - spojrzałam na niego
- Gramy w siate, grasz z nami?
- Pewnie - uśmeichnęłam się
- Ale - zajęczał, gdzieś za mna Cris
- Ale... - spojrzałam podejrzliwie
- Nie na boisku, tylko na plaży - pociągnął mnie za rękę
- Kolejna częśc odwyku - zaśmiałam się
- Oczywiście, kulminacyjnym momentem będzie wycieczka na Santiago Bernabeu
- Kulminacyjnym? Nie wiedziałam, że znasz takie słowa - zaśmiałam się, a ten zrobił obrażoną minę - A Bernabeu jest w Madrycie,Hiszpanii, a nie w Polsce - dodałam po chwili
- Wiem przecież - pokiwał z rozbawienie głową - Polecimy tam - powiedział jakby to było oczywiste - Ej chłopaki gramy na wyzwania! - zawołał wesoło Ronaldo
- Nigdy! - zawyłam
- Nie znam takiego słowa - powiedział dumnie
Plaża była oświetlona, graliśmy na wywanie, bo nie udało mi się odwieśc ich od tego. Kto to widział grac w siatkówkę, na wyzwania. Na całe szczęście moja drużyna wygrywała, umówiliśmy się, że co 5 straconych punktów będzie wyzwanie. Pierwsze zadanie wymyślał Nani, kazał drużynie przeciwniej tańczyc wokół siatki w samych bokserkach, jasne ci się posuneli dalej i tańczyli, a raczej próbowali tańczyc w jakiś liściach, o ile przednią częśc liście zakrywały, to tylnią świecili przed wszystkimi.
- Gdyby teraz to była telewizja - pomyślałam głośno, a wszystcy sie spojrzeli na mnie
- Nie martw się wszystko nagrywam - szepnął mi Nani
Potem szło nam coraz gorzej, straciliśmy 10 punktów, wiem też się do tego przyczyniłam, ale Pepe zagrywał tak mocno...
- Nie było wyzwania po pierwszych 5 straconych więc teraz wyzwanie podwóje. - oznajmił z cwanym uśmieszkiem Ronaldo
- Przebiegnijcie się po moście nago - dopowiedział Pepe
- Tu się puknij- wskazałam na czoło
- Nie chcesz to nie, dla ciebie będzie inne wyzwanie, ciekawe czy wytrzymasz ten ciężar - uśmiechnął się cwanie i znowu przewiesił mnie sobie przez ramię
- Ciężar? - zdziwiłam się, a potem zrobiłam wielkie oczy - Nie, nie, nie - wpadłam w panikę
- Chłopaki jest już późno idziemy, bo jutro przyjeżdża trener! - zawołał Pepe i wszyscy ruszyli za nami
- Pomocy - zadarłam się do nich
- Dzisiaj będzie piękna noc - oznajmił Nani podbiegając do nas
- Nie skorzystam - powiedziałam twardo
- Nie masz wyboru - skwitował dosadnie Oliveira
Postawiono mnie na ziemię dopiero w pokoju, spojrzałam na Ronaldo, który się do mnie zbliżał, zrobiłam parę kroków do tyłu.
- Wiesz ja dzisiaj prześpię się na kanape - oznajmiłam i położyłam się na kanapie przykrywając się szczelnie kocem
- Jak chcesz - powiedział obojętnie Ronaldo, odetchnęłam z ulgą i zamknęłam oczy

- Śpi czy czówa? - usłyszałam głos Naniego
- Śpi, minęły już dwie godziny - oznajmił mu Ronaldo
- To dawaj - ucieszył się Oliveira
Znowu zaczęłam panikowac, poczułam jak ktoś mnie podnosi z kanapy i gdzieś niesie. Zaraz zostałam położona, jak mi się zdaje na łóżku.
- Mówisz, że taki odwyk ją uzdrowi? - zapytał Coentrao
- Pewnie, jeszcze będzie mieszkac w Madrycie - zapewnił Ronaldo
- A może w Manchesterze - powiedział Nani
- Zamknij się bo sie obudzi
- I tak sie obudzi
Po tych słowach poczułam na sobie ogromny ciężar, otworzyłam oczy i zaczęłam piszczec, na mnie leżała chyba połowa drużyny Portugalii.
- Cii, bo ochrona się zbiegnie - zakrywł mi dłonią buzie Oliveira, wszyscy ułożyli się w miare wygodnie na łóżku i tak jakby nigdy nic poszli spac
- Dobranoc Nina - wyszeptał Nani
- Yhy - tylko zdołałam odpowiedziec, próbowałam się wydostac spod nich, ale na marne, chcąc nie chcąc zasnęłam.

~`*~`

    Jeszcze 20 minut i wyrwe ze szpon tych padalców moją Ninę, stęskniłem się za nią.
- Nie wierc się tak - warknęła Iza, aktualnie jesteśmy w samochodzie jakieś dziennikarki, podobno wie, gdzie jest Nina. Nagle za zakrętu pojawiły się cztery samochody, dwa z nich rozpoznawałem.
- Kamil? - zdziwiała się Iza
- To ta mafia, co u nas była? - zapytał zlękniony Tello
- Chyba - przeciągała Iza, chyba sama niedowierzając
- Co oni tu robią? - jąkał się Tello
- Może Nina ich wezwała - wzruszyła ramionami.
Jechaliśmy za "mafią" jak to nazwał ich Tello, gdy dotarliśmy na miejsce było cicho, ale cóż się dziwic jest 6 rano. Wbiegłem do recepcji i spytałem się, gdzie jest Nina, ale recepcjoniska wbiła we mnie swój wzrok i nic nie odpowiedziała. Spytałem jeszcze raz tym razem po angielsku.
- Pokój 77, ale nie może pan tam wejśc - upomniała mnie, ale ja już wbiegałem po schodach
- Alexis stój - krzyknęła za mną Iza
Podbiegiliśmy do drzwi i uchyliliśmy je, usłyszeliśmy chrapanie, nie no Nina tak nie chrapie, może pomyliliśmy pokoje.
- Otwierac albo wyważym drzwi! - krzyknął Kamil, nagle drzwi się otworzyły, a raczej wypadły z zawiasów i ujrzeliśmy Kamila ze swoją zgrają z kijami, maczetami i innymi niebezpiecznymi przedmiotami. - A jednak były otwarte - podrapał się po głowie Kamil, na nasz widok
Nie czkając aż byki się ogarną pobiegłem do sypialni.
- Nina? - spytałem cicho - Nina do cholery! - wrzasnąłem, widząc ją w jednym łóżku z Portugalczykami
- Co? - spytała nieprzytomnie
- Wstawie to na fejsa - zaśmiała się Izka wchodząc do pokoju, ale speszyła się, gdy zabijałem ją wzrokiem.
- Wstawaj idziemy - powiedziałem dośc ostro
- Alexis? - otworzyła szeroko oczy
- Idziesz czy zostajesz z... - zaciąłem się - ...twoimi nowymi przyjaciółmi - powiedziałem z pogardą
- Uspokój się - upomniała mnie Izka
- Alexis to nie tak, no - mówiła bez składu Nina, próbując się wydostac z łóżka
- Zaczekam w samochodzie, nie żegnaj się zbyt długo - rzuciłem i wyszłem, byłem wściekły

~`*~`

- Złazic ze mnie idioci! - warknęłam
- Co jest? - spytał Nani i się podniusł
- Dziękuje - zerwałam się z łóżka i pobiegłam za Alexem

- Zaczekaj! - krzyknęłam
- Szybko ci poszło - zakpił
- Ale co? - nie rozumiałam go
- Wszystko cholera - kopnął w ławkę
- Alexis, wiesz, że sama tutaj nie przyleciałam, sam widziałeś, oni są naprawde super, zabardzo narwani, bo porwali mnie z lotniska, ale... - nie dokończyłam bo Alexis spojrzał na mnie gniewnie
- Zostajesz z nimi?
- Nie, to z tobą chce byc - podeszłam bliżej, ale się cofnął, westchnęłam ciężko i wróciłam sie po byczki i Ize

To co tam zastałam było nie do opisania, Ronaldo trzymał krzesło i bronił się przed Olkiem, Izka darła się na cały głos. Nani chciał wskoczyc na lampe, bo Kamil go gonił.
- Mówiłam, że miało się odbyc bez cyrków - warknęłam patrząc na Kamila
- Oddamy wam Ninę, jak wygracie - oznajmił Ronaldo
- Kriszteju ty nie stawiaj warunków nam - pogroził mu jeden z moich byczków
- Paintball? - wyciągnął rękę Kriszteju
- Dobra, robie to tylko dlatego, że chce ci skopac tyłek - uścisnął mu dłoń Kamil

Za godzine miał się odbyc "pojedynek", nawet Tello się zaangażował, Alexis zamknął się w samochodzie, podchodziłam do niego, ale mnie zbywał.
- Jeszcze jest zły? - zapytała Iza
- Jak widzisz - westchnęłam
- Przejdzie mu - poklepała mnie po ramieniu - Po prostu przeżywał te dwa dni, martwił się. Przyjechał tu i tak jak cię zobaczył...
- Wiem, wiem - wściekałam się sama na siebie - Dałam się wciągnąc w siatkówkę na wyzwania
- Od kiedy w siatkówkę gra się na wyzwania? - zaśmiała się
- Od wczoraj - uśmiechnęłam się blado i spojrzałam w stronę samochod, szła do niego Kasia, jest dziennikarką, ale słyszałam, że jest też ogromną fliriarą.
- Pilnuj go - wskazała na samochód, ale nie było mi to dane, bo Kamil przyszedł po mnie, że mam stac w jakimś labiryncie czy coś - próbowałam się wykręcic, ale nie mogła. Szukałam wzrokiem Izy, ale jej nie znalazłam. Mam złe przeczucia.

- Kamil ja muszę pogadac z Alexisem, puśc mnie - zwróciłam się do kumpla
- Dobra, ale zaraz wracaj - poczochrał mi włosy, odwróciłam się na pięcie i pobiegłam do samochodu, Alexis zły na mnie + napalona Kasia nie wróży nic dobrego. Stanęłam jak wryta przed samochodem, kiedy zobaczyłam Kasie siadającą okrakiem na Alexisie, co to to NIE!

7 komentarzy:

  1. Świetny rozdział ;> no czułam, że on w jakieś dziwnej pozycji ją znajdzie. Wyrwij tej Kaśce włosy! Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Co ta Kaśka sobie wyobraża ja się pytam!! No ale zacznę może jednak od początku. Jak można podłaczyć człowieka do akumulatora OMG... Jakie oni mają pomysły. A Nani to chyba wszsytkich przebił. Jak on wgl złapał tego dzika to jest ciekawe.. Pewnie jak ten obrońca tą wydrę... kunę czy co to tam było... Nieważne :D Granie w siatkówkę na wyzwania? Ja bym z nimi nie próbowała hahhaa :D Już znam te ich niecne plany...
    Rozwaliła mnie tak akcja z maczetami :D I Kamilem goniącym za Nanim... Chciałabym to zobaczyć :D
    Mam nadzieję, że Alexis wyrzuci tę Kaśkę przez okno i się pogodzą z Niną. Bo co to ma być ja się pytam?! Jak on tak może, teraz kiedy ją już znalazł... Ahh on chyba niezna niecnych planów portugalczyków.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział już nie moge się doczeka następnego bedzie w przyszły piątek ? super jak by był szybciej bo nie moge się doczekać co dalej pozdrawiam iczekam na odp ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nina powinna wziąć za kudły te Kasie i o maskę samochodu . Co za małpa z niej , niech ona trzyma z dala łapska od Alexisa .!
    Pozdrawiam ; )

    OdpowiedzUsuń
  5. ok a tak o której by mógł być mniej więcej ?

    OdpowiedzUsuń